meg11 pisze:Myślę że i niej to jedzenie jest związane z dziurą w podniebieniu i problemami z jedzeniem.Psychicznie ma zakodowane problemy i nie jest w stanie zaskoczyć na inne jedzenie.
Musiała jeść inne i to sprawiało ból.
Wie że to jedzenie nie sprawia kłopotów i tylko to je.
Ritunia jest DROGA
Asia tak kocha tę kacicę że sama by nie zjadła a jej kupiła

byleby jej dobrze było.
Taki Żunio w spódnicy

Dobrze mówisz meg11. Tak było. Ritunia na początku próbowała jeść "normalne" jedzenie. Niestety, sprawiało jej to ból. Kawałki właziły jej w podniebienie. Z noska wyciągałam jej cząstki, które tam się dostały. Żarcie grzęzło w podniebieniu i rozkładało się.Ciągle była zafluczona. Ciągle, czy to stałe czy mokre , gulgotało jej w nosie. Ulewało. Postanowiłam ją karmić strzykawką. Drogą eliminacji karmy stanęłyśmy na Convie, potem rozrobione z gerberkiem, a potem z mlekiem kocim. Przetarte dwa razy. Nauka moja i jej nie była łatwa. Tak trzeba było jej tą strzykawę wsadzić by płyn nie dostawał się do dziury. Złapać rytm. Źle podany drażnił wtedy , kipiał dziurkami nosa. Wreszcie jakoś się "dogadałyśmy". Było ciężko. Miała Ritka zachłystowe zapalenie płuc gdy do nas dotarła. Uszkodziło to jej serduszko. Każda choroba z glutem to był horror. Płynął jej katar nosem i pyskiem. Bardzo cierpiała. Jej szybko przeszły próby wsadzania łebka w cudze miski. Gdy dograłyśmy się obie to skończyło się ulewanie, glucenie, tarcie nosa, wymioty, brzydkie zapachy rozkładającego się żarcia...Zauważyła Ritunia, że taka forma jedzenia nie sprawia jej bólu i dyskomfortu. I tak zostało. Wszystko powyższe trwało ponad pół roku. Do momentu dwóch operacji. Po niej powoli przestawiła się na miseczkę. Ale zaakceptowała tylko gerberki.
To był trudny czas. Pełen strachu, niepokoju, bólu...Ona wycierpiała wiele.
A potem, gdy już miała niby prostą drogę okazało się,że ilość zastrzyków jakie dostała nie zostało obojętne. A trzeba było tak podać leki bo żadna tabletka w pysiek nie mogła być podana.
Rita zakodowała sobie gdzieś w rozumku, że inne żarcie to kłopoty. Tak i ja myślę.
Zawsze będę Wam wdzięczna za przesyłanie Convy.
