Wspominam o tygrysach, bo czasem mój kotek pozwala sobie na zbyt wiele, jeśli chodzi o okazywanie emocji. To nie jest problem, bo dużo mnie on nie kosztuje. Chodzi między innymi o demonstrowanie przez kota, że nie podoba mu się dotyk pani, albo ingerencja w jego przestrzeń osobistą (jeśli można to tak nazwać bo nie tyczy się to legowiska ale np miejsca na dywanie). Możliwe, że kot jest uświadomiony o skuteczności i sile swoich paZURÓW (tak tak,żadnych pazurków - pazury), i po to są, żeby czasem dopiec nieprzyjacielowy, upolować coś, lub wdrapać się na coś, ale żeby demonstrować na pani, bez uprzedzenia, to już, tak myśle gruba przesada. Takie gesty są dla mnie jak policzek, wystarczy niechcący zbliżyć się do terytorium zakazanego (np.ogon) by koteczek przejechał łapką zaczepną dłoń... Po latach praktych nauczyłam się rozpoznawać, że ruszający się nerowo ogon nawet jak kot mruczy i ma przymknięte obojętnie oczy to znak że w każdej chwili mlaśnie cię pazurem. Dobrze jeśli ten ogon chociaż się rusza, ale gdy nie ma żadnych objawów, i cios jest zadany z zaskoczenia, to juz nie ma sprytnego uniku a'la Matrix i jest rana cięta albo głęboka dziura o pazura

