Lecznica "Szarak" -dzielnica URSUS w Warszawie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 10, 2005 12:41

Aga1. Dzięki i wycofuję się z tematu Carnej.

Ponawiam prośbę do Wszystkich o wysyłanie słów krytyki na adres Szaraka

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro sie 10, 2005 12:58

Elżbieta P. pisze:
basic pisze:Elżbieto P. dziekuję za publiczne podanie informacji, ja na Ursusie mieszkam dopiero rok i nadal jeżdżę z kotami do starej lecznicy na Włochy. Miałam szukać lecznicy bliżej domu, ale chyba dam sobie spokój. Jednak wypróbowany w wielu bojach dobry wet. to skarb.


Od lat korzystam z lecznicy przy Walerego Sławka - również w okolicach tego samego parku. Lekarze sa tam wspaniali (oboje). Doktor Topolski operował mi wiele zwierzat (nie robi tego w gabinecie, tylko u siebie w domu - w bardzo dobrych warunkach).
Przygarnięte przeze mnie maluchy - są odrobaczane i leczone całkowicie za darmo. Za szczepienie - płacę symbolicznie.
Mają wspaniałe podejście do zwierząt. Buduja teraz nowoczesną klinikę w pobliżu przy ulicy Balbinki (naprzeciwko przedszkola).

Jedyny mankament tej kliniki to to, że zawsze trzeba czekać w tasiemcowych kolejkach. Lecznica ma bardzo dobrą opinię wśród pacjentów i nawet z Włoch i Osiedla Niedźwiadek - pacjenci do niej przyjeżdżają.


Też leczę futra na Sławka - szczerze polecam. Ta sama "para" lekarska - dr Topolski i dr Rożniatowska - przyjmuje też w małym gabinecie na Niedźwiadku (w godzinach odwrotnych niż na Sławka). Niestety nie pamiętam adresu - to w takim pawilonie na Zagłoby chyba...
Za długie kolejki winię częściowo wzmiankowane "wspaniałe podejście do zwierząt" :twisted: I związane z tym pogaduchy z właścicielem i zwierzakiem :D
Natomiast tańsze sterylki dla dziczek robiłam na Gołąbkach, na Bolesława Śmiałego u dr Jaworka.
Gracka + Kichulka i Bubulek :) oraz Mała Czarna

Gracka

 
Posty: 719
Od: Wto wrz 09, 2003 9:31
Lokalizacja: Warszawa (Bemowo+Ursus)

Post » Śro sie 10, 2005 13:02

Elżbieta P. pisze:Od lat korzystam z lecznicy przy Walerego Sławka - również w okolicach tego samego parku. Lekarze sa tam wspaniali (oboje). Doktor Topolski operował mi wiele zwierzat (nie robi tego w gabinecie, tylko u siebie w domu - w bardzo dobrych warunkach).
Przygarnięte przeze mnie maluchy - są odrobaczane i leczone całkowicie za darmo. Za szczepienie - płacę symbolicznie.
Mają wspaniałe podejście do zwierząt. Buduja teraz nowoczesną klinikę w pobliżu przy ulicy Balbinki (naprzeciwko przedszkola).


Też tam bylam z moim kotem i szczerze mowiac uwazalabym z wystawianiem im tak dobrej opinii...
Sama musialam prosic o umycie stolu na ktorym bylo pelo psich kłaków i róznych "pozostałości" po poprzednim pacjencie.... higiena tej lecznicy troche mnie odstrasza... a nie wspomne o leczeniu...mojej kocie /10-cio tyg/ podano zastrzyk przeciwgrzybiczny tak na oko,nawet nic nie sprawdzając..sama zasugerowalam ze moze to alergia? no i jak sie okazalo faktycznie to alergia.. przy drugim podejsciu /tez alergia/ też w żaden sposób kotu lekarze nie pomogli... Z panią doktor totalnie nie moglam nawiazac kontaktu bo kompletnie nie sluchala co do niej mówię i była wręcz niemiła...natomiast pan doktor Topolski jest baaardzo milym czlowiekiem i ma naprawde sympatyczne podejscie do zwierzat, ale to niezawsze wystarcza...

p.s: poza tym wszelkie zabiegi chirurgiczne wykonywane w domu to chyba jakaś pomyłka...?????

p.s.s: nie omieszkałam napisac maila do pani z tej lecznicy... :evil:

iskr_a

 
Posty: 141
Od: Czw maja 19, 2005 10:33

Post » Śro sie 10, 2005 13:11

Elżbieta P. pisze:
Aga1 pisze:Boże, to od kiedy on jest na dworze ???!!!!!!! :cry: :cry: :cry: Byłam pewna, że on jest na dworze od góra trzech miesięcy :cry: :cry: :cry:
Mi zajęło półtora miesiąca zanim dał się dotknąc poraz pierwszy :roll: Ale to było ślęczenie codziennie po 1-1,5 godziny, gadanie do niego i posuwanie się codziennie po pół kroczku do przodu. Aż w końcu dał się dotkąć. Tydzień później ściągnęłam mu obrąże, która była zapieta na sprzączkę i jeszcze zawiązana na supeł. A jak ją sciągnęłam to się okaząło, ze maiła tylko jedną dziurkę :strach: Do dziś ma ślad po tej obrąży na szyji .... :(

Może to jednak inny ? bo nie zauważyłam u niego obroży... Tylko że zimą on był bardzo puchaty - obroża mogła byc zakryta sierścią. On nigdy do mnie blisko nie podchodził. Teraz ma letnią sierść i juz nie jest taki puchaty.
Jeśli miał obrożę - to może warto byłoby zrobić mu pare fotek i porozwieszac w okolicy. Może znajdzie się właściciel ?
Oba miejsca jego stołowania (moje i Twoje) dzieli tylko boisko szkolne i bardzo ruchliwa ulica. Lepiej, żeby przez tę ulicę ze stołówki do stołówki - nie przebiegał.

Ogłoszenia były już rozwieszane. Nic nie dały :( Nikt się nie zgłosił :(

Aga1

 
Posty: 3376
Od: Pon lip 05, 2004 20:18

Post » Śro sie 10, 2005 13:14

iskr_a pisze:
Elżbieta P. pisze:Od lat korzystam z lecznicy przy Walerego Sławka - również w okolicach tego samego parku. Lekarze sa tam wspaniali (oboje). Doktor Topolski operował mi wiele zwierzat (nie robi tego w gabinecie, tylko u siebie w domu - w bardzo dobrych warunkach).
Przygarnięte przeze mnie maluchy - są odrobaczane i leczone całkowicie za darmo. Za szczepienie - płacę symbolicznie.
Mają wspaniałe podejście do zwierząt. Buduja teraz nowoczesną klinikę w pobliżu przy ulicy Balbinki (naprzeciwko przedszkola).


Też tam bylam z moim kotem i szczerze mowiac uwazalabym z wystawianiem im tak dobrej opinii...
Sama musialam prosic o umycie stolu na ktorym bylo pelo psich kłaków i róznych "pozostałości" po poprzednim pacjencie.... higiena tej lecznicy troche mnie odstrasza... a nie wspomne o leczeniu...mojej kocie /10-cio tyg/ podano zastrzyk przeciwgrzybiczny tak na oko,nawet nic nie sprawdzając..sama zasugerowalam ze moze to alergia? no i jak sie okazalo faktycznie to alergia.. przy drugim podejsciu /tez alergia/ też w żaden sposób kotu lekarze nie pomogli... Z panią doktor totalnie nie moglam nawiazac kontaktu bo kompletnie nie sluchala co do niej mówię i była wręcz niemiła...natomiast pan doktor Topolski jest baaardzo milym czlowiekiem i ma naprawde sympatyczne podejscie do zwierzat, ale to niezawsze wystarcza...

p.s: poza tym wszelkie zabiegi chirurgiczne wykonywane w domu to chyba jakaś pomyłka...?????

p.s.s: nie omieszkałam napisac maila do pani z tej lecznicy... :evil:

Jeżeli chodzi o tą lecznicę to byłam tam tylko raz. dr Topolski nafaszerował mi 6 miesiecznego kociaka sterydami z powodu niestrawności :strach: Również byłam przerażona kompletnym brakiem czystaości w tej lecznicy. A fartuch pana dr mnie poprostu sciął z nóg. Chyba od nowości nie był prany .... :roll:

Aga1

 
Posty: 3376
Od: Pon lip 05, 2004 20:18

Post » Śro sie 10, 2005 13:15

iskr_a pisze:
Elżbieta P. pisze:Od lat korzystam z lecznicy przy Walerego Sławka - również w okolicach tego samego parku. Lekarze sa tam wspaniali (oboje). Doktor Topolski operował mi wiele zwierzat (nie robi tego w gabinecie, tylko u siebie w domu - w bardzo dobrych warunkach).
Przygarnięte przeze mnie maluchy - są odrobaczane i leczone całkowicie za darmo. Za szczepienie - płacę symbolicznie.
Mają wspaniałe podejście do zwierząt. Buduja teraz nowoczesną klinikę w pobliżu przy ulicy Balbinki (naprzeciwko przedszkola).



p.s: poza tym wszelkie zabiegi chirurgiczne wykonywane w domu to chyba jakaś pomyłka...?????


iskr_a - byłam tam. To jest duża, przestronna , dobrze wyposażona odrebna sala operacyjna mieszcząca się w dużym jednorodzinnym domu.
W przychodni na Walerego Slawka - nie ma takich warunków, dlatego doktor - operuje u siebie. Wszystkie operacje i zabiegi dokonane tam skończyły się pomyślnie, bez najmniejszych komplikacji. Z całym przekonaniem polecam.
Niedługo już (mam nadzieję) będzie funkcjonowala nowa klinika budowana aktualnie przy ulicy Balbinki, wielopietrowa, z kilkoma gabinetami i salą operacyjną.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Śro sie 10, 2005 16:34

Kopiuję z Kodeksu Etyki i Deontologii Weterynaryjnej - http://www.vetpol.org.pl/

Art. 1

Powołaniem lekarza weterynarii jest dbałość o zdrowie zwierząt oraz weterynaryjna ochrona zdrowia publicznego i środowiska. Celem nadrzędnym wszystkich jego działań jest zawsze dobro człowieka w myśl dewizy: „Sanitas animalium pro salute homini”.

Art. 2

Lekarza weterynarii, jako wykonującego zawód zaufania publicznego, obowiązuje przestrzeganie zasad etyki ogólnoludzkiej oraz zasad dobrych obyczajów.

Art. 3

Lekarz weterynarii powinien dbać o godność zawodu lekarsko-weterynaryjnego

Art.12

1. Lekarza weterynarii powinien cechować przyjazny i racjonalny stosunek do zwierząt.

2. W przypadku chorego zwierzęcia należy ograniczyć jego cierpienia i dążyć do przywrócenia zdrowia, a w przypadkach uzasadnionych rozważyć możliwość uśmiercenia.

3. Lekarz weterynarii , w miarę możliwości , udziela doraźnie pomocy chorym wolno żyjącym i bezpańskim zwierzętom.

Art. 22

Lekarz weterynarii , który nie może podjąć się leczenia lub musi odstąpić od leczenia chorego zwierzęcia, powinien wskazać posiadaczowi zwierzęcia możliwości uzyskania pomocy u innego lekarza weterynarii.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Pt sie 12, 2005 1:36 Lecznica "Szarak"

Witam wszystkich Państwa uczestniczących w tej dyskucji.
Przerażający jest fakt że człowiek jest w stanie pisać takie rzeczy i oszczerstwa nie znając relacji drugiej strony!
Nie zamierzam się bronić, czy tłumaczyć, Część z Państwa już mnie osądziła i skazała nie wiedząc co mam do powiedzenia. OPIS BĘDZIE celowo pozbawiony jakichkolwiek emocji, żeby nie zacieminać obrazu.
Jestem współwłaścicielem Lecznicy "Szarak". Lecznica mieści się przy ulicy na której znaleziono chorego kota. lecznica składa się z dwóch pomieszczeń: sali chirurgicznej i gabinetu. Okna sali chirurgicznej wychodzą na ulicę. Są pomalowane farbą do wysokości człowieka. Żeby widzieć ulicę muszę wejśc na parapet!
Nie stoję cały dzień na parapecie sali chirurgicznej w celu obserwowania okolicy!
We wtorek o godz 15-tej do lecznicy weszła kobieta, Pani nr 1, która poinformowała mnie że przy ulicy siedzi kot, który najprawdopodobniej jest chory i spytała co możemy w takiej sytuacji zrobić. Odpowiedziałam ,że jeżeli przyniesie kota do lecznicy, zbadam go i jeśli tego potrzebuje udzielę pomocy.
Pani dostała ode mnie transporter i gumowe rękawiczki, żeby nie była narażona na ewentualmny kontakt ze śliną, czy krwią zwierzęcia, o którym nic bliżej nie wiemy.
Pani nr 1 wróciła w przeciągu 2 min, razem z Panią nr 2 (myslę że to właśnie p. Elżbieta, lub osoba, która w jej imieniu napisała pierwszego emaila ), z mężczyzną (nietrzeżwy pan, zakrwawione ręce,pogryziony przez kota), za nimi wbiegła jeszcze jakś kobieta, która nie mając pojęcia o co w ogóle chodzi krzyczała na nas wszystkich.
Starałam się w sposób rzeczowy przekazując informacje opanować całą sytuację i wytłumaczyć osobom, które do mnie trafiły co należy zrobić.
1. pani nr 2 nalegałą żeby wykonać telefon do lekarza, który ma podpisaną umowę z gminą.I w ramach tej umowy leczy bezpańskie zwierzęta z Ursusa.
Przykro mi ale mnie posiadam telefonów do WSZYSTKICH lekarzy w URSUSIE, nie znałam też telefonu do straży miejskiej( i to jeszcze nie jest przestępstwem) . Natomiast pomijając to, próbowałam wytłumaczyć Pani nr 2 że nie tędy droga. Nie powiedziałam że nie mam, niech Pani pójdzie i sobie poszuka, albo że to nie moja sprawa. STARAŁAM SIĘ UŚWIADOMIĆ WSZYSTKIM ŻE, w tej chwili sprawa jest bardziej skomplikowana niż na początku ,kiedy chodziło o stan kota.

1 Jeżeli człowiek zostanie pogryziony przez zwierze, zwierzę to musi zostać poddane obserwacji w kierunku wścieklizny, Jeśli zejdzie w sposób naturalny, jego zwłoki poddawane są badaniu w tym kierunku.(bez względu na to, jak to okropnie brzmi, taka jest prawda i ja tego nie wymyśliłam)
ABSOLUTNIE nie wolno mi takiego zwierzaka uśpić!(pani nr 2 namawiała mnie do tego) Nie wynika to z mojej BEZDUSZNOŚCI tylko z WIEDZY.
Jeżeli zwierze chore na wścieklizę zostanie uśmiercone, badanie mógu tego zwierzęcia nie wykazuje zakażenia.!!!
Próbowałam nakreślić sensowny plan działania w tej sytuacji. Mówiłam w sposób konkretny, zwięzły, a jednocześnie kulturalny do bardzo zdenerwowanych ludzi. Starałam się opanować nerwową sytuację i pomóc.
1 najpierw nalezało wezwać straż miejską , która jest organem powołanym do chwytania bezdomnego zwierzęcia
2 dostarczyć kota do lecznicy, która przeprowadzi obserwację (są to ściśle wyznaczone przez lekarza Powiatowego lecznice)
Podsumowując :
Pani nr 2 nie przyjmowała do wiadomości tego co próbowałm jej przekazać , przerwałą rozmowę i wyszła trzaskając drzwiami. Została pani nr 1, która trafiła do mnie po transporter i powiedziała że znajdzie telefon do straży.
W tym czasie ja myłam i dezynfekowałm rany na rękach pogryzionego Pana i tłumaczyłam co ma dalej zrobić.: 1.zgłosić się do internisty,
2.zachować kontakt z lekarzem, który będzie przeprowadzał obserwację, 3.jeżeli zwierze ucieknie, szczepić się interwencyjnie w kierunku wścieklizny.
Kiedy mężczyzna wyszedł z gabinetu, zadzwoniłam do informacji telefonicznej, która podała mi nr do straży w Ursusie. Okazało się że straż jest już na miejscu.Została wezwana.
Ciekawe czy ktoś z Państwa przejął sie losem tego pogryzionego człowieka???
Prawdopodobnie ktoś z gapiów, którzy zgromadzili sie i litowali nad losem kota poprosił o pomoc jednego z Tych co to siedzą w parku zawsze i piją (bo takiego nie żal jak go pogryzie ?? prawda??).
Życzę miłej dyskusji.
Mam pełną świadomość że temat nie ucichnie po mojej wypowiedzi. LUDZIE LUBIĄ TAKIE " ATRAKCJE"
Jeśli ktoś z Państwa sobie życzy , proszę zgłosić sprawę do Izby Lekarsko-Weterynaryjnej w Warszawie.(adres bez problemu do znalezienia na ich stronie internetowej)
CI Z PAŃSTWA, KTÓRZY MNIE ZNAJĄ OSOBIŚCIE, WIEDZĄ JAKIM JESTEM CZŁOWIEKIEM I LEKARZEM.
DZIEKUJĘ IM SERDECZNIE ZA SŁOWA WSPARCIA.

LEK WET. Agnieszka Mogiła.

Agnieszka Mogiła

 
Posty: 1
Od: Pt sie 12, 2005 1:35

Post » Pt sie 12, 2005 8:07

Pani doktor, z tego, co przeczytałam NIKT Pani nie zarzucił, że nie widziała Pani kota. Zarzuty dotyczą zupełnie czego innego, tego mianowicie, że Pani się nim nie zajęła, ograniczając się do dobrych rad i pouczenia (bo Pani przecież WIE jak należy postąpić), co należy zrobić.
Cytując Panią „próbowałam wytłumaczyć Pani nr 2 że nie tędy droga. Nie powiedziałam że nie mam, niech Pani pójdzie i sobie poszuka, albo że to nie moja sprawa. STARAŁAM SIĘ UŚWIADOMIĆ WSZYSTKIM ŻE, w tej chwili sprawa jest bardziej skomplikowana niż na początku ,kiedy chodziło o stan kota.” Chciałam zapytać, co Pani zrobiła??? I bardzo proszę nie zasłaniać się wścieklizną (czy mam każdego swojego kota poddawać obserwacji gdy mnie ugryzie, a jest kotem wychodzącym? ).
I proszę nie stosować chwytów poniżej pasa, pisząc „Ciekawe czy ktoś z Państwa przejął sie losem tego pogryzionego człowieka??? Prawdopodobnie ktoś z gapiów, którzy zgromadzili sie i litowali nad losem kota poprosił o pomoc jednego z Tych co to siedzą w parku zawsze i piją (bo takiego nie żal jak go pogryzie ?? prawda??).” Cynizm aż kapie! I proszę sobie wyobrazić, że ci ludzie którzy siedza w parku i zawsze piją mają więcej serca niż Pani (nie dalej niż tydzień temu jeden z takich panów zbierał z ruchliwej ulicy przejechanego, nieżywego już kociaka, żeby inni kierowcy go nie rozjeżdżali).
Gratuluję Pani dobrego samopoczucia i braku wyrzutów sumienia. :? :?
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18771
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt sie 12, 2005 9:25 Re: Lecznica "Szarak"

Agnieszka Mogiła pisze:1. pani nr 2 nalegałą żeby wykonać telefon do lekarza, który ma podpisaną umowę z gminą.I w ramach tej umowy leczy bezpańskie zwierzęta z Ursusa.
Przykro mi ale mnie posiadam telefonów do WSZYSTKICH lekarzy w URSUSIE, nie znałam też telefonu do straży miejskiej( i to jeszcze nie jest przestępstwem)


Telekomunikacja Polska udostepnia bezpłatnie książki telefoniczne wszystkim swoim abonentom.

ABSOLUTNIE nie wolno mi takiego zwierzaka uśpić!(pani nr 2 namawiała mnie do tego)


Pani Nr 2 próbowała namówić panią doktor na podanie kotu środka usypiającego - nie w celu jego eutanacji, tylko uspokojenia na tyle, aby można było kota przenieść do koszyka czy transportera. Kot pozwalał się głaskać, pozwalał do siebie podchodzić, pozwoliłby najprawdopodobniej na zrobienie jednego zastrzyku Nie pozwalał włożyć sie do koszyka (przy wkładaniu do koszyka - podrapał Pana)
1 najpierw nalezało wezwać straż miejską , która jest organem powołanym do chwytania bezdomnego zwierzęcia
2 dostarczyć kota do lecznicy, która przeprowadzi obserwację (są to ściśle wyznaczone przez lekarza Powiatowego lecznice)


O to właśnie przechodnie bezskutecznie prosili panią doktor. O wezwanie Straży Miejskiej i upoważnionego lekarza. Pani doktor nie mogła tego zrobić.

Kiedy mężczyzna wyszedł z gabinetu, zadzwoniłam do informacji telefonicznej, która podała mi nr do straży w Ursusie. Okazało się że straż jest już na miejscu.


rozumiem, że pani doktor weszła na parapet, aby to stwierdzić.

Ciekawe czy ktoś z Państwa przejął sie losem tego pogryzionego człowieka???
Prawdopodobnie ktoś z gapiów, którzy zgromadzili sie i litowali nad losem kota poprosił o pomoc jednego z Tych co to siedzą w parku zawsze i piją (bo takiego nie żal jak go pogryzie ?? prawda??).


Pogryziony Pan był inicjatorem akcji pomocy zwierzęciu. Przyszedł do sąsiedniej lecznicy przy ulicy Walerego Sławka - chcąc zgłosić przypadek chorego kota na chodniku. Poczekalnia lecznicy była pełna oczekujących zwierząt i ich opiekunów. W gabinecie na stole przebywał chory zwierzak.
Pani Nr2 była jedną z oczekujących w poczekalni osób i zostawiając w poczekalni swoje zwierzę - pośpieszyła z Panem na pomoc choremu kotu.
Pan z własnej inicjatywy - próbował umieścić kotka w koszyku, co tak nieszczęśliwie się dla niego skończyło. Nikt go do tego nie nakłaniał.

Pan może był po jednym piwie, lub dwóch, ale niejednokrotnie ci po piwie mają więcej serca i wrażliwości - niż ci z mercedesów (w tym przypadku - niż ci z klinik weterynaryjnych).
Pan jest w kontakcie z weterynarzem, który zdołał już tylko zabrać zwłoki kotka i został przez niego pouczony - jak należy dalej postępować.
Pani Nr1 podarowała Panu pewną kwotę pieniędzy z przeznaczeniem na szczepionkę przeciwtężcową.

Pani doktor - próbuje się na tym forum tłumaczyć, ale w rezultacie potwierdza tylko własnymi słowami fakt, ŻE POMOCY UMIERAJĄCEMU KOTU NIE UDZIELIŁA.
Swoją drogą godny uwagi jest fakt, że obie przychodnie weterynaryjne w Ursusie dzieli odległość około 200 metrów. W tym samym czasie poczekalnia jednej z lecznic "pękała w szwach" od oczekujących pacjentów, w drugiej przy pustym biurku - urzędowała samotnie pani doktor.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Pt sie 12, 2005 9:47

Uprzejmie prosze o trzymanie w tym watku emocji na wodzy.
Jednoczesnie przypominam, ze kazdy uczestnik bierze odpowiedzialnosc za wlasne slowa.
I zwracam uwage, ze pani Agnieszka bierze udzial w dyskusji pod wlasnym imieniem i nazwiskiem


Nie wypowiadam sie pod wszgledem samego zdarzenia i okolicznosci towarzyszacych skoro nie bylam ich swiadkiem. Dziekuje za uwage.
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 12, 2005 14:40

To przykre pani Doktor, ale pogrąża się Pani swoją wypowiedzią.

A tak wymiernie i konkretnie - poza uświadamianiem wszystkich co zrobiła Pani dla tego kota?

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt sie 12, 2005 19:08

Dobrze by było, gdyby na temat samego zajścia wypowiadały się jedynie osoby, które brały w nim udział... ale co ja tam wiem... :/
Nie mnie osądzać kogokolwiek, i nikomu z nas.

Gusiek

 
Posty: 260
Od: Wto paź 26, 2004 17:21
Lokalizacja: Mrągowo

Post » Pt sie 12, 2005 19:25

Gusiek pisze:Dobrze by było, gdyby na temat samego zajścia wypowiadały się jedynie osoby, które brały w nim udział... ale co ja tam wiem... :/
Nie mnie osądzać kogokolwiek, i nikomu z nas.

Gusiek, sorry, ale dlaczego nie nam osądzać kogoś, kto nie udzielił potrzebującemu kotu pomocy mimo posiadania kwalifikacji i czegoś w rodzaju hmmm... obowiązku wynikającego z uprawianego zawodu?
Nie było pomocą wysłanie pani z rękawicami i transporterkiem po kota, to własnie lekarz weterynarii powinien to zrobić, nie narażając na niebezpieczeństwo niefachowców.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Śro cze 14, 2006 8:47

Elżbieta P. pisze:
basic pisze:Elżbieto P. dziekuję za publiczne podanie informacji, ja na Ursusie mieszkam dopiero rok i nadal jeżdżę z kotami do starej lecznicy na Włochy. Miałam szukać lecznicy bliżej domu, ale chyba dam sobie spokój. Jednak wypróbowany w wielu bojach dobry wet. to skarb.


Od lat korzystam z lecznicy przy Walerego Sławka - również w okolicach tego samego parku. Lekarze sa tam wspaniali (oboje). Doktor Topolski operował mi wiele zwierzat (nie robi tego w gabinecie, tylko u siebie w domu - w bardzo dobrych warunkach).
Przygarnięte przeze mnie maluchy - są odrobaczane i leczone całkowicie za darmo. Za szczepienie - płacę symbolicznie.
Mają wspaniałe podejście do zwierząt. Buduja teraz nowoczesną klinikę w pobliżu przy ulicy Balbinki (naprzeciwko przedszkola).

Jedyny mankament tej kliniki to to, że zawsze trzeba czekać w tasiemcowych kolejkach. Lecznica ma bardzo dobrą opinię wśród pacjentów i nawet z Włoch i Osiedla Niedźwiadek - pacjenci do niej przyjeżdżają.


Proszę nie piszcie takich kłamst nie mając popjecia o temacie.Lecznica na Walerego Sławka jest nieprofesjonalna i beznadziejna i wszyscy znajomi z niej uciekają ponieważ lekarze"psują"zwierzaki nie wiedząc co tak nprawde im jest.Złe diagnozy a co za tym idzie złe postępowanie to tylko częśćich przewinień.Nigdy w życiu nie polece nikomu tej lecznicy.Jest za to jedyna chyba przychodnia w ursusie która jest tą odpowiednią.Mieści się na Gołąbkach na B.Śmiałego 28a-profesjonalna obsługa,trafne diagnozy,dobrze dobrane leczenie,świetne podejście do zwierząt.

nuria

 
Posty: 4
Od: Śro cze 14, 2006 8:36

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 136 gości