Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 10, 2025 18:25 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

No co Ty! Marlon nie jest zwiewny. Raczej bym go wlokła, a on zamiatałby ogonem podłogę (choć tyle). Ale rozbestwił mi się zwierz potwornie.

Wojtek, ja umywalkę pielęgnuję przy pomocy Aramisa :smokin: Micka za to ładnie sprzątała nad i pod meblami :lol: Te obecne nie mają zacięcia do wycierania kurzy, chociaż 3 tygodnie temu Muszkieterek wylazł z takiej dziury pod schodami na taras u teściów cały obleziony pajęczynami :strach:

Egwusia, nie wysłały mi się achy i ochy nad Dyńkiem :1luvu: Ależ zrobiłaś robotę :D :ok:

Sigrid

 
Posty: 6934
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Nie sie 10, 2025 19:17 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Hokko się bardzo zmienił :1luvu: , to prawda.
Po tym, jak długo mu zajęło zaufanie, myślę, że nie za dużo dobrego go spotkało od człowieka.
Teraz to kot towarzyszacy mojego TŻta :D , aż przyjemnie popatrzeć.
Obrazek

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Nie sie 10, 2025 22:11 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Niedługo mu zajęło, wierz mi. Koty to niezmiernie wrażliwe stworzenia.
Ja pamiętam przełom w kontaktach z Marlonem - a wydawało mi się, że jesteśmy za pan brat. Nie zrobił na nim wrażenia wyjazd 1000 km. Ale przenosiny w inne miejsce (bo nam się zachciało przedłużyć wakacje) już tak. Pamiętam jak ciężko oddychał na stacji benzynowej, jakby się spodziewał, ze zaraz go wywalimy z samochodu. I jak wyluzował, jak TŻ wrócił za kierownicę i pojechaliśmy dalej. Chyba dopiero wtedy poczuł się naszym kotem. Gdzieś tam bryknął, zwiedził pokój sąsiada, powałęsał się po ogród≥ku gospodarzy, usnął pod krzakiem ziemniaka babci sąsiadki, wylazł na piętro zrujnowanej kamienicy. W Albanii znaleźliśmy go piętro wyżej na tarasie u portugalskiej babuni, siedzieli razem i się miziali. No napsuł mi krwi ;) A raz, jak się z Chorwatem z sąsiedniego pokoju fraternizowaliśmy, to nawiał do ogródka i nie doczekawszy się zainteresowania, wrócił i na nas nawrzeszczał, jakie z nas niedbałe UJE i kota mamy gdzieś :lol: (w kadym miejscu było bardzo daleko od ulicy, to nie tak, że wystawiamy go na niebezpieczeństwo)
Tak sobie myślę, jak mnie gryzie, drapie i się szarogęsi - on już nie ma traumy i chyba się kocięciu zapomniały czasy sprzed nas 8)

Sigrid

 
Posty: 6934
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Pon sie 11, 2025 6:48 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Jacy są Albańczycy? mili? Jaki to kraj?
Ktoś znajomy się wybiera tak na 3 miesiące, taki jest plan, i nie wiem czy się cieszyć czy raczej go powstrzymywać.

warto się na coś zaszczepić? patrzyłam, że nie ma obowiązkowych szczepień. Ale może na coś warto.

cos warto wiedzieć? gdzie można poczytać o praktycznych informacjach?
wyjazd wyszedł nagle i ma być dość szybko.

po angielsku da się dogadać?
wyjazd planowany od 1 września do końca listopada. Samochodem. Nocowanie planowane bardzo wstępnie na Węgrzech. Nocowaliście gdzieś po drodze?
To tam raczej ciepło jeszcze będzie?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28836
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 11, 2025 12:57 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Patmol pisze:Jacy są Albańczycy? mili? Jaki to kraj?
Ktoś znajomy się wybiera tak na 3 miesiące, taki jest plan, i nie wiem czy się cieszyć czy raczej go powstrzymywać.

warto się na coś zaszczepić? patrzyłam, że nie ma obowiązkowych szczepień. Ale może na coś warto.

cos warto wiedzieć? gdzie można poczytać o praktycznych informacjach?
wyjazd wyszedł nagle i ma być dość szybko.

po angielsku da się dogadać?
wyjazd planowany od 1 września do końca listopada. Samochodem. Nocowanie planowane bardzo wstępnie na Węgrzech. Nocowaliście gdzieś po drodze?
To tam raczej ciepło jeszcze będzie?


Bardzo mili. W miejscowościach typowo turystycznych, owszem, mocno nastawieni na zysk :lol: Jednak miesiące wakacyjne to dla nich żniwa, a statystyczna pensja w zawodach nie związanych z przemysłem narkotycznym i stręczycielskim to około 300-500 euro, więc trudno się dziwić. Student w sezonie zarobi 1000. Chociaż i tak ich komercja przy zachłanności naszych Pomorzan albo Zakopiańczyków to pikuś, więc nie narzekałam. Poza sezonem nie wiem jak jest, pewnie nieco inaczej, ja muszę jeździć w lipcu-sierpniu, bo TŻ nauczyciel i inne terminy nie wchodzą w grę. A ferie zimowe to tylko do Afryki, co z kolei też odpadło, odkąd teściowa nie może się zająć kotami. Ogólnie Bałkany lepiej się zwiedza we wrześniu i październiku, bo w tzw. sezonie jest naprawdę gorąco. Dziś wyszłam rano (o 9) do sklepu i było... 40 stopni. Teraz jest jeszcze więcej. Z zacienionego balkonu nie wychodzę. W Albanii w morzu można się kąpać jeszcze w październiku. Z tym że zmrok zapada bardzo szybko, na początku lipca w Orikum (blisko Vlory) o ósmej wieczór było ciemno. Dla porównania w Czarnogórze obecnie jest jeszcze jasno o dziewiątej (i na całe szczęście słońce nie włazi w okna wcześniej niż o szóstej). Moja Albanka mówiła, że w lutym u nich (w Orikum) jest średnio 10 stopni i chodzi w samym żakiecie, można zatem założyć, że we wrześniu będzie gorąco, w październiku ciepło, w listopadzie różnie i może padać, nawet bardzo.

Znajomego w żadnym razie nie powstrzymuj przed wyjazdem, bo Albanię warto zobaczyć, przepiękny kraj, ładniejszy niż na fotografiach i vlogerskich relacjach i już nie taki dziki (niestety) jak mówią. Ogólnie w połowie Kosowa (bo tą trasą pewnie będą jechać) zaczynają się widoki, które przeszywają serce. A zbocza gór mają kolor czarno-złoty 8O (jakieś minerały). A potem jest tak niesłychana różnorodność, że tylko się napawać.

Szczepić się na nic nie trzeba. Jedyne co może się przytrafić, to to, co powszechnie zwie się Zemstą Sułtana lub Faraona. Czyli bakteria, którą złapać można też w Bułgarii (lub w Egipcie) i kończy się częstymi wizytami w toalecie (wymioty, biegunka itede). Można ratować się nifuroksazydem w sporej ilości (znaczy ze 3 naraz), ale jak Młodego dorwało, to nasza gospodyni uraczyła go herbatką z oregano, tymianku, mięty i miodu i stanowczo zakazała wyprawy do apteki po chemię ;) Zaufałam, bo sama jestem baba-szamanka. Jak już doszedł do siebie, przynieśli mu zupę nie wiem z czego, ale Młody twierdził, ze czegoś tak pysznego nie jadł (wierzę, bo ta Albanka zakasowała by wszystkich mistrzów kuchni, a jak mnie kiedyś poczęstowała zwykłą zapiekaną cebulą (!), to z wrażenia padłam, o jej innych wymysłach to nawet nie wspominam, bo niebowgębie-dupawniebie), zalecili też banany i pomidory (potas). Jako że niedyspozycja Młodego nas unieruchomiła na dzień, to nam zaordynowali domowe raki (bektaszyci, czyli heretycki odłam muzułmanów, mogą pić, a kobiet nie ubierają w burki) i następnego dnia Młody był jak nowy, a TŻ był nie do użycia :ryk:
Od tego czasu zresztą bardzo zagustowałam w oreganowej herbatce, hoduję sobie zioła na działce i na parapecie (no a rakiję każdą kocham i choć w Polsce alko nie bardzo używam, to na Bałkanach robię sobie dyspensę). W Czarnogórze niestety nie mam jakoś do tych ziół dostępu i trochę żałuję, choć rekompensuję to sobie herbatką z liści figi (figi kradnę też po drodze do sklepu, jak mi zdradziecko na drodze zwisają, a dzisiaj to nawet kiść winogron i owoc kaki mi wpadły do siatki).

Opowieści o wyczynach albańskich kierowców, jakkolwiek malownicze, są niedoszacowane :roll: To drogowe potwory (aczkolwiek Czarnogórcy, nie wymieniani w rankingach, są jeszcze gorsi). Drogi - nie zwiedzałam gór północy - na południu dobre, te starsze, nad morzem, trasą Llogary, hm... Nawierzchnia świetna. Ale jak Włosi wytyczali tą trasę przez góry to ponoć puścili osła, żeby wybierał, gdzie będzie dobrze. No i to widać ;) Kręta, wąska, no a albańscy kierowcy - jak wyżej. Potrafią zatrzymać auto pod górkę, bo znajomy pasterz przepędza kozy i trzeba pogadać pół godzinki 8) Stoisz za typem i zastanawiasz się, czy na jedynce pod górę ruszysz. Zwierzęta pasterskie na trasie - norma. Całe stado się nam kiedyś wyłożyło na rasie szybkiego ruchu :lol: - fenomenalna droga z Vlory do Orikum, a kozom wszystko jedno. Inna sytuacja - dzikie kozice spadają nam z pionowych skał tuż przed maską :strach: Osły i krowy dostojnie wędrują. Z tego powodu trasę 70 km pokonujesz w półtorej godziny, w Chorwacji przez ten czas przejeżdżasz 300 km ;) No ale w Czarnogórze zdarza nam się 3 km jechać przez 2 godziny i stoisz w koreczku i się wkurzasz (oczywiście trasa nadmorska i sezon, w górach jest lepiej).
Drogi są ogólnie lepsze na południu (Albańczycy bardzo inwestują w turystykę wakacyjną i mam niejasne wrażenie, że stoją za czarnym PiaRem Chorwacji), a nowe trasy bywają imponujące, wyrąbane przez góry, czasami tunele ośmiokilometrowe, dobrze oświetlone. Północ nadmorska jest szpetna (architektoniczny syf gwałci oczy), północ górska cudowna, ale tam trasy są bardzo trudne, można się władać w wąską drogę szutrową, na mapie oznaczoną jako normalna. Taki mały offroadzik (stalowe nerwy, lub automatyczna skrzynia biegów mile widziane), po którym trzeba natychmiast jechać do myjni, bo jeżdżenie brudnym samochodem jest w Albanii postrzegane jako wyjątkowe prostactwo, a myjnie są wszędzie. Ręczne, ale bardzo przyzwoicie wykonują robotę.
Na stacjach benzynowych nie tankuje się osobiście, przychodzi facet i to robi. Często płaci się kartą we wpłatomacie. Walutą są leki, trzeba wziąć ze sobą euro, kurs jest korzystny, a kantory wszędzie.

Jeśli chodzi o angielski - można się dogadać, starsi rzadko tym językiem władają, ale młodzi, zwłaszcza dzieci, już tak i w sklepach często służą rodzicom za tłumaczy. Znajomość włoskiego lub greckiego jest częstsza. Z albańskiego nie zrozumie się ani słowa - to ostatni Iliryjczycy, nie ma porównania do absolutnie żadnego języka. Za to wiesz, jak są chęci, to się da nawet na migi;)

Jedzenie - nad morzem standard, nie ma się czym zachwycać, oczywiście że dobre, ale takie jak we nad morzem we Włoszech i w Chorwacji. Dorada, okoń morski, mule, ośmiornice, krewetki. Porcje w restauracjach mniejsze niż w relacjach influencerów, dla mnie nie do przejedzenia, ale ja zwykle dojadam tzw. resztki po chłopakach (de facto zamawiamy dwa dania i talerz), bo mam mikrą pojemność. W Albanii nie ma z tym problemów, bo mają zwyczaj dzielić się jedzeniem i gmerać sobie w talerzach. W bardziej górskich miejscowościach faktycznie żarełko jest obłędne i mało spotykane gdzie indziej. Cenowo wszędzie podobnie jak w Polsce, może ciut taniej.

Sklepy - zabawne. Kasy fiskalne nie istnieją, siedzi baba z zeszytem i ołówkiem i bazgrze ceny, podlicza, wyrywa kartkę i daje konsumentowi ;) Sprzedawane produkty są często autentycznie domowe - kupujesz mleko rano wyprodukowane przez krówkę, kózkę lub owieczkę, która pasie się tuż pod Twoim oknem ;) Mimo straszenia brucelozą piłam kozie i owcze, nie badane mleko hektolitrami (cudownie kiśnie i trzyma się długo) i żyłam. Po "uchatym" mleku z kartonu w Polsce mam... no wiecie co. We wrześniu i październiku na pewno warto korzystać ze świeżo tłoczonej oliwy i granatów (pycha). W wakacje wprost obżerałam się okrą, która w Polsce jest mało dostępna.

Nocowanie po drodze. My jechaliśmy z Krakowa przez Słowację i Węgry. Nocowaliśmy w Belgradzie, bo bardzo chciałam stolicę Serbii zobaczyć i polecam, pokochałam to miasto. Większość Polaków w drodze wybiera Nowy Sad, też w Serbii.
Przejście graniczne między Węgrami a Serbią to koszmar, na który trzeba się przygotować. Przeciętny czas stania w wakacje to 5 godzin, nam się upiekło, bo TŻowi się powaliło, skręcił na pas obok TIRów, nie było odwrotu, więc ze dwa kilometry nadrobił bokiem, zanim wjechaliśmy na pas właściwy i staliśmy "tyko" 2 godzinki. A w międzyczasie wpychał się każdy, kto miał większy lub bardziej odrapany samochód ;) Bardzo tuż Turków na niemieckich blachach jedzie przez to przejście graniczne. Poznaje się ich po tym (poza wyglądam oczywiście), że autentyczni Niemcy mają zamknięte okna i włączoną klimę, a Turcy mają okna otwarte, a nogi wiszą pasażerom na zewnątrz ;) Tuż za granicą jest duży parking, na którym rzeczeni Turcy rozkładają dywaniki i wielbią Allaha, a następnie spożywają co tam w torbach mają, a śmieci beztrosko wywalają na pobocze.
Śmieci to rzeczywiście jest duży problem Bałkanów, poza Chorwacją i Serbią, które są czyste. Serbia w interiorze, Chorwacja wszędzie gdzie byłam była zadbana. Rzekomo ekologiczna Czarnogóra to jedno wielkie wysypisko śmieci, zrobiłam zdjęcie jak ktoś cierpliwy i dowcipny zebrał wszystkie puszki z piwa na leśnej drodze i zrobił z nich wielki napis: CLEAN THIS COUNTRY ;) Albańczycy szorują miasta, zwłaszcza na południu kraju, ale inicjatywy są odgórne, tubylcy raczej rzucą co mają za siebie niż poniosą do kosza (w sumie w Warszawie nad Wisłą też to obserwuję).

Nie wiem, co Ci mogę jeszcze opowiedzieć. Trzeba brać poprawkę na to, że ja byłam w Albanii 35 dni w lipcu i sierpniu. Myślę, że po sezonie wiele się zmienia.
Nie wiem, co preferują Twoi znajomi - ja kocham zabytki, zwłaszcza starożytne, a to jest raj. Od amfiteatru w Durres, przez świetny park Apollonia, kompletnie nieodkryta Amantia, mało znane Orikum, które czasem jest dostępne, czasem nie, bo to baza wojskowa, ja miałam szczęście być wpuszczona za pierwszym razem, aż po wpisany na listę UNESCO Butrint. Wspaniałe greckie, rzymskie i bizantyjskie pozostałości. Z miast godnych obejrzenia to głównie Berat (miasto tysiąca okien) i Gjirokastra (miast srebrnych dachów, gdzie urodził się niesławny Enver Hodża). Ja się zakochałam w Porto Palermo i Tepelenie, rodzinnym mieście Alego Paszy. W terminie, w którym wybierają się Twoi znajomi, na pewno będą fajne gorące źródła Përmet - ja tam niedotartam, bo hm... przy 40 stopniach gorące źródła to raczej straceńczy pomysł. Błękitne Oczy Albanii - czyli źródła, jedno na północy kraju, jedno na południu - też fajne, południowe, blisko Ksamil mocno skomercjalizowane. Samo Ksamil i Saranda są tylko dla wielbicieli tłumów Władysławowa, ale po sezonie myślę, że atrakcyjne. I można sobie zafundować wycieczkę do Grecji (w zasadzie da się nawet wpław ;)

Uff, rozpisałam się. Jak będziesz mieć jakieś dalsze pytania, to pisz, coś tam jeszcze pamiętam. Aha, sądzę, że Twoi znajomi będą się przemieszczać z miejsca na miejsce i to jest dobry pomysł. Ja byłam stacjonarnie, w absolutnie cudownym domku z gospodarzami, z którymi czułam się jak w rodzinie. Ale mimo że to mały kraj, nie zobaczyłam wszystkiego, co chciałam, bo odległości tam (tak jak w Czarnogórze) nie przekładają się na czas dojazdu. I można po prostu w ciagu jednego dnia nie wyrobić się tam i z powrotem. Z tego powodu nie zobaczyłam na przykład Teth i Kruje. Czego bardzo żałuję.

Sigrid

 
Posty: 6934
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Pon sie 11, 2025 13:28 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Dzięki za opis :mrgreen: Oczami wyobrażni i jadłam i zwiedzałam :1luvu:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25238
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Pon sie 11, 2025 13:34 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

meg11 pisze:Dzięki za opis :mrgreen: Oczami wyobrażni i jadłam i zwiedzałam :1luvu:


A to tak na szybko było. Muszę się wreszcie zebrać i zrobić o Albanii artykuł, bo jest o czym.
Muszę się też zebrać i wyrąbać całą prawdę o Chorwacji, na którą konkurencja leje hejt, który dla mnie jest nie do zniesienia. Z Czarnodziurą będę miała problem, bo mam uczucia ambiwalentne. Coraz bardziej ją lubię, bo ja mam duszę bałkańską, ale na wakacje polecam średnio. Chyba ze ktoś lubi trafić na miejsce, ułożyć tyłek w jednym miejscu nad morzem i przeleżeć tydzień plackiem. Ja lubię się włóczyć, a tu mi warunki nie sprzyjają. Ale w październiku to bym chciała :1luvu:

Sigrid

 
Posty: 6934
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Pon sie 11, 2025 13:50 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Dziekuję
Będę jeszcze dopytywać

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28836
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob sie 16, 2025 10:32 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Uff, zza światów do Was piszę. I nie wiem, czy sponiewierała mnie stara ośmiornica (jak sugeruje mój gospodarz, pytając, kto normalny jada latem w czarnodzirskiej restauracji, ale TŻtowi nic nie jest, chociaż z jednego talerza wyżeraliśmy jak zakochane kundle Disneya), czy woda. Oj, gdybym ja wcześniej sprawdziła, że w Barze latem są problemy z wodą - od kilku dni puszczają ją na kilka godzin dziennie, a ja akurat lubię zacząć poranek od porządnego prysznica, woda uwolniona po południu w każdym razie ma kolor niezachęcający i śmierdzi. A może to przegrzanie? W każdym razie zawarłam ścisły związek z muszlą klozetową, po czym z gorączką zapadłam w łożku, obkładana quasi kompresem przez Młodego, który nie wpadł na to, że należy ręcznik wyciskać, ale poinstruowany przez babcię sumiennie się wywiązywał z poleceń i za żadne skarby nie pozwalał mi zasnąć. Koło południa usiłowałam zrobić coś na kształt zmartwychwstania i powlokłam się na balkon. Marlonek skorzystał z okazji i bryknął na kraniec dachu, ułożył się w konarach oliwnych i ignorował mnie konsekwentnie, olał nawet kurczaka, a kurczaki są tu przednie, przynajmniej zdaniem kotów. Gospodarz polał go wodą, bo na zwykłe koty to działa, nie wiedział wszak, że maine coon, nawet nieautoryzowany, ubóstwia bawić się wodą (była to ulubiona poranna rozrywka jednej mojej chorwackiej gospodyni, podlewać rano ogródek i patrzeć jak Marlon z zachwytem łowi wodę z węża, trącając ją łapą).
Mój ulubiony Robercik (Makłowicz) reklamuje teraz Czarnodziurę i mam szczerą chęć mu wygarnąć, co sobie myślę o krajach trzeciego świata, zwłaszcza latem :evil: Bo w październik, wierzę, że może to być ciekawa wycieczka. Ale 45 minut do Koloru pokonuje się teraz w 4 godziny, a szerokość drogi starcza na półtora samochodu. Ścieżka strachu :strach: A ja chyba chcę jeszcze zobaczyć Pałac Kultury :1luvu:

Sigrid

 
Posty: 6934
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Sob sie 16, 2025 11:50 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Sigrid, jeszcze będzie przepieknie, zobaczysz :ok:

Tymczasem tulkam :201428.

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Sob sie 16, 2025 12:51 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

egwusia pisze:Sigrid, jeszcze będzie przepieknie, zobaczysz :ok:

Tymczasem tulkam :201428.


No pewnie :lol: No nie ma tragedii, są niewygody, ja się mam już tak w miarę. Wodę puścili po 12, więc pachnę jak dama, TŻ mówi, że coś ma nie tak z żołądkiem i zaległ w wyrku :strach:

Aramis w nocy dał z siebie wszystko. Nieprzerwanie skakał z podłogi na oparcie łóżka, stamtąd na szafę, a potem zeskok. Jak mu się znudziło, poszedł łóżko z łoskotem drapać. Tego już TŻ nie dzierżył i ogoniaste towarzystwo wywalił do tzw. pokoju dziennego i drzwi zamknął.
Jak chciał, tak dostał - dzisiaj pazury zostały dokładnie przycięte. Ale darcia było!!!
A Marlon na to filozoficznie: mnie nie ruszą, ja jezdem Tygrys i to je fakt.
Fakt, w klimacie się skołtunił i usiłowałam coś na to poradzić. Jestem zatem niczym zebra, w paski :roll: A kołtunów pozbyłam się może ze trzech.
Będzie mu łyso, jak się do niego dorwie wet z golarką...

Sigrid

 
Posty: 6934
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Sob sie 16, 2025 14:35 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Biedne kociaste :strach: .

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Sob sie 16, 2025 15:26 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Dlaczego kubraczka do obcinania pazurków nie masz :20147 :20147
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25238
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Sob sie 16, 2025 17:48 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

meg11 pisze:Dlaczego kubraczka do obcinania pazurków nie masz :20147 :20147


Bo Aramisa da się, kosztem żałosnego wrzasku, doprowadzić do porządku (agresja - zero), a z Marlonem jeżdżę na manicure przy okazji ustawicznych badań, a niech wet wie, na co się zdecydował ;)
Ale jakby był specjalny kubraczek na łapy w trakcie wyczesywania kołtunów, to poproszę.

Sigrid

 
Posty: 6934
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Sob sie 16, 2025 18:16 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Sigrid pisze:
meg11 pisze:Dlaczego kubraczka do obcinania pazurków nie masz :20147 :20147


Bo Aramisa da się, kosztem żałosnego wrzasku, doprowadzić do porządku (agresja - zero), a z Marlonem jeżdżę na manicure przy okazji ustawicznych badań, a niech wet wie, na co się zdecydował ;)
Ale jakby był specjalny kubraczek na łapy w trakcie wyczesywania kołtunów, to poproszę.

https://www.temu.com/pl/ul/kuiper/un9.h ... IVEALw_wcB ??
https://www.temu.com/pl/ul/kuiper/un9.h ... IoEALw_wcB
Unieruchamiasz łepek i łapeczki i masz dostęp do boczków z futerkiem.
Druga osoba potrzebna,która będzie trzymać kociastego. :mrgreen:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25238
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 84 gości