Gdy patrzę na fotki Niuta na pierwszej stronie wątku, nadal nie mogę uwierzyć, że ten piękny kocurek siedzi sobie teraz grzecznie w moim..., naszym domku. ON TAM JEST
http://upload.miau.pl/1/28687.jpg
Było tak: po przyjezdzie Niut, zdezorientowany nieco nową sytuacją, w której się znalazł, szybciutko znalazł sobie bezpieczną kryjówkę w pojemniku na pościel i zaczął zwiedzać swoje nowe M-2, od czasu do czasu pryskając do poscielowej budy. Małym misiem targały dość skrajne uczucia: i ciekawy był, dokąd przyjechal, i obawiał się nieznanych dźwięków w obcym jeszcze otoczeniu. Na kicianie przybywał, ale za chwilę reflektował się, że to chyba za duża brawura, więc wracał odetchnąć na kołderce
http://upload.miau.pl/1/28686.jpg . W międzyczasie zjadł trochę mięska, słuchał, o czym rozprawiamy z Mirką, nawet na parę chwil zmróżył oczyska. Gdy Mirka musiała już jechać

, Niut mrugnął do niej porozumiewawczo

na pożegnanie, żeby się nie martwiła i wrócił odsypiać stres po podróży. Wstał, gdy się już ściemniło, przed północą, śmignął do kuwety, gdzie zostawił dużą mokrą plamę

zakręcił się kilka razy za piłeczką, potarzał w kocimiętce
http://upload.miau.pl/1/28685.jpg , oddał na trochę miziankom i tak nam minął pierwszy dzień.
W nocy kicio postanowił gruntownie zwiedzić mieszkanie, a poranne śledztwo wykazało, że KTOŚ umieścił w kuwecie kupala i kolejną mokrą plamę. Sprawca nie zostawił żadnego podpisu w stylu zorro, jednak domyślam się, kto to był
Niedziela jak to niedziela, minęła dośc leniwie. Przynajmniej mi i Niutowi, bo TZ bynajmniej się nie obijał - przebiegł całe 42 km w maratonie, ustanawiając swój życiowy rekord, co przyjęliśmy wszyscy z aprobatą. Niut w wyrazie uznania obwąchał worek z ciuchami maratończyka
http://upload.miau.pl/1/28684.jpg
Generalnie Niut uznaje, że tu, gdzie się znalazł, jest coraz bezpieczniej. Wprawdzie na sen wybiera jeszcze miejsca ustronne, ale z pewnością niedługo z tym skończy. Wiemy, że to dla nas dopiero początek wspólnego bytowania, więc cierpliwie czekamy, aż nasz mały kominiarz nabierze pełni zaufania do swych nowych ludzi i do otoczenia. Już coraz chętniej przechadza się po mieszkaniu i coraz więcej czasu spędza z nami. Bardzo miło też się o nas wyraża: mru, chru, miaał - mówi, a my cieszymy się jak głupki

Wie, jak nas wziąć pod włos... ciekawe kto go tego nauczył?
Bardzo się cieszę, że tak się ułożyła zawiła historia Niuta, że jest teraz z nami. Dziękuję raz jeszcze, Mirka, że się zdecydowałaś. To grzeczny i przesympatyczny kot. Mam nadzieje, ze polubi Tanie - niebawem sie spotkaja. Uczucia, okazało się, ulokowałam bezbłędnie

Obiecuję dbać o niego i opowiadać, jak nam się żyje.
W imieniu Niuta dziękuję za wszystkie życzenia i słowa otuchy
i dorzucam jeszcze kilka fotek.
http://upload.miau.pl/1/28688.jpg
http://upload.miau.pl/1/28689.jpg
http://upload.miau.pl/1/28690.jpg
http://upload.miau.pl/1/28691.jpg
http://upload.miau.pl/1/28692.jpg
Pozdrawiamy, K.