Niestety, musiałam przestawić kuwetę i zamknąć łazienkę. Jak już raz wlazła to właziła ciągle. Ja ją ściągałam i zanim zeszłam ze stołka to ona już była na kabinie
Akrobatkę to najlepiej wyadoptować do cyrku Uff, ciężko z takim szałaputem, nigdy nie wiadomo, co wymyśli
Niestety, musiałam przestawić kuwetę i zamknąć łazienkę. Jak już raz wlazła to właziła ciągle. Ja ją ściągałam i zanim zeszłam ze stołka to ona już była na kabinie
Akrobatkę to najlepiej wyadoptować do cyrku Uff, ciężko z takim szałaputem, nigdy nie wiadomo, co wymyśli
Śmierć Marysi (forumowej MaryLux) podcięła nam skrzydła. Jakoś trudno było napisać cokolwiek. Z Marysią poznałyśmy się w realu i taka anegdotka mi się przypomniała: Marysia przyjechała do sanatorium w Ciechocinku. Blisko mnie. Umówiłyśmy się na spotkanie w realu. W pierwszy dzień jej pobytu bo ... zabrała z sobą laptopa ale zapomniała o zasilaczu . Jechałam do niej (ok 40 km) a ona pyta: a jak się poznamy? Ja na to: zgadnij - ja Cię znam ze srebrnego ekranu więc chyba poznam. Wiecie, ja mam awersję do uścisków, całusków, ściskania się na powitanie i pożegnanie ale w Mary było coś takiego, że ... uściskałyśmy się od pierwszego kopa. Ech, trudno ale zawsze jej mówiłam, że zapisałam jej w testamencie moje koty na "dochowanie" a ona uciekła. Do Psota, Pigułki, wielu innych kotów.
ewkkrem pisze:Śmierć Marysi (forumowej MaryLux) podcięła nam skrzydła. Jakoś trudno było napisać cokolwiek. Z Marysią poznałyśmy się w realu i taka anegdotka mi się przypomniała: Marysia przyjechała do sanatorium w Ciechocinku. Blisko mnie. Umówiłyśmy się na spotkanie w realu. W pierwszy dzień jej pobytu bo ... zabrała z sobą laptopa ale zapomniała o zasilaczu . Jechałam do niej (ok 40 km) a ona pyta: a jak się poznamy? Ja na to: zgadnij - ja Cię znam ze srebrnego ekranu więc chyba poznam. Wiecie, ja mam awersję do uścisków, całusków, ściskania się na powitanie i pożegnanie ale w Mary było coś takiego, że ... uściskałyśmy się od pierwszego kopa. Ech, trudno ale zawsze jej mówiłam, że zapisałam jej w testamencie moje koty na "dochowanie" a ona uciekła. Do Psota, Pigułki, wielu innych kotów.
Ja też przytuliłam Mary na przywitanie (potem dopiero przeczytałam na forum, że nie lubi dotyku). Nie wiem, czy miała mi to za złe. Ale Mary była taka drobniutka, kruchutka, że aż chciał się ją objęć, otoczyć opieką...
ewkkrem, madrugada, ja miałam identyczne odczucie gdy zobaczyłam Marysię. Po prostu musiałam ją przytulić, bo właśnie tak jak pisze madrugada, chciało się ją otoczyć opieką, drobną, kruchą Marysię, która tak patrzyła... Ciężko, no ciężko i smutno. Pamiętam jak na naszym spotkaniu, już po wycieczce, Ola zapraszała jeszcze Marysię na leczo, żebyśmy zjedli razem, kawę wypili, ale Marysia powiedziała że chciałaby się już położyć. Odwieźliśmy ją do domu. Byłam pewna że niebawem się zobaczymy znowu...
ewkkrem pisze:Śmierć Marysi (forumowej MaryLux) podcięła nam skrzydła. Jakoś trudno było napisać cokolwiek. Z Marysią poznałyśmy się w realu i taka anegdotka mi się przypomniała: Marysia przyjechała do sanatorium w Ciechocinku. Blisko mnie. Umówiłyśmy się na spotkanie w realu. W pierwszy dzień jej pobytu bo ... zabrała z sobą laptopa ale zapomniała o zasilaczu . Jechałam do niej (ok 40 km) a ona pyta: a jak się poznamy? Ja na to: zgadnij - ja Cię znam ze srebrnego ekranu więc chyba poznam. Wiecie, ja mam awersję do uścisków, całusków, ściskania się na powitanie i pożegnanie ale w Mary było coś takiego, że ... uściskałyśmy się od pierwszego kopa. Ech, trudno ale zawsze jej mówiłam, że zapisałam jej w testamencie moje koty na "dochowanie" a ona uciekła. Do Psota, Pigułki, wielu innych kotów.
Ja też przytuliłam Mary na przywitanie (potem dopiero przeczytałam na forum, że nie lubi dotyku). Nie wiem, czy miała mi to za złe. Ale Mary była taka drobniutka, kruchutka, że aż chciał się ją objęć, otoczyć opieką...
Nawet nie wiedziałam o tym i też przytulałam Mary.
Za to Sylwia-Myszolandia była całkiem inna, bardzo emocjonalna, odwiedziła mnie dwa razy i jeszcze dobrze nie wysiadła z samochodu, a już tonęłam w jej uściskach Najlepiej jak dorwała Rudzię, wzięła na ręce i zaczęła się do niej mocno przytulać, czym bardzo oburzyła kocicę, bo ona tego nie lubi. Zresztą Sylwia o tym wiedziała, ale po prostu musiała to zrobić, jak to ona.
Niestety, musiałam przestawić kuwetę i zamknąć łazienkę. Jak już raz wlazła to właziła ciągle. Ja ją ściągałam i zanim zeszłam ze stołka to ona już była na kabinie
Ależ rzeczywiście z niej akrobatka i kombinator mały Wygląda jakby szukała ruchomego kafelka, który otworzy się i ujawni tajne przejście To by dopiero była frajda!! Oczy dookoła głowy to stanowczo za mało przy Niteczce
Na filmiku widać, jaki piękny wzór na futerku ma Niteczka. A pyś ma taki Ofelkowy. Ofelia też lubi wysokości... Z wiekiem co prawda jakby nieco mniej (kręgosłup już nie najmłodszy)...
Silverblue pisze: Ależ rzeczywiście z niej akrobatka i kombinator mały Wygląda jakby szukała ruchomego kafelka, który otworzy się i ujawni tajne przejście To by dopiero była frajda!! Oczy dookoła głowy to stanowczo za mało przy Niteczce
Nooo, Alicja w krainie czarów. Jeszcze mi tylko ruchomych kafelków brakuje
MB&Ofelia pisze:Na filmiku widać, jaki piękny wzór na futerku ma Niteczka. A pyś ma taki Ofelkowy. Ofelia też lubi wysokości... Z wiekiem co prawda jakby nieco mniej (kręgosłup już nie najmłodszy)...
Ciociu, przypominam, że Niteczka szuka domku . Tobie bym oddał i nawet ... podziękował MaCiuś
Już nie osiwieję (bo jestem siwa) więc chyba wyłysieję
To nie wygląda tragicznie ale ... jest tragiczne. Ona wskakuje po drzwiach i ... nie ma jak zeskoczyć. Po lewej powieszone szklane pokrywki, po prawej kuchenka gazowa (nawet jak nieużywana to te kratki, rusztowania nad palnikami są, wysoce niebezpieczne). Bezpośrednio pod - zlewozmywak. Tak było wczoraj a dzisiaj :
Wskoczyła po oknie, które widać pod koniec filmiku ale zejść się nie dało.
Jest coraz gorzej a we wtorek kastracja. Mam nadzieję, że kubraczek pomoże bo jak nie to ... nie wróżę Niteczce długiego życia
Też mam taką alpinistkę. W rezultacie wszystkie szafy są zabepieczone kartonowymi pudłami z paczek zooplusa. Widok niepiękny, ale jestem spokojniejsza, że nóg nie połamie i do kwiatków nie nasika.
Moja Pusia taka była, tez alpinistka, a mieszkanie 3,20 raczej wysoko. Ale nigdy nie spadła, tylko ze 2 razy musiałam jej pomóc zejść. Z żyrandola zeskoczyła sama. Na szafę
mziel52 pisze:Też mam taką alpinistkę. W rezultacie wszystkie szafy są zabepieczone kartonowymi pudłami z paczek zooplusa. Widok niepiękny, ale jestem spokojniejsza, że nóg nie połamie i do kwiatków nie nasika.
O ile w pokoju mogę próbować z kartonami to w kuchni się nie da. Odcięłam lodówkę ale ona z blatu wskakuje bezpośrednio na drzwi a z drzwi (z pominięciem lodówki) na szafkę. Po przeciwnej stronie kuchni. Mam drzwi do kuchni zlikwidować??? Nooo mogę Wrrr, no, nie chcę bo ... bałagan W pokoju niby łatwiej bo mogę otwierać okno z drugiej strony ale ona przymierza się do wskakiwania na podniebne miejscówki z ... oparcia fotela. Koleżanka radzi mi kłaść na meble różne szmaty - typu kołdry i piernaty, "coby" Niteczka spadając miała miękkie lądowanie Jak wyłysieję to zrobię sobie selfie i TU wstawię
jolabuk5 pisze:Moja Pusia taka była, tez alpinistka, a mieszkanie 3,20 raczej wysoko. Ale nigdy nie spadła, tylko ze 2 razy musiałam jej pomóc zejść. Z żyrandola zeskoczyła sama. Na szafę
Jolu, ja bym się nie bała gdyby Niteczka mogła zeskoczyć sama. Nawet w dużej wysokości ale jak ona nie może zejść drogą, którą weszła to już niefajnie. Ona, niestety wskakuje tam, gdzie nie ma powrotu.
Moja zeskakując zwala różne rzeczy po drodze hamowania, dużo zniszczeń mi porobiła. Jedyny sposób - utuczyć kotkę, to jej gruby kuper nie podleci za wysoko i zaprzestanie tych wypraw
mziel52 pisze:Moja zeskakując zwala różne rzeczy po drodze hamowania, dużo zniszczeń mi porobiła. Jedyny sposób - utuczyć kotkę, to jej gruby kuper nie podleci za wysoko i zaprzestanie tych wypraw
Też wpadłam na ten pomysł ale ona spala wszystko na pniu a czego nie spali to idzie w ... długość! I wysokość. Jest długa jak nitka, chuda jak nitka a wzrostem przebiła Mumisia Do jakiego wieku koty rosną? Może jak przestanie wzdłuż i na wysokość to zacznie w szerz ? Na razie ma dopiero 7 miesięcy.