Po powrocie z lecznicy i wyjęciu z transporterka Funio zaczął się myć,a potem ruszył do misek

Szybko pojechałam do domu, przygotowałam jedzenie i zaraz potem podjechałam do kotów u Reni. Wszystkie, łącznie z Funiem jadły ładnie, Funio nawet przysmaczki.
Wczorajszy dzień miałam wyjęty z życiorysu. Wetka podejrzewała FIP, bo Funio miał duży brzuszek. Trzeba było zrobić usg, morfologię i biochemię. Dostał też kroplówkę dożylnie. FIP wykluczono, ufff!!!, a kot po kroplówce odżył. W lecznicy była duża kolejka, więc nie rozmawiałam długo, chciałam jak najszybciej odebrać kota. Mam go pokazać w poniedziałek. Infekcja jest paskudna, gardło zajęte, ale mam nadzieję, że Funio szybko pokona choróbsko.Ważne, że sam je. Zapłaciłam 274 zł. Choroba spowodowała to, że Funio nie jest już takim dzikuskiem.
Oczywiście wczoraj byłam u bezdomniaczków, zjawiły się w komplecie, nawet rudo-biały kocur. Kocia mama zajęła koci domek, ma tam jeszcze czysto i ciepło, sama też jest bielutka, czyściutka. Dzisiaj dostaną gotowane skrzydełka, właśnie je ugotowałam, zawiozę jeszcze ciepłe. Najpierw jednak odwiedzę koty u Reni, podam Funiowi leki, nakarmię towarzystwo i posprzątam.