Odpoczywam i zdrowieję, mam nadzieję. Rzeczywiście dzisiaj wreszcie nie mam temperatury i zaczynam myśleć/działać jak człowiek.
Zadziwiła mnie Celinka.

Przez ostatnie trzy dni, gdy ja ledwo snułam się po domu, to i Celinka była cichutko, gdzieś tam sobie leżała/drzemała.
Dziś nad ranem Celinka prawdopodobnie wyczuła, że już się "nie świecę" i zaczęła szaleć ze sprężynką, skacząc chwilami po kołdrze. Ja nic, śpię. Wreszcie śpię! i żadna sprężynka, ani poranna kupa zakopywana z impetem mnie nie ruszy.
W ciągu dnia Celinka znów długo i chętnie się bawiła, a to kasztanem, a to piłeczką pingpongową.
Rozbroiła mnie zupełnie, gdy zaczęła polować na swój ogon, z pełną uwagą, uważnie obserwując drgający z emocji koniuszek. Potem szybkie "mam cię!" i liźnięcie ogonka, i od nowa.

Robiła to wszystko tuż nade mną, na oparciu kanapy, na której ja odpoczywałam. No po prostu...

A teraz przyszła do mnie na kolana i klikam jedną ręką.