czitka pisze:Ten smutny dzień powoli dobiega końca, tyle nas tu a tak pusto...
I tyle pięknych słów, tyle żalu i smutku, tak trudno to wszystko zrozumieć...
Byłam od początku bliżej, wiedziałam więcej, ale podobnie jak Iza, nie pisałam na wątku Marysi o niczym, co mogłoby zabrać nadzieję, że jeszcze wszystko da się odwrócić...
Jasnym było już po pierwszym tomografie, w końcu listopada chyba, że tej walki Mary nie ma szans wygrać. Ale wszyscy, nawet bardziej zorientowana ja, mieliśmy jakąś totalnie irracjonalną nadzieję, że może jednak...
Nie udało się, nie mogło, zaawansowana choroba zaatakowała bezwzględnie.
I nie była to wina lekarzy, tygodniowych terminów, czekania na kolejne badania, nie w tym przypadku.
Tak, system działa źle. Ale kolejni lekarze, czy to na sorach, w klinice, w przychodni, pracownicy pogotowia ratunkowego, opieka pielęgniarska w szpitalu-wszyscy cierpliwi, delikatni, empatyczni, pełni wyrozumiałości i cierpliwości. Zmęczeni, przepracowani, ale zawsze gotowi pomóc pacjentowi. Tak zapamiętałam wszystkie moje i Marysi pobyty w placówkach służby zdrowia do momentu, gdy opiekę przejął brat, potem było zapewne podobnie.
Czekam na informację od brata Marysi o terminie i miejscu pogrzebu, jesteśmy w kontakcie.
I wtedy zorganizuję zbiórkę na nasz forumowy wieniec.
Bardzo smutno.
czitka , Tobie i smutniej i trudniej, bo blisko byłyście.