powiem tak - nowy domek dla Niteczki mial ja wczoraj odebrac, nie odezwal sie

a kotka miala byc jedyna w domu, wiec szansa na szybciutkie wyleczenie z dala od wirusa i zainfekowanego rodzenstwa, nie narazajac na zarazenie ew. rezydentow bliskie ...
to juz nasty raz, ze domek rezygnuje, dowiedziawszy sie, ze kotka nalezy doleczyc, zafundowac zabieg usuniecia powieki lub ze kotek nie widzi na jedno oko ...
a prawda jest taka, ze one maja male szanse na wyleczenie nie wyrwawszy sie z tego "zakatarzonego" srodowiska, przebywajac stale w tak sporym towarzystwie
nie wiem juz co robic, 6 kociat, ktore juz nie sa tak do konca kocietami, nie do konca zdrowych, czesc z nich jest slepa na jedno oko ... i nikt ich nie chce
boje sie, ze zasila geste szeregi mamy kotow domowych, ku mojej rozpaczy, sprzeciwowi rodziny, przysparzajac kolejnych problemow mojej schorowanej mamie, nie radzacej juz sobie finansowo i fizycznie (czeste wizyty u weta z 6 coraz ciezszymi kotami) sytuacja wymyka sie juz spod kontoli
