Hera i Dorina.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 23, 2005 22:28

Herciu kochana - ale Cię ten Twój Pan wymęczył :?. Ale Ty dzielna dziewczyna jesteś - zniosłaś wszysko :D! Ja Cię podziwiam. Swoją drogą, to ci Duzi jakieś ciągle głupie pomysły mają - nowe chrupki? Ale najgorzej to Ci współczuje, że Ci mięcho odcięli... Wiem co czujesz - my też ostatnio nie jemy :?... Tylko powód chyba inny.
Ale za to Ci Pan fontannę sprezentuje - to fajne jest, na pewno Ci się spodoba.
Ogonek trzymam za zdrówko Twoje!

Luśka
Aleksandra + dwóch synów, cztery (na razie ;) ) ogony kocie i jeden (wystarczy ;) ) psi.

jasenka

 
Posty: 1468
Od: Wto lip 20, 2004 9:15
Lokalizacja: Warszawa - Bemowo

Post » Sob wrz 24, 2005 14:17

Są już pierwsze efekty działania pigułek.
Hera więcej pije i właśnie zrobiła wielkie siku - bryła żwirku ma wielkość dużego pączka :)
A leków dostaje naprawdę minimalne ilości: 1/8 małej pigułki + 1/2 innej małej pigułki.

Wojtek

 
Posty: 27883
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Sob wrz 24, 2005 15:25

to ja też trzymam kciuki :ok::ok::ok:

i coraz bardziej intryguje mnie ta fontanna..
Obrazek

Szelmaa

 
Posty: 15821
Od: Pon maja 24, 2004 10:59
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Wto gru 20, 2005 17:04

Wczoraj pobraliśmy Herze krew do kontroli poziomu kreatyniny i mocznika.
Jest dobrze :D
kreatynina 1,6
mocznik 74,9

Za ok. pół roku kolejna kontrola, tym razem w szerszym zakresie.

A pojutrze rano jedziemy na Święta do Fredzia. Wrócimy w przyszłym roku :)

Życzymy Forumowiczom i ich zwierzakom Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :s5:

Wojtek

 
Posty: 27883
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Wto gru 20, 2005 17:08

Wojtek pisze:Wczoraj pobraliśmy Herze krew do kontroli poziomu kreatyniny i mocznika.
Jest dobrze :D
kreatynina 1,6
mocznik 74,9

No, prawie idealnie :D
Wojtek pisze:Życzymy Forumowiczom i ich zwierzakom Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :s5:

Tobie rowniez, Wojtku - radosnych swiat i oby przyszly rok byl jeszcze lepszy, niz ten :D
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto gru 20, 2005 22:30

super :D :D :D

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto gru 20, 2005 22:35

i Wam cieplych, spokojnych Swiat pelnych magii, mruczenia i usmiechow
glaski dla pieknych Birmanek i usciski dla Duzego Birmana :D

Gen

 
Posty: 4211
Od: Czw paź 21, 2004 11:59
Lokalizacja: Warszawa Marymont

Post » Pon sty 23, 2006 12:25

Po prawie miesiącu nieobecności wróciliśmy wreszcie do Warszawy :)
Przez prawie dwa tygodnie byliśmy pod Opolem (u Fredzia), a potem pod Białymstokiem (w ostatnim dniu pobytu tutaj przyjechał do nas Fredzio).

Do domu przyjechaliśmy w sobotę ok. godz. 20.
Koty pokręciły się po mieszkaniu i poszły spać (nie chciały jeść i pić).
W nocy Dorinka spała ze mną. Hera też chciała, ale zobaczyła Dorinkę, fuknęła na nią i uciekła do domku na drapaku.
W niedzielę rano Hera nie wyszła z domku na śniadanie, ale pomyślałem, że obraziła się za liczne podróże, musi odreagować i odpocząć.
Po południu wyszła na chwilę z domku i wtedy zobaczyłem pod ogonkiem coś ciemnego. W pierwszej chwili sądziłem, że kupka przyczepiła jej się do porteczek. Ale przecież nie chodziła do kuwety!
Podszedłem bliżej, uniosłem ogonek i zobaczyłem obok odbytu goły placek skóry w kolorze brudno-brązowo-czarnym, wielkości 20 groszówki.
Od razu pomyślałem o zatkaniu gruczołu okołoodbytowego i zaplanowałem na poniedziałek wyprawę do lekarza.
W poniedziałek rano przebarwienie miało już wielkość 5 złotówki i było nabrzmiałe.
Pojechaliśmy do kliniki.
Pani doktor stwierdziła stan zapalny gruczołu okołodbytowego.
Wyciskanie niewiele dawało. Zrobiła punkcję igłą od strzykawki, ale też prawie nic nie schodziło. Wobec tego popsikała pupę aerozolem, który miał trochę znieczulić to miejsce i nacięła opuchliznę skalpelem.
Teraz można było już wyciskać, a było tego bardzo dużo!
Myślałem, że to osławiona wydzielina gruczołu okołoodbytowego, ale lekarka stwierdziła, że to bardzo gęsta ropa.
Następnie przez nacięcie wstrzyknęła jakiś płyn do przepłukania gruczołu i również go wycisnęła.
Ponieważ przez dobę Hera nie jadła i nie piła, więc dostała 100 ml kroplówki pod skórę.
A oprócz tego 4 zastrzyki. M.in. antybiotyk, coś wzmacniającego i coś pomagającego wątrobie w oczyszczaniu krwi z toksyn, które mogły już przejść do krwioobiegu (a może to było w kroplówce? nie pamiętam dokładnie - jutro dostanę wydruk z opisem wykonanych zabiegów).

Teraz ma obserwować Herę. Jeśli coś mnie zaniepokoi, to mam jechać do przychodni, a jeśli będzie dobrze, to dopiero jutro rano na kontrolę.

Po powrocie do domu, Hera zabrała się za mycie pupy. Trwało to około 40 minut :)
Potem napiła się wody i zjadła kilka chrupek.
A później znowu zaczęła się myć, tym razem krócej - ok. 20 minut.
Pochodziła trochę po mieszkaniu i poszła spać do transportówki.
Teraz obudziła się, wyszła z niej i znowu myje się.
A przed chwilą zrobiła siku i kupę :)

Pupę ma gołą jak pawian ;)


Dla pełnego obrazu wspomnę o spostrzeżeniu sprzed ok. miesiąca.

Hera bardzo lubi szczotkowanie futerka, a zwłaszcza porteczek. Kładzie się na pleckach na moich kolanach, zadziera tylne łapki do góry i czeka na szczotkowanie:
http://strony.aster.pl/hera/for/h_007.jpg
http://strony.aster.pl/hera/for/h_009.jpg
Kiedyś podczas szczotkowania porteczek zauważyłem, że pupa Hery zmieniła troszkę wygląd.
Do tej pory wyglądała jak słoneczko ;) - mocno zwarty odbyt i odchodzące od niego "promyki". Natomiast od kilku dni na jednym z tych "promyków" czasami pojawiał się otworek lub sam "promyk" rozchylał się. Czasami widać tam było odrobinę wilgoci.
Uznałem, że tak pracują gruczoły okołoodbytowe - wydzielają na zewnątrz swój "produkt" przez ten otworek.
Herze to nie przeszkadzało, nie lizała się więcej niż zwykle, nie "saneczkowała", nie wydzielała specyficznego zapachu, miała dobry humor i apetyt.
Aż tu nagle wczoraj taka historia.
W sobotę wieczorem jeszcze nie widziałem niczego niepokojącego, w niedzielę ciemna plamka na skórze obok odbytu, a w poniedziałek rano stan zapalny gruczołu i olbrzymie ilości gęstej ropy!
Można powiedzieć, że wróciliśmy do Warszawy w ostatniej chwili.

Wojtek

 
Posty: 27883
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pon sty 23, 2006 13:00

Wojtku, gratuluję wyczucia chwili :)
Obrazek

Ska

 
Posty: 6073
Od: Sob lut 28, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów Górny

Post » Pon sty 23, 2006 13:05

Biedna Hera.
To nieprzyjemna i bolesna dolegliwosc.
Musicie uwazac, bo niestety zapalenie gruczołów czesto sie powtarza.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pon sty 23, 2006 13:31

Uuu... biedna Herunia :(
Z opisu wynika, ze to była dosc bolesna przypadłosc?

Szybkiego dochodzenia do zdrówka zyczymy! :ok:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39521
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pon sty 23, 2006 13:35

Glaski dla Hery :)
Niech ranka szybko sie goi.

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Pon sty 23, 2006 14:52

Nie martw sie Hera
mi tez wycieli tyl futerka :evil:
i grzebali tam :evil:
i zyje
a nawet czuje sie lepiej

nawet z gola pupa jestes piekna dziewczyna :love:

Karmel

Gen

 
Posty: 4211
Od: Czw paź 21, 2004 11:59
Lokalizacja: Warszawa Marymont

Post » Pon sty 23, 2006 18:05

tangerine1 pisze:Musicie uwazac, bo niestety zapalenie gruczołów czesto sie powtarza.

Na czym ma polegać "uważanie"?
Są jakieś metody zapobiegania nawrotom?
Czy też pozostaje jedynie obserwować, czy nie rośnie nowa gula? Lekarka uprzedzała, że takie zapalenie często pojawia się obustronnie (Hera ma z prawej strony).
Hera nie miała objawów "uprzedzających", nie lizała się więcej niż zwykle, nie "saneczkowała", nie wydzielała specyficznego zapachu, miała dobry humor i apetyt. A pojawienie się "dziurki" przy odbycie i ślady wilgoci przy niej sugerowały prawidłowe opróżnianie gruczołu. :(

Wojtek

 
Posty: 27883
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pon sty 23, 2006 18:30

Szczerze mówiąc nie wiem jakie są metody zapobiegania.
My meczylismy sie z zapaleniami u naszej suni przez kilka lat.
Jak tylko widzielismy, ze zaczyna sobie wąchac tyłeczek zbyt często to oczyszczalismy gruczoły. Po przeszkoleniu u weta robilismy to sami. Czasami zdarzało sie, ze zostawiała malenkie slady wydzieliny. Z tym, ze u Oti wydzielina miała intensywny, paskudny zapach.
Jesli jednak doszło do zapalenia dostawała zastrzyki i czopki.
Rzeczywiscie najczesciej zaczynało sie od zapalenia jednego gruczołu a potem atakowało drugi.
Wiem, ze zdarza sie, ze gruczoły trzeba usunac, ale to naprawde rzadko i przy wyjatkowo uporczywych zapaleniach.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 169 gości