zuza pisze:My za Dyzia i jego osprzet bardzo mocno kciuki trzymamy caly czas

Dyziu osprzęt ma na szczęście w bardzo dobrym stanie ...

(tzn. to co mu zostało z tego osprzętu, bo jest ciut niepełnowartościowy

). Płacze przy badaniu, ale szczerze mówiąc to on jest strasznym milakiem i na wiele pozwala. Tylko się bardzo przy tym skarży...

Ale jak panienka, a nie jak prawie 6 kilowy kocur.
Siurak zbadany - zdrowy.
Weci zadzwonili do laboratorium i złożyli "szczególne zamówienie"

na Dyziowe badanie posiewu.
Czekamy, co się okaże.
Potem dalej pracujemy nad scenariuszem dalszego leczenia.
Co do konsultacji...
Moi weci są bardzo w porządku, ciągle im podsuwam sugestie z netu i zawsze poważnie o tym dyskutujemy. Ba! Nawet zastosowaliśmy Felissimo, które mi właśnie na miau sugerowano.
Jak bezradnie rozłożą ręce, poprosze o telekonferencję.
Innych wetów już u nas nie będę szukac, bo jestem pewna, że nie znajdę (za dużo mam różnych doświadczeń

).
Wielka poprawa nastąpiła w Dyziowym zachowaniu (o czym już wam pisałam).

Mam też wrażenie, że rzadziej sika poza kuwetą, ale trudno mi to stwierdzić zdecydowanie, bo jednak większą częśc dnia jestem poza domem.
Niemniej widze, że idzie ku lepszemu.
Może przy takim leczeniu, jakie zaordynowano, czas ma znaczenie podstawowe?