
Powiadasz że to była noc przebierańców ,czyżby to był .........? Mimo wszystko fota działa na wyobraźnię



Silverblue na razie nikt nie widział.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
madrugada pisze:Uff, jak dobrze, że już jesteś
januszek pisze:Skoro wszyscy znaleźli się cali i zdrowi ,zejdźmy na jakiś czas na ziemię![]()
Uprzedzając krytykujące moje moje działania wpisy, typu że miałem cały rok a leciałem w chuya informuję wszem i wobec że wszystkie koty mieszkające na stałe na hali są ogarnięte.
Jak pisałem wcześniej w ubiegły czwartek,piątek i sobotę byłem w pracy,niby nic nadzwyczajnego ,ale przez te trzy dni przychodziła drobna ,czarna kotka,wcześniej nikt z nas jej nie widział . Zjadła ,poleżała , pokręciła się po okolicy , trochę nieufna ale dała się pogłaskać .
Zauważyłem że tak jakby zaprzyjaźniła się z Lalą.
We wtorek rano pijemy kawę ,kotka oczywiście przyszła ,zjadła i z niknęła w zaroślach .Po ok.godzinie patrzymy ,wraca niosąc coś w mordce.
Okazuje się że to kociak ,przeszła z nim obok nas w odległości ok .metra,zatrzymała się przy drzwiach ,podeszła do niej Lala ,powąchała małego oraz ją ,polizała po głowie i poszły na halę .Lala pierwsza a kotka z małym za nią .
A ja za nimi,patrzę a one idą na piętro i swoimi drogami do takiego magazynku do którego zagląda się raz na kilka lat. Lala przed sterylką też zawsze tam miała gniazdo.
Wróciłem do kawy ,za kilka minut wróciły obydwie kotki ,Lala siedzi a młoda poszła znowu w zarośla .
Wraca prawie po godzinie z kolejnym małym ,i znowu Lala ja prowadzi ,potem wracają.Ostatni kurs zrobiła w południe ,wracając ok.13-tej niosąc piątego malucha. Ale nie wiemy czy nie jest więcej bo nie mieliśmy możliwości pilnowania jej,przez cały dzień.
Nie było by może nic nadzwyczajnego w tej opowieści ale jak byście zobaczyli tą karkołomną drogą jaką pokonywała![]()
Zdjęcie tego nie oddaje .
Za moimi plecami jest ławka i wejście na halę .Przede mną ,przez dziurę w zieleni ,widoczna w dole droga , różnica poziomów wynosi ok 7-8 metrów ,co daje stromą skarpę porośniętą gęstymi krzakami.Kotka schodziła na tą drogę ,szła nią kawałek w prawo pod tą kratownicę i tam skręcała w lewo idąc pod nieczynnym wiaduktem kolejowym znikała nam z pola widzenia .Po około 40 minutach pojawiała się tam z maluchem w mordce.
Po ostatnim kursie napiła się trochę wody i położyła w cieniu na trawie z otwartą mordką ,jak pies. Odpoczęła ,zjadła i poszła do małych ,oczywiście w asyście Lali.
Przychodziła przez kilka dni na zwiad , zobaczyła że nic jej nie grozi ,a w poniedziałek była jeszcze burza ,może ją gdzieś podtopiło i no i się przeprowadziła . Ale szacun dla niej za ten nadkoci wysiłek![]()
No i ta relacja z Lalą . Wszystkie koty leżały na dworze i obserwowały jak mama wraca ,żaden jednak nie mógł podejść i powąchać bo już tam była Lala ,która groźnym spojrzeniem mówiła ciekawskiemu spier.....laj.
Dwa maluchy są całe czarne ,jeden ma białe skarpetki , jeden białe łapki i jeden biały brzuszek. Oczy otwarte.
Nic ,poczekamy aż małe podrosną i spróbujemy znaleźć im domy,a mama pojedzie na sterylkę . To są kotki które pojawiły się rano ,po nocy świętojańskiej ,może w takiej formi znalazłem kwiat paproci
Kapitan Hak obserwujący całą akcję .
Bohaterka opowieści .
Tutaj mama w towarzystwie Lali. Zawsze trzymają się blisko .
Jeżeli ktoś będzie chętny przygarnąć małe kotki ,proszę pisać.
januszek pisze:Skoro wszyscy znaleźli się cali i zdrowi ,zejdźmy na jakiś czas na ziemię![]()
Uprzedzając krytykujące moje moje działania wpisy, typu że miałem cały rok a leciałem w chuya informuję wszem i wobec że wszystkie koty mieszkające na stałe na hali są ogarnięte.
Jak pisałem wcześniej w ubiegły czwartek,piątek i sobotę byłem w pracy,niby nic nadzwyczajnego ,ale przez te trzy dni przychodziła drobna ,czarna kotka,wcześniej nikt z nas jej nie widział . Zjadła ,poleżała , pokręciła się po okolicy , trochę nieufna ale dała się pogłaskać .
Zauważyłem że tak jakby zaprzyjaźniła się z Lalą.
We wtorek rano pijemy kawę ,kotka oczywiście przyszła ,zjadła i z niknęła w zaroślach .Po ok.godzinie patrzymy ,wraca niosąc coś w mordce.
Okazuje się że to kociak ,przeszła z nim obok nas w odległości ok .metra,zatrzymała się przy drzwiach ,podeszła do niej Lala ,powąchała małego oraz ją ,polizała po głowie i poszły na halę .Lala pierwsza a kotka z małym za nią .
A ja za nimi,patrzę a one idą na piętro i swoimi drogami do takiego magazynku do którego zagląda się raz na kilka lat. Lala przed sterylką też zawsze tam miała gniazdo.
Wróciłem do kawy ,za kilka minut wróciły obydwie kotki ,Lala siedzi a młoda poszła znowu w zarośla .
Wraca prawie po godzinie z kolejnym małym ,i znowu Lala ja prowadzi ,potem wracają.Ostatni kurs zrobiła w południe ,wracając ok.13-tej niosąc piątego malucha. Ale nie wiemy czy nie jest więcej bo nie mieliśmy możliwości pilnowania jej,przez cały dzień.
Nie było by może nic nadzwyczajnego w tej opowieści ale jak byście zobaczyli tą karkołomną drogą jaką pokonywała![]()
Zdjęcie tego nie oddaje .
Za moimi plecami jest ławka i wejście na halę .Przede mną ,przez dziurę w zieleni ,widoczna w dole droga , różnica poziomów wynosi ok 7-8 metrów ,co daje stromą skarpę porośniętą gęstymi krzakami.Kotka schodziła na tą drogę ,szła nią kawałek w prawo pod tą kratownicę i tam skręcała w lewo idąc pod nieczynnym wiaduktem kolejowym znikała nam z pola widzenia .Po około 40 minutach pojawiała się tam z maluchem w mordce.
Po ostatnim kursie napiła się trochę wody i położyła w cieniu na trawie z otwartą mordką ,jak pies. Odpoczęła ,zjadła i poszła do małych ,oczywiście w asyście Lali.
Przychodziła przez kilka dni na zwiad , zobaczyła że nic jej nie grozi ,a w poniedziałek była jeszcze burza ,może ją gdzieś podtopiło i no i się przeprowadziła . Ale szacun dla niej za ten nadkoci wysiłek![]()
No i ta relacja z Lalą . Wszystkie koty leżały na dworze i obserwowały jak mama wraca ,żaden jednak nie mógł podejść i powąchać bo już tam była Lala ,która groźnym spojrzeniem mówiła ciekawskiemu spier.....laj.
Dwa maluchy są całe czarne ,jeden ma białe skarpetki , jeden białe łapki i jeden biały brzuszek. Oczy otwarte.
Nic ,poczekamy aż małe podrosną i spróbujemy znaleźć im domy,a mama pojedzie na sterylkę . To są kotki które pojawiły się rano ,po nocy świętojańskiej ,może w takiej formi znalazłem kwiat paproci
Kapitan Hak obserwujący całą akcję .
Bohaterka opowieści .
Tutaj mama w towarzystwie Lali. Zawsze trzymają się blisko .
Jeżeli ktoś będzie chętny przygarnąć małe kotki ,proszę pisać.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości