OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

[IrenaIka2]

Cudne

[aga66]

Pięknie opisujesz!

[muza_51]

To prawda.
Zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny opis naszej przyrody.

[ASK@]

Dziś, jak zwykle, wyszłam późnym popołudniem nakarmić koty, zawiesić słonecznik wiewiórom i dolać wiody do mich.
Zaczęłam od swoich najbliższych. Koło bloku. Stoją tam też głębokie pojemniki po różnych rzeczach. No i micha właściwa Gdy dochodziłam bliżej zastanowiły mnie kawki. Stały w nie równym szeregu gapiąc się w jeden punkt. Wyjaśniło się szybko co zaś. Zauważyłam, że z pojemnika stojącego tuż przy drzewie, pije wiewiórka Dorosła, piękna z okazałym ogonem. Do tego miała w sobie gen kaskadera bo robiła to z głową w dole. Uczepiona pnia ostrymi pazurkami. Deczko wystraszyła się gdy mój cień padł na nią. Zwiała w górę. Jednak zaraz wróciła i dokończyła drinka Nie spiesznie wydrapała się wyżej. Przeskoczyła na delikatne gałązki bzu. Które ledwo się machnęły pod jej ciężarem. A potem wdzięczni przeskoczyła na topolę i wydrapała wysoko. Poczym zajęła się spożywaniem wyjątkowo smakowitego listka. Zjadła jeden wzięła się za drugi. Przez ten cały czas stado kawek dreptało po ziemi wpatrzone w każdy ruch rudzielca. Jak grupa psów co kota na drzewie zauważyła. Z tym, że kawki nie darły paszczy tylko w milczeniu podążało za każdym wiewiórką. Dzioby uniesione w skupieniu. Tak, tak. Tak wyglądały. Oczy uważne. Wyczulone na każde poruszenie piękności. O dziwo nie atakowały. Nie uniósły się w powietrze. Z łatwością przegoniłyby wiewiórekę. A nawet zrobiły krzywdę. Po prostu gapiły się. Ona nie okazywała paniki widząc sporą grupę ptaków czujnie się jej przyglądającą. Takie podglądacze opierzone Myślę, że doskonale wyczuła, że nic jej nie grozi.

[aga66]

To ci się trafiło bo ja nigdy pijącej wiewiórki nie widziałam.

[Katia K.]

Piękne opowieści o najbliższej nam przyrodzie

Kiedy mieszkaliśmy tuż przy Parku, miałam poidełko czynne cały rok, które jednak w ostatnich ~2 latach naszej tam bytności zaczęło nagle "nowym" (to był TBS, więc stosunkowo częste zmiany lokatorów) wyjątkowo przeszkadzać. Ostatecznie postawiliśmy na stary garnek przypięty łańcuchem do latarni.
Z poidełka korzystało wszystko, co się da, a że były wiewiórki - one również. Często przyłapywałam je na zaspokajaniu pragnienia. U nas były bardzo gonione przez gawrony i sroki szczególnie, kawki chyba też, jednak najbardziej wredne były sroki. Mam filmik: https://www.youtube.com/watch?v=K25v8frjBsY Ale sroki są w ogóle zawzięte na potencjalnie zagrażające im zwierzaki, strasznie krzyczą na koty, takie bezdomne, na chodniku, ale sąsiadka opowiadała mi, że próbowały atakować też jej kota na parapecie zewnętrznym (okno osiatkowane).

[ASK@]

Myślę, że kawki to była gówniarzeria tego roczna. Zachowywały się jak dzieci w przedszkolu co zauważyły coś ciekawego na drzewie. Inaczej, przy dorosłych ptakach, wiewióra nie miałaby szans. Nie raz widziałam jak kawki, wrony czy sroki atakują inne zwierzęta. Koty też. Gdy była szyla to musiałam siedzieć w pobliżu i pilnować by zjadła. Inaczej odganiały ją od jedzenia. Bardzo agresywnie. To samo działo się w lesie przy Buni, Idze i Jacusiu. Też musiałam stać i pilnować kotów. Buni zostało to do dziś. Mimo, że jest w domu, nie zje jeśli nie jestem przy niej.

[IrenaIka2]

[meg11]

Buni zostało to do dziś. Mimo, że jest w domu, nie zje jeśli nie jestem przy niej.

Bo Ty to bezpieczeństwo i ona wie o tym mądra kaciunia.

[ASK@]

Kurcze napisałam długiego posta i ...znikł.
Nie mam już natchnienia tworzenia kolejnego
Dotyczył kociej nówki sztuki co mi się na stołówce dzikusów pojawiła. A raczej bezczelnie ujawniła bo widywałam to to niekiedy od wielu, wielu tygodni.

[meg11]

Następnym razem kliknij wstecz, powinien się pokazać.

[ASK@]

Następnym razem kliknij wstecz, powinien się pokazać.

Wiem. Niestety, zrobiłam skuteczny wyrzut.

Wczoraj był trudny psychicznie dzień.
Zawieźliśmy Kajtka do lecznicy w Stolicy. Dlaczego? Ano dlatego, że mi się nie podobał. Znaczy nie kot tylko jego zachowanie. Z dnia na dzień coraz bardziej się ślinił Pojechał by w sadacji sprawdzić co w gębie się dzieje. Bez uśpienia obejrzenie go nie wchodziło w grę. Został. Biedny był przestraszony bardzo. A ja bardzo martwiłam się czy mu w paszczy coś złego się nie dzieje.
Potem pojechaliśmy oddać Piotrowi łapkę. Jeszcze raz dzięki za pomoc. I sorki, że taka nie ogarnięta trafiła do ciebie
By było weselej stare auto zbuntowało się Ledwo dojechaliśmy do domu Ja poszłam na górę a Janusz do telepało się do warsztatu.
Jak wcześniej było uzgodnione, Kajtusia odebrała gusiek1. Bez jej i jej męża pomocy kocurek nie pojechałby do lecznicy. Mąż miał na noc więc odpadał wyjazd po małego.
Bardzo dziękuję za pomoc
Chłopak był mocno zadowolony z powrotu. I z późnej kolacji. Strasznie przeżył brak śniadania. Aż jęknął. Teraz wyczyścił całą miseczkę.
Siedzi w swojej klatce i odpoczywa.

[meg11]

Świetny opis dodaj może jeszcze co kotu było?

[mir.ka]

no właśnie, co mu było biedakowi

[CattAngel]

Dobry wieczór moi kochani )

Zapraszam na kolejną edycję bombeczek

viewtopic.php?f=27&t=223566


Czy wiecie moze kto robi teraz banerki