Znowu powtórzę, że tego nie wiem
Wczoraj miałam okropny dzień. Zabrałam Funia do lecznicy. Kot przestał być huraganem, raczej lekkim wietrzykiem, a i apetyt miał mniejszy. Najpierw martwiłam się, czy uda mi się zapakować go do transporterka. Udało się, w taksówce troszkę miaukolił, ale nie było tak źle. W lecznicy pobrali mu krew, zrobili usg i w sumie nic takiego złego nie wyszło. Powtórzono mu test na FeLV/FIV, FeLV ujemny, ale FIV jakiś niepewny, trzeba będzie za jakiś czas powtórzyć. Weci sugerują początek jakiejś infekcji, dostał leki. Przywiązałam się już do tych kotów, walczę o nie, cieszyłam się, że Funio zaczyna troszkę mi ufać, a w tyle głowy miałam FIP

Ten na szczęście wykluczono, ale kilka godzin żyłam w ogromnym stresie.Funio waży już 4,8 kg, jest dużym kotem. Zapłaciłam 524 zł. Oby tylko koty wyzdrowiały. A tak na marginesie, to w Stalowej Woli są przesympatyczni taksówkarze, naprawdę. Czasem muszę z ich usług korzystać, nie dam rady ciężkiego kota nieść w transporterku.
Chmurka jakby już na prostej, szaleje, ładnie je i jest miziakiem.