najswiezsze relacje z łazienki
juz nie mowie na nia szieletor tylko Gentamycynka..tak jakos.. obmylam oczka... prawe nie wygldada najlepiej..tak jaby bialko nieco podbieglo krwia, ale krew nie leci, tylko jest rozowawa galka rozumiecie? lewe troche lepiej, poprzemywalam swietlikiem oczka i powycieralam ropke, nawciskalam do noska wody z sola.. po prostu, mniej wiecej na oko zachowalam jakies proporrcje, mala pokichala, dostalam obfita salwe ropki prosto w koszulke... co tam..
mala z paca wcina posiekane miesko, w nieduzych ilosciach ale zawsze...
zastanawiam sie jeszcze nad tym mlekiem , robic czy nie?
kiedy tak sie obmywalysmy wacikami ... na kazda czesci ciala miala oddzielny
to sie poukladala do spanka i zasnela... chwilke ja potulilam i polorzylam spac obok butelki.
co ciekawe niczego sie nie boii , za to jest strasznie ciekawska, jak odkrecilam ciepla wode ciagle biegala od "pod umywalki" do mnie i tak przewracala oczami "a co to mamo?"
jest boska...
w uszka zagladam...nie wygladaja na gleboko zainfekowane...
ma piekne zeberkowe prazki na udzinkach, a na kazdejłapce na opuszkach do kosteczek ma czarne stopki.. jest urocza, pycholek ma lekko brunatny.. oczka na razie olifkowe...wiec podejrzewam ze skoro juz jej sie odbarwily z niebieskiego to to juz duzzza dziewucha
no nie bardzo mam plan co dalej, zobaczymy co bedzie, nie wiem czy uda mi sie zalatwic wizyte u weta.. ale sie postaram.. jak nie jutro to w poniedzialek albo nie wiem..