Stomachari pisze:Nie celowałabym raczej w azbest.
Też go już sobie odpuszczam, pozostawiam w pamięci gdyby coś się działo w przyszłości, ale to i tak niczego nie zmieni bo wiedza o tym że takie może być źródło problemów ani nie ułatwi leczenia, ani nie da się tego potwierdzić/wykluczyć tak naprawdę - więc to bardziej wiedza dla wiedzy.
Wet od płucek powiedziała ze raczej by się azbestu nie obawiała bo u malutkiego kociaka w czasie wdychania już by powodował doraźne problemy oddechowe, kaszel etc. a Mimi była zdjęta bezpośrednio z dachu, więc nie miała czasu na podgojenie podrażnień w drogach oddechowych, nie ma też powiększonych węzłów chłonnych w klatce piersiowej co by sugerowało że coś tam się jątrzy w niewidoczny jeszcze sposób.
Ale wet powiedziała mi ciekawą rzecz, podzielę się nią bo to kocięce dyszenie to nie jest rzadka sprawa - mówiła że trafia do niej sporo kociaków dyszących po szaleństwach, wiadomo, czasem to tło chorobowe, zwykle niewiadomoco co samo mija (np. płuca nienadążające za rosnącym szybko ciałkiem i jego energią), a czasem jest to objaw bólowy - niektóre kociaki przestają dyszeć gdy poda im się lek przeciwbólowy.
U Mimi kłopoty zaczęły się tak naprawdę po szczepieniu, już na nie zareagowała średnio, dobrze że jak zawsze czekałam na poczekalni bo zaczęła odpływać ale na szczęście odpuściło, potem przez 3 tygodnie nie przybył jej nawet gram, a następnie dopadła ją ta silna gorączka z zaburzeniami chodzenia która minęła w sumie sama. Możliwe że to po prostu jakieś powikłania poszczepienne.