Jak patrzę na Hokko to od razu nucę "Cysorz to ma klawe życie"
A tymczasem jak wygląda poranek z życia prostego Muszkietera?
Otóż wygląda tak że dzielny szermierz wysypia się. Wysypia się błogo, aż go białoboki bolą, z przyzwyczajenia jeszcze ludziom przez pół nocy towarzyszy, a nad ranem (?). No ciemno jeszcze. Kawaler wstaje, grzbiet jak struna wyciąga, po czym z hukiem na biurko Młodego opad monitora nr 2 się wywala.
KKKRRRRRKKKK - syczę.
Muszkieter odmiaukuje coś niekulturalnie, ale schodzi. Po czym łobuzuje. W nos ugryzie, łapą walnie, kanapę podrapie.
Wypędzony z pokoju oświadcza pod drzwiami, że dość już i się wyprowadza.
Po ćwierć nocy użerania dochodzę do wniosku, że albo drzwi główne otworzę i zwrócę Aramisowi wolność, albo swoje do sypialni zamknę i podaruję spokój sobie.
Spokój jest iluzoryczny. Muszkieter zmienia zdanie i przestaje go interesować, co jest poza domem, one teraz musi wiedzieć, co dzieje się w pokoju. I w imię tej wiedzy jest gotów wydrapać sobie portal przez całe drewno.
Kalkuluję w myślach, ile pochłonie naprawa. Wybieram mniejsze zło i kotu otwieram. Kot wpada, zły jak chrzan i wyładowuje złość na Marlonie. Marlon nie jest pewien, czy to jawa czy sen, na wszelkie wypadek drze się jak opętany i odstawia taniec. z szablami.
Myślę sobie: kawa. Tylko kawa i nie musi nawet być luwa kopac. ALe z tymi kotami, to po co mi to było. I jak to będzie dobrze, jak sobie teraz pojadę do hotelu i będę cała spokój.
I co?
I spać nie mogę. Jakoś mi futer brakuje
