Katarzynka01 pisze:Koteczko [']
Przykro mi bardzo Aniu
Meteorolog1 pisze:
Szymkowa pisze:Jakoś tak ostatnio smutno.
aga66 pisze:Bardzo mi przykro z powodu odejścia koteczki.
Dziękuję
Maluszki rosną i w 10 dnu już wszystkie otworzyły oczka.

Mamcia je i karmi swoje 6 dzieci.

Zjada 5 winstonów dziennie i suchą ontario kitten. Piknie korzysta z kuwet z benkiem i cast bestem.
Małymi bardzo się opiekuje i nawet kiedyś przez moją nieuwagę przy wypuszczaniu Grubsona do woliery(ten oblany benzyną w budce i pobity) dopadła go kocica w sekundzie, i przewałkowała go ino futro fruwało. Ten nie wiedział co się stało, bo przecież to on zawsze jest tym który kotłuje koty.

Na noc są w dużej klatce a na dzień wykładam pudło na podłogę przy oknie.

Jacuś już lepiej się czuje.
Miluś też lepiej i wczoraj mu zdjęłam kapturek. Muszę się przyzwyczaić, że słyszy tylko na jedno ucho, bo jak wołam zbyt cicho to nie słyszy.
Wyniki histo tych guzów na boku i guza w uchu będą najprawdopodobniej dopiero we wrześniu i oby to nie były mięsaki, bo w miejscu ich wycięcia wyczuwam guza.

Zrzutkę już powinnam założyć za faktury za jego operacje, ale jak nie koty, to robota na podwórku i jeszcze wnuki.

Plecy mnie bolą, bo kręgosłup już ponad 10 lat temu był do operacji. ale z moim stanem zdrowia lekarz odradza wszelkie narkozy przez moje obustronne porażenie strun głosowych podczas operacji tarczycy.
No ale cóż, kocham koty, kwiaty, ogródek, i pomimo bólu i zmęczenia nie poddaję się, bo nie mogę.
Przez te upały nie wyrabiam, a na podwórku trzeba robić. Wstaję po 5 i ze 3 godzinki z rana porobię w grządkach. Mam swój groch, buraczki i inne tam aby było co zjeść. Winogrono dojrzewa a Karmelkowi(rak płaskonabonkowy) pod nim chłodniej.

Do tego noga, a raczej złamana pięta sprzed prawie 2 lat, nadal mnie boli i po rehabilitacji, to dopiero mi dała w kość. Ortopeda zlecił rezonans, ale nosem kręcił nie w sensie wystawiania skierowania tylko, że może nie obejść się bez chirurga badż usztywnienia, a ja przecież nie mam czasu na poważniejsze chorowanie. Mąż ma skierowanie za operację zaćmy, ale jeszcze nie wiem gdzie dzwonić, bo opinie różne. Do tego logistyka, a ja marny kierowca po Łodzi jestem jak i poza swoim miejscem zamieszkania, a do tego przecież my I i II grupa inwalidzka i oboje karty parkingowe chociaż w zasadzie mężowi już jest ona zbędna, bo ja już tylko prowadzę.
Wczoraj godzina 22,55 wreszcie mogę położyć do łóżka po ciężkim dniu....a tu centralnie nalane na poduszkę puchową, kołdrę i koce. Nie miałam już sił na nic, więc zwinęłam to wszystko z wyrka i wyniosłam do łazienki. Wzięłam tylko jakieś koce i wreszcie mogłam się położyć.

Dzisiaj od samego rana było pranie.
Moje dzieciaczki bardzo dziękują wszystkim i każdemu z osobna za pomoc.
