Katarzynka01 pisze:
Kamień na zębach jest oczywiście do usunięcia, ale sam kamień nie dałby takich złych wyników. A gdyby pod zębami rozwijał się jakiś koszmarny stan zapalny, niewidoczny gołym okiem, to kot najpewniej w ogóle nie jadłby z powodu bólu.
Czy istnieje możliwość, że po lipcowym szczepieniu pojawił się u kota ropień, który pękł do wewnątrz?
Jakoś wątpię w pnn, to choróbsko nie pojawia się aż tak gwałtownie, wcześniej już pojawiają się sygnały, które łatwo przegapić. To onn atakuje tak gwałtownie.
Dziękuję bardzo! Miałaś na myśli, że te symptomy są zauważalne dużo wcześniej? Jakiś czas temu faktycznie wydawało mi się, że je mniej, ale od zawsze mu się zdarzało czasami, że karma się znudziła, było lato... Za to dokładnie pamiętam, że w sobotę jadł z apetytem kawałek piersi kurczaka (taki malutki, dostawał tylko, kiedy kroiłam na obiad, a on smęcił), więc wtedy nie mógł chyba mieć jeszcze jakiegoś wielkiego problemu z pyszczkiem. Od szczepienia w lipcu do wtorku schudł z 4,5 kg do 4,0 - to i dużo, i niedużo, teraz już trochę nabrał. O tym kurczaku myślałam, że mógł mu zaszkodzić, wetka mówiła, że jakaś tam minimalna szansa jest, że to od toksoplazmozy, ale raczej nie. W lipcu kupiłam nowy żwirek - tylko on mi przyszedł do głowy jako jakaś nowa rzecz, która jest w domu i z którą kot ma styczność, ale też weterynarz mówi, że raczej nie. Ropień po szczepieniu chyba byłoby widać, nawet taki pęknięty do wewnątrz - i o tym by chyba w lecznicy pomyśleli, prawda? Może te zęby. Teraz je, także twarde kawałki mokrej karmy, ale jest na antybiotyku, więc może infekcja zaleczona, ale ona była przyczyną? No nic, trochę się uspokoiłam, bo myślę, że jeszcze przynajmniej sporo czasu zostało, żeby o zdrowie Borysa zawalczyć. Przeraża mnie chodzenie w nieskończoność na kroplówki, na szczęście on się nie boi obcych ludzi i w miarę dobrze to znosi.