
U mnie wyglądało to troche inaczej. Maluch był z piwnicy, dzikawy i bez żadnych szczepień. Trzy dni mieszkał za lodówką. Zeby dać mu czas na oswojenie i poobserwować czy nie ma jakiegoś choróbska Masza została oddelegowana do moich rodziców. Kiedy wróciła Duszek uciekł za lodówkę a Masza chodziła po mieszkaniu z miną 'Ktoś jadł z mojej miseczki




Niestety Maszy spadła odporność i zaraziła się ode mnie zapaleniem rogówki. Przy chorobie miała lekką depresje. Przestała się małym interesowac. Całe dnie leżała w jednym miejscu i spała. To mnie przeraziło, bo Masza nigdy nie należała do kotów spokojnych
