Kochani jesteście, ale nie widzieliście płaczącego Dyzia...

A ja Feliwaya do kontaktu właczałam...
Kurde, no nie moge sobie z tym poradzić...
Bakterie wyleczymy, choć byc moze bardzo długa droga przed nami. Akurat ta bakteria bardzo źle się leczy. I nie wiemy, czy była od poczatku, czy pojawiła się, bo organizm został osłabiony złym leczeniem.
Ale jest do wyleczenia.
Natomiast pęcherza nie da sie wyleczyć.

Dyź musi brac glikozaminoglikany raczej do końca życia. Zobaczymy jak z No Spą. Pewnie tez bedzie brał, bo wyraźną ulge mu przynosi.
Mamy jeszcze podawać Scanomune na poprawe odpornosci i wit. C, zeby PH moczu nie wzrosło powyżej 6.
Po zakońćzeniu tej serii antybiotyku, robimy tydzień przerwy i ponowny posiew. Jak nie bedzie bakterii, to obserwujemy, czy nie nastepuje pogorszenie stanu zdrowia (tzn. czy nie potęguje sie posikiwanie poza kuwetą).
Pęcherz Dyzia utacił elastyczność, bo doszło do zmian w samej tkance. To pęcherz, który sie pracuje prawidłowo. Zbiera sie w nim troche moczu, kot odczuwa dolegliwości, nie chce sie wysikac ze względu na ból, wiec trzyma, a to jeszcze bardziej draźni ścianki chorego pęcherza. W końcu nie wytrzymuje i sika poza kuwetą.
Gdy nie dostawał No Spy sikał 7 - 8 razy dziennie. Po odrobinie. Czyli ten pęcherz jest w stanie pomieścić tylko odrobine moczu.
Zobaczymy, co wyjdzie po badaniu posiewu.
Ale raczej musze sie liczyć z tym, ze Dyź do końca życia bedzie na lekach...
Szczerze mówiąc spodziewałam się takiej diagnozy

. Ale i tak mnie dobiła...
Blue, bardzo ci dziękuję za pomoc.
Rzeczywiście weci w Azorku to mądrzy weci.