
Infekcja była ostra, żadne miejscowe leczenie nie dawało rezultatu, dopiero intensywna terapia antybiotykowa pomogła Niedźwiedziowi. Przez jakiś czas było w porządku. Niestety w tym oku, które chorowało dłużej paskudztwo wróciło - oko ropieje, łzawi, przymyka się. I znów jest to świństwo odporne na krople do oczu.
Wczoraj dostaliśmy siedem kapsułek scanomune. Żeby organizm powalczył.
Trzy już zmarnowaliśmy

O połykaniu kapsułki nie ma mowy...
Rozpuszczona w mleku zawartość kapsułki została natychmiast zwymiotowana.
Posypana wczoraj scanomune wołowina do dziś czeka na swojego amatora, pójdzie do dziczków...
Jak to robicie???!!!