Żywe wirusy w szczepionkach.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 03, 2024 17:23 Żywe wirusy w szczepionkach.

Mam pytanie, czy po szczepieniu na jakąś chorobę np. Panleukopenię nie ryzykuje się rozwinięciem choroby u kota z uwagi na to że podaje się szczepionkę z żywym wirusem?

Rozważam szczepienie na razie jednej kotki, a potem jeśli się uda złapać to kolejnej. Myślałam o panleukopenii, i widzę że są szczepionki które mają postać kompleksu zarazków na różne choroby.

Na razie nie wiem też czy są różne szczepionki różnych firm analogicznie jak szczepienia np. na COVID-19. Przyznam że się boję trochę, ale muszę to zrobić.

Zastanawiam się też czy jeśli zaszczepiłabym kota na panleukopenię to po 2 dawce szczepienia czy mogłabym go zabrać do domu celem przetrzymania po kastracji. U mnie w lutym była Panleukopenia. Chory kot przebywał cały czas w dolnym pomieszczeniu domu, na górze go nie było, więc może tam byłoby możliwe przetrzymanie go pod warunkiem że uda mi się zmusić do zgody rodzica który jest osobą trudną.

Nie wiem jak to wszystko rozegrać.

Niedawno odezwała się do mnie pewna Pani, która prowadzi hotel dla kotów, i zaoferowała mi pomoc w zabiegu i przetrzymaniu kotów, tyle że ona mieszka daleko więc nie będę mogła ich doglądać, a ponadto nie wiem czy uda się wszystkie je złapać do jej przyjazdu. Poza tym nie chciałabym tej Pani narobić problemu z panleukopenią, bo te koty one mają budy pod balkonem u mnie gdzie między innymi znajduje się pomieszczenie w którym był chory kot. Boję się czy nie mają na sobie wirusa.

Może zatem lepiej byłoby żebym jakoś inaczej rozwiązała problem z kastracją.

Powiem wam szczerze że bardzo boję się tego że te koty które dokarmią znowu coś przywleką i że ta kicia co i mnie jest się zakazi i umrze.

Co robić?

Tutaj z kolei pisze że po przechorowaniu kot jest odporny nawet do kończ życia?

https://weterynarianews.pl/panleukopenia-kotow/

Napiszcie jakie macie swoje pomysły i opinie. Poczytam. Może coś fajnego się wymyśli.

Do bani taka Gmina, co nie ma żadnego miejsca gdzie kot mógłby przeczekać po kastracji. Mogli podpisać umowę z kimś takim. Teraz co z tego że mam pomieszczenia w domu, jak jest problem z zarazą jaka tu była.

Mam też pytanie o transporter. Kupiłam taki z otwieranym sufitem, bo jego wymiary mieszczą się w dziurze klatki kenelowej. Nie wiem teraz jak go widzę na żywo czy uda mi się tam umieścić dorosłego kota. Czy ktoś miał taki transporter o tych wymiarach i był zadowolony?

https://allegro.pl/oferta/transporter-d ... 6439646699

Co za koszmar. Nie mam już sił.

Doris2

 
Posty: 773
Od: Pon lut 05, 2024 13:43

Post » Nie lis 03, 2024 19:15 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

dorosły kot bytujący na ulicy zetknął się i styka nadal z panleukopenią na pewno.. i ma zazwyczaj niezłą odporność pod tym względem . Mylnie sądzimy, że jak w fundacjach występują ogniska pp i chorują też DOROSŁE nieszczepione to nie miały odporności bo nie są szczepione - BZDURA. Z pobytem w schronisku wiąże się od razu bardzo wysoki stres, choroby z którymi kot trafił , oraz operacje /zabiegi które musiał nagle przejść - to wszystko powoduje spadek tej naturalnej odporności i to skutkuje tym , że pp nawet u takiego dorosłego kota może zabić (lub przejść z ciężkimi objawami) - nic tu szybkie szczepienie nie pomoże, nawet dwa tygodnie przed przekroczeniem progu schroniska. Nie od jednej fundacji słyszałam jak pp dziesiątkuje także szczepione koty.... a z drugiej strony, nie raz znosiłam do domu kociaki z pp.. i żaden mój dorosły a w danym momencie silny/zdrowy- nieszczepiony nie rozwijał objawów, mimo że nie izolowałam. Nawet kot fiv/felv dodatni tulił przy cycku małą półżywą znajdę z pełnymi objawami i stwierdzeniu przez weta pp , ale on równo z nią dostawał od pierwszego dnia interferon (ona leczniczo, on osłonowo) . Ona błyskawicznie z tego wyszła, on zero objawów.

Szczepionki zawsze niosą ryzyko i te z żywymi wirusami i pozostałe - ryzyko rozwinięcia objawów, ryzyko śmierci, ryzyko odczynów poszczepiennych , wstrząsów , uszkodzeń neurologicznych ---- i to podawane kotom ogólnie przebadanym i uznanym za zdrowe... a co dopiero takim prosto z ulicy, które przypadłości mają masę.
O ile jeszcze rozumiem ludzi szczepiących swoje koty domowe, zadbane, zaopiekowane i pilnie obserwowane , a w danym momencie "zdrowe" - ok, wasz wybór (na pewno podyktowany dobrem zwierzaka, tak jak mój) , o tyle szczepienia złapanego kota prosto z ulicy... a jeszcze narażenia na kolejne zabiegi jednocześnie, a potem wywalenia za trzy dni - o tak się przyspiesza opiekę po kastracji u patopomagaczy... nie zrozumiem i będę zawsze traktować jak znęcanie nad bezdomnym zwierzęciem

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 904
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Nie lis 03, 2024 19:29 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Ja tę panleukopenię jaką miałam w lutym tego roku, miałam przywleczoną przez dorosłego kota wolno żyjącego na pewno. Wiem to dlatego że ta jedna kotka która chorowała była w domu, a druga ta co nie przeżyła została najpierw zarażona i kiedy jeszcze nie wiedziałam co jej jest została umieszczona w domu. Tak przeniosła się choroba na tę drugą.

Pani Bastet pisała mi że trzeba szczepić bo odporność po przechorowaniu jest na kilka miesięcy. Teraz znowu czytam że po przechorowaniu może być dożywotnia odporność.

Pani Bastet pisała że są różne szczepy tego wirusa, przy czym ja nie wiem czy szczepionki zawierają wszystkie odmiany czy też nie.

To może można sprawdzić przeciwciała np. pobierając krew? Tyle że to możliwe u oswojonego kotka a u tych dzikusków nie da się tak po prostu trzymać ich do pobrania. One zawsze walczą i nie każdy ma tyle siły żeby przytrzymać je do takiego badania.

U mnie ryzyko przeniesienia jest duże bo koty mają budkę tuż pod domem gdzie się chodzi.

Tak właśnie działa Gmina. Nie ma żadnych wydzielonych miejsc gdzie można by dokarmiać koty, tylko trzeba je sprowadzić do siebie. A jak są z tego kłopoty to już nie ich sprawa. Radź sobie sam.

Jakby się rozdystrybuowało te koty to byłoby mniejsze ryzyko bo nie byłoby takiego skupiska.

Jak zatem to zrobić jeśli część kotów jest dzika i nieufna człowiekowi, nie wiem.

Doris2

 
Posty: 773
Od: Pon lut 05, 2024 13:43

Post » Pon lis 04, 2024 9:03 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Koty to nie ptaki.Że można by było je sobie karmić w wydzielonych miejscach.Nie obraż sie Doris2 ale kolejny raz wypisujesz farmazony.Koty są karmione z reguły w miejscu bytowania albo w pobliżu tego miejsca.

Rozdystruobować to sobie można ....coca colę.

Teraz problemem są budki.Bo koty tam mieszkają i to znaczy ze zaraz coś przywleczesz do domu.Sorry ale tego czytać się nie da.Podobnie jak ostatnio napisałaś o mieleniu suchej karmy kotom w młynku do kawy aby posypywać tym karmę mokrą.A jeszcze wcześniej pomysł z myciem kocich misek w chlorze.

Ja się zastanawiam czy Ty sobie wogóle przeanalizowałaś -to co napisałaś.

Wiesz co oznacza karmienie kotów w wydzielonych miejscach i z czym się to wiąże?co naturalnie i tak jest niewykonalne.Bogu dzięki.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31660
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lis 04, 2024 10:08 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Przecież lekarze weterynarii piszą że koty wolno żyjące to wylęgarnia kocich chorób. To nie prawda? A skąd dostała kotka przebywająca w domu panleukopenię, oraz ta mała co żyła pod domem i nie wychodziła nigdzie?

Ja nie pisze się na powtórkę z rozrywki. Nie stać mnie na to finansowo i psychicznie.

Siedliska kotów wolno żyjących nie powinny się znajdować u osób prywatnych pod balkonem. To nie są koty właścicielskie. U mnie są ponieważ nie mam gdzie ich umieścić na działce, która ma skośną budowę. Taka budka od razu by się wywalała po skosie. Na płaskim jest inaczej.

Doris2

 
Posty: 773
Od: Pon lut 05, 2024 13:43

Post » Pon lis 04, 2024 10:21 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Gdyby to nie było kocie forum i nie byłoby tutaj masy ludzi pomagającym kotom wolnożyjącym to Twój wpis by mnie nie szokował.Ale szokuje.Twoje podejście do wszystkiego.

Ty się ciesz dziewczyno że Twoja kotka żyje.A żyje dzięki pomocy Forum.

Nie wiem czy Ty wogóle powinnaś zajmować się kotami z takim podejściem.Mentalnie jesteś jak ci wszyscy których spotykam na swojej drodze i słyszę uwagi-po co to karmić?kot sobie poradzi.Koty to szkodniki - etc.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31660
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lis 04, 2024 10:56 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Doris2 pisze:Ja tę panleukopenię jaką miałam w lutym tego roku, miałam przywleczoną przez dorosłego kota wolno żyjącego na pewno. Wiem to dlatego że ta jedna kotka która chorowała była w domu, a druga ta co nie przeżyła została najpierw zarażona i kiedy jeszcze nie wiedziałam co jej jest została umieszczona w domu. Tak przeniosła się choroba na tę drugą.


Panleukopenię i inne wirusy może człowiek przenieść, np. na ubraniu. Równie dobrze Ty mogłaś na ciuchach chorobę przytargać.
Przepraszam, ale to brutalne i ja już ten błąd raz popełniłem. Od tamtej pory podczas karmienia oglądam koty, zmieniam miski, ale nie staram się kotów dotykać. A jeśli mam wątpliwości, bo widzę, ze któryś z kotów zachowuje się inaczej niż zwykle to przebieram się na korytarzu i odkażam wszystkie ubrania i siebie zanim wejdę do domu.
Prewencja przy opiece nad dużą ilością kotów jest po prostu niezbędna, bo wielu rzeczy nie da się uniknąć.

Panleukopenia to choroba, którą koty mogą się zarazić od szopa pracza, norki i lisa, ale przenieść go może świerzbowiec, albo pchły.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1768
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Pon lis 04, 2024 11:26 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Ja jestem osobą prawie nie opuszczającą domu. Jestem wentylowana mechanicznie w warunkach domowych. Stąd nie wiem gdzie miałabym zebrać na siebie zarazki.
Widzę że na wiosnę po prostu będę musiała zrezygnować z dokarmiania z uwagi na to że mam problem nawet z przebieraniem się z powodu choroby. To pewnie najlepsze rozwiązanie problemu. Uważam że oczekiwania od ludzi z pozostający w opiece paliatywnej w domu sprawności przeciętnej osoby są nierealne. Cóż, trudno, skoro nie ma innego rozwiązania.

Dokarmianiem zatem powinni się zająć np. pracownicy Gminy. Ja co najwyżej mogę postarać się o karmę i dać do dokarmiania.

Doris2

 
Posty: 773
Od: Pon lut 05, 2024 13:43

Post » Pon lis 04, 2024 11:40 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Doris2 pisze:Ja jestem osobą prawie nie opuszczającą domu. Jestem wentylowana mechanicznie w warunkach domowych. Stąd nie wiem gdzie miałabym zebrać na siebie zarazki.
Widzę że na wiosnę po prostu będę musiała zrezygnować z dokarmiania z uwagi na to że mam problem nawet z przebieraniem się z powodu choroby. To pewnie najlepsze rozwiązanie problemu. Uważam że oczekiwania od ludzi z pozostający w opiece paliatywnej w domu sprawności przeciętnej osoby są nierealne. Cóż, trudno, skoro nie ma innego rozwiązania.

Dokarmianiem zatem powinni się zająć np. pracownicy Gminy. Ja co najwyżej mogę postarać się o karmę i dać do dokarmiania.


Mam nadzieję, że Osoby, które Tobie pomagają wezmą sobie do serca to co teraz napisałaś. Zwłaszcza, że zapewne większość Osób tutaj zaglądających sama ma swoje problemy i zdrowotne, i finansowe i inne. Nie jedna Osoba ma gorzej, ale żadna nie napisałaby w tym przypadku o Sobie SAMYM. Przebranie się w przypadku zauważenia, że coś z kotami nie gra to nie jest aż taki problem, tak samo odkażenie dłoni, tym bardziej, że jako Osoba narażona na różne choroby z osłabioną odpornością i tak musisz zachowywać prewencję w obawie o własne zdrowie.

Najlepsze rozwiązanie problemu to pozytywne podejście do tego co się robi, prewencja, obserwacja i podejście z empatią, a nie pogrążanie się w pesymizmie do wszystkich i do wszystkiego.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1768
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Pon lis 04, 2024 12:01 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Mam pytanie, skąd wiesz że inni na tym Forum mają gorzej?

Ja nie licytuję się o to kto ma gorzej, bo nie znam osobiście sytuacji tych osób. Nie wykluczam że są osoby które mają gorzej, ale też nie twierdzę że mam najlepiej. Ty mnie nie znasz, nie znasz mojego stanu zdrowia ani historii mojego leczenia, nie wiesz ile lat mam problemy, i nie wiesz wielu innych rzeczy. Piszesz jednak że wiesz że wiele osób ma gorzej. Ja nie mam takiej odwagi żeby się z kimś licytować że ja mam gorzej, ale nie wykluczam też tego że gdyby istniała możliwość porównania sytuacji i zbadania kto ma gorzej, okazałoby się że należą właśnie do tej grupy osób które mają właśnie gorzej od innych na forum.

Poza tym osoby z tego Forum pomagają mnie czy kotom? To ja zjadam karmy i korzystam z pomocy finansowej na leczenie itp?

Co do higieny, to mycie rąk odbywa się u mnie za każdym razem przy czynnościach wykonywanych przy kotach.Poza tym myje miski z rękawiczkach takich jak używa personel medyczny. Kot który przebywa w domu ma np. inne miski i myję je osobno, inną gąbką. Nie myję w tym samym zlewie, mam specjalne wiaderka kupione po to by w nich myć i wielokrotnie płukać miski kotów z mydlin, a domowemu myję miski nad zlewem żeby nie przenosić zarazków ze zlewu na miski gdzie wylewane są mydliny. Staram się zatem zachować pewne zasady bezpieczeństwa,takie jakie przyszły mi do głowy, ale jeśli miałabym się przebierać 4 do 5 razy dziennie codziennie, to jest problem. Te koty co chwila są chore na coś.

Poza tym nie widzieliście jak ja mam usytuowane budki. One znajdują się bardzo blisko drzwi wejściowych a koty tak jak widać na zdjęciu oczekują pod samym domem leżąc np. na wycieraczce do butów. Nanosi się zatem zarazków na butach. Ja mam inne buty do pokoju w jakim były chore kotki i je zmieniam żeby nie roznosić, ale sprzed domu jak się wchodzi do środka już nawleka się zarazków.

Mam zatem kilka razy dziennie zmieniać wycieraczkę na której leżą?

Jeśli jestem osobą która cały czas jest oskarżana o to jak wszystko robi źle, za mało itd. to oznacza że widać więcej krzywdy zrobię kotom niż pożytku. Tak właśnie jestem przedstawiana na tym forum przez część osób. Czemu zatem się dziwisz że dochodzę do wniosku że może lepiej pomagać ale w taki sposób żeby nie mieć tych kotków na wycieraczce pod domem 4 czy 5 razy dziennie. One nawet wchodzą przez otwarte okno do domu.

Doris2

 
Posty: 773
Od: Pon lut 05, 2024 13:43

Post » Pon lis 04, 2024 12:36 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Doris2 pisze:Mam pytanie, skąd wiesz że inni na tym Forum mają gorzej?

Ja nie licytuję się o to kto ma gorzej, bo nie znam osobiście sytuacji tych osób.


To byłoby hasło mojej licytacji w temacie tego kto ma gorzej. Te Twoje dwa zdania sobie zaprzeczają.

Doris2 pisze:Poza tym osoby z tego Forum pomagają mnie czy kotom? To ja zjadam karmy i korzystam z pomocy finansowej na leczenie itp?


I tak i nie. To TY wzięłaś na siebie odpowiedzialność i to TY dbasz o koty, ludzie pomagają kotom, ale ta pomoc idzie do Ciebie i to TY nią dysponujesz. Swoim zachowaniem na Forum zniechęcasz do pomocy, a więc działasz na szkodę kotów, swoim podejściem masz pełen wpływ na los kotów, które są pod Twoją opieką. Jeśli chcesz przestać pomagać tym kotom to nie pisz o tym, ze po wiośnie kończysz z dokarmianiem, bo już nikt nie będzie chciał Ciebie wesprzeć.


Doris2 pisze:Co do higieny, to mycie rąk odbywa się u mnie za każdym razem przy czynnościach wykonywanych przy kotach.Poza tym myje miski z rękawiczkach takich jak używa personel medyczny. Kot który przebywa w domu ma np. inne miski i myję je osobno, inną gąbką. Nie myję w tym samym zlewie, mam specjalne wiaderka kupione po to by w nich myć i wielokrotnie płukać miski kotów z mydlin, a domowemu myję miski nad zlewem żeby nie przenosić zarazków ze zlewu na miski gdzie wylewane są mydliny. Staram się zatem zachować pewne zasady bezpieczeństwa,takie jakie przyszły mi do głowy, ale jeśli miałabym się przebierać 4 do 5 razy dziennie codziennie, to jest problem. Te koty co chwila są chore na coś.


To jest prewencja, o której pisałem, a przebieranie się tylko w przypadku podejrzenia, ze masz pp w stadzie. Nikt nie wymaga żebyś przebierała się każdorazowo, tylko w przypadku epidemii( a i tak to była tylko podpowiedź z mojej strony, a nie to co narzucam każdemu).

Doris2 pisze:Poza tym nie widzieliście jak ja mam usytuowane budki. One znajdują się bardzo blisko drzwi wejściowych a koty tak jak widać na zdjęciu oczekują pod samym domem leżąc np. na wycieraczce do butów. Nanosi się zatem zarazków na butach. Ja mam inne buty do pokoju w jakim były chore kotki i je zmieniam żeby nie roznosić, ale sprzed domu jak się wchodzi do środka już nawleka się zarazków.


Wyolbrzymiasz problem, jesli masz lepsze miejsce na budki to po prostu je tam przestaw, jesli nie masz to zachowuj ostrożność tak ją zachowujesz.

Doris2 pisze:Jeśli jestem osobą która cały czas jest oskarżana o to jak wszystko robi źle, za mało itd. to oznacza że widać więcej krzywdy zrobię kotom niż pożytku. Tak właśnie jestem przedstawiana na tym forum przez część osób. Czemu zatem się dziwisz że dochodzę do wniosku że może lepiej pomagać ale w taki sposób żeby nie mieć tych kotków na wycieraczce pod domem 4 czy 5 razy dziennie. One nawet wchodzą przez otwarte okno do domu.


Nie ma czegoś takiego jak złote lekarstwo, jeśli Ktoś pisze Tobie, że coś robisz źle, to nie jest atak, tylko uwaga i chęć zwrócenia Tobie uwagi, a nie bezwzględna krytyka, nie oceniam, czy słuszna, czy nie. To Ty często wyolbrzymiasz problemy, z którymi mierzą się inni i to w skali niewyobrażalnej dla Ciebie. My musimy na przykład obserwować obecnie 127 kotów wolno żyjących i interweniować. Panleukopenia w naszym przypadku to coś co ciągle nad nami może wisieć i jej ewentualne uderzenie to u nas potencjalna tragedia.
Ja krytykuje Twoje podejście, co chwilę piszesz o gminie- myślisz, że w innych jest inaczej? Co chwilę piszesz o Swoim zdrowiu, myślisz, że do Forumowiczów nie dociera jak zły jest Twój stan zdrowia, że Ktoś oczekuje od Ciebie przenoszenia gór, czy innych czynności przekraczających Twoje możliwości? Wydaje Ci się, ze ludzie nie rozumieją Twojego stanu zdrowia, albo Tobie nie współczują? Ciągle narzekasz i zniechęcasz do pomocy, a potem narzekasz, ze tej pomocy nie ma.
Jak ktoś przyjdzie i napisze coś co Tobie się nie podoba to stosujesz szantaż emocjonalny, bo czym jest to?
Doris2 pisze:Widzę że na wiosnę po prostu będę musiała zrezygnować z dokarmiania z uwagi na to że mam problem nawet z przebieraniem się z powodu choroby.

Ja przyszedłem zwrócić Tobie uwagę, że z takim podejściem nie zachęcisz ludzi do pomocy, a ty odpowiadasz w nieadekwatnej skali jak wyżej.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1768
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Pon lis 04, 2024 13:06 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Proszę tu jest taki cytat wpisu "Nie jedna Osoba ma gorzej, ale żadna nie napisałaby w tym przypadku o Sobie SAMYM."

A to zacytowane przez ciebie zdanie, wcale sobie nie przeczy. Stwierdza jedynie fakt że ani ja ani Ty nie wiemy tego kto ma gorzej, ponieważ nie znamy całej historii życia innych forumowiczów. Nie wiesz zatem czy mam gorzej czy lepiej od innych. Nie mów zatem że odpowiadam z nieadekwatnej skali i że chciałeś mi tylko zwrócić uwagę. Jeśli tak to po co taki wpis?

O odpowiedzialności mi nie pisz, ponieważ każdy prawnik powie Ci że to Gmina jest odpowiedzialna za zorganizowanie opieki nad kotami wolno żyjącymi.
Nie jestem osobą na której można stosować techniki manipulacyjne wzbudzania poczucia winy w celu wywarcia wpływu na moje zachowanie. Znam to zagadnienie z dziedziny psychologii. Tak robią ludzie którzy manipulują innymi żeby ich np. zdyskredytować w oczach innych. Dla mnie tak właśnie brzmią tego typu wypowiedzi, jak to ja mam być odpowiedzialna za problem który stworzył ktoś inny np.Gmina.

Ja ich nie szukałam tylko przyszły same i zaczęły wyjadać jedzenie jednemu kotu. Następstwem tego była jedyna możliwość czyli danie innym też zjeść po to by i on mógł zjeść. Nie wyszukiwałam licznych kotów do dokarmiania.

A o swoim zdrowiu piszę w celach informacyjnych, ponieważ każdy pisze rady wedle własnego osądu. Jak ktoś nie wie że dana osoba nie da rady zrobić pewnych rzeczy z powodu stanu zdrowia to ma nie pisać o tym, tylko milczeć i udawać że może wykonać rzeczy jakie mu się proponuje na Forum?

Doris2

 
Posty: 773
Od: Pon lut 05, 2024 13:43

Post » Pon lis 04, 2024 14:43 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Doris2 pisze:Proszę tu jest taki cytat wpisu "Nie jedna Osoba ma gorzej, ale żadna nie napisałaby w tym przypadku o Sobie SAMYM."

A to zacytowane przez ciebie zdanie, wcale sobie nie przeczy. Stwierdza jedynie fakt że ani ja ani Ty nie wiemy tego kto ma gorzej, ponieważ nie znamy całej historii życia innych forumowiczów. Nie wiesz zatem czy mam gorzej czy lepiej od innych. Nie mów zatem że odpowiadam z nieadekwatnej skali i że chciałeś mi tylko zwrócić uwagę. Jeśli tak to po co taki wpis?


Stwierdziłem FAKT. Osoby, które tutaj na Forum są i karmią koty nie piszą o swoim stanie zdrowia, piszą o kotach!
Ostatnio na którymś z Twoich wątków była Osoba, która też w końcu się wyłamała i opisała swój stan zdrowia, który być może jest gorszy od Twojego, mimo to tamta Osoba robi mnóstwo kociej roboty. Rozumiem, napisać raz o swoich ograniczeniach, ale na Twoich wątkach jest więcej marudzenia o gminie i więcej wpisów Twoim stanie zdrowia oraz różnych informacjach niż o kotach, którymi się opiekujesz.

Doris2 pisze:O odpowiedzialności mi nie pisz, ponieważ każdy prawnik powie Ci że to Gmina jest odpowiedzialna za zorganizowanie opieki nad kotami wolno żyjącymi.



Skoro masz takiego prawnika to działaj. Pozwij swoją gminę, lub Skarb Państwa i udowodnij swoją rację w sądzie, może Tobie się uda.

Doris2 pisze:Nie jestem osobą na której można stosować techniki manipulacyjne wzbudzania poczucia winy w celu wywarcia wpływu na moje zachowanie. Znam to zagadnienie z dziedziny psychologii. Tak robią ludzie którzy manipulują innymi żeby ich np. zdyskredytować w oczach innych. Dla mnie tak właśnie brzmią tego typu wypowiedzi, jak to ja mam być odpowiedzialna za problem który stworzył ktoś inny np.Gmina.


Kto tutaj wzbudza poczucie winy? To ty na wszystkich przerzucasz swoje problemy, na rodzica, na mnie( jak widać po tych obecnych wpisach), na gminę, na koty, które same przyszły, jak jakiś nieproszony gość, na warunki w jakich żyjesz.
Skoro znasz techniki manipulacyjne to sprawdź jak wiele ich jest w Twoich wpisach, co do mnie to rozgranicz perswazję od manipulacji, bo nazywając mnie manipulatroem stwierdzasz jednoznacznie, ze mam z tego jakieś osobiste korzyści. Tymczasem ja Ci dobrze życzę i cały czas chodzi mi tylko o to abyś zaczęła mieć bardziej pozytywny stosunek do wszystkiego.

Za nazwanie mnie manipulatorem chyba nie będę już więcej tutaj pisał.

Reaguj tak jak reagujesz na każdego kto ma inne zdanie niż Twoje, a na koniec taką Osobę obraź, lub oceń jako manipulatora czy co tam sobie znajdziesz. Swoją drogą, jedną z technik manipulacji jest obrażanie, drugą ocenianie- obie te rzeczy właśnie zrobiłaś i to w pokrętny, niejednoznaczny sposób( co do technik manipulacji też się zalicza).

Jestem ostatnią osobą, która chciałaby/ miała prawo Tobą manipulować, a już na pewno zdyskredytować, czy oceniać. Byłem bezdomny przez 8 lat i nabawiłem się od warunków, w jakich żyłem m.in. RZS, mam obwiniać społeczeństwo? Bo na ulicę trafiłem nie do końca ze swojej winy. Stosując Twój tok myślenia powinienem oskarżać jeden z 2 domów dziecka, albo 3 rodziny zastępcze, które mnie "wychowały"( i nie, nie zmieniałem tych instytucji, bo byłem ciężkim dzieckiem, powody są inne). Powinienem nic nie robić, bo mnie ciągle bolą nogi, a już jesienią to w ogóle. Powinien zostać w domu, a nie jechać w deszcz/ mróz 8 km co chwile po ciemku zatrzymując się przy kocich stołówkach, albo 4 km w podmokły bagnisty teren. Mimo to wiem, że dam radę i wychodzę, bo mam poczucie odpowiedzialności względem kotów, którymi się opiekujemy.

Mam też poważniejsze problemy w zakresie interpersonalnym, do sklepu wejdę tyko w kominie zasłaniającym twarz, a kilka lat temu nie było opcji i zakupy robili mi znajomi. Z nikim obcym nie rozmawiałem i dalej mi to sprawia problem, a jednak muszę się przełamywać, bo przy tylu kotach zawsze znajdzie się Ktoś kto chce zagadać. Kilka lat temu 8 razy zbierałem się do urzędu wyrobić dowód, wcześniej przez 5 lat go nie miałem. Ludzie, którzy rozmawiają ze mną twarzą w twarz często robią dziwne miny, przywykłem, bo pewnie zachowuję się często dość dziwacznie. Jak Ktoś obcy zagada to ciśnienie i poziom stresu skaczą mi w kosmos.
Gdybyśmy mieli porozmawiać twarzą w twarz to pewnie nawet bym z pokoju nie wyszedł i to realnie problem głębszy niż to co tutaj wypisuję, bo doprowadził do mojej bezdomności. Swoją drogą to właśnie bezdomni, narkomani i alkoholicy to ludzie których najlepiej akceptuję( sam w życiu ani alko, ani innych używek nie tknąłem i nie tknę) i tacy z którymi mogę się najszybciej dogadać.
I co? próbuję się przełamywać i nie obwiniam swojego stanu zdrowia, ani nie stosuję go jako wytłumaczenia/ wymówki.
Nie pisze ciągle o swoim stanie zdrowia fizycznym/ psychicznym, tylko robię kocią robotę na tyle na ile mogę.

Doris2 pisze:Ja ich nie szukałam tylko przyszły same i zaczęły wyjadać jedzenie jednemu kotu. Następstwem tego była jedyna możliwość to danie innym też zjeść po to by i on mógł zjeść.
Nie wyszukiwałam kotów do dokarmiania.


Z nieba nie spadły, my też nie szukaliśmy. Jeśli już decydujemy się o przejęciu innego miejsca, to tylko dlatego, że wiemy, że tam jest źle. Ostatnio zajęliśmy się kotami, 11 sztuk, które są w opłakanym stanie i te koty są pod opieką gościa, który ma darmowe zabiegi( ma kartę opiekuna kotów wolno żyjących, nie robi sterylek), ale jest bardzo nieodpowiedzialną Osobą z zerową wiedzą o kotach. To nie jest ocena, ani oczernianie. Ten facet nawet nie wie, że jest taka choroba jak koci katar, ani co stało się z tegorocznym kociakami z jego posesji. Teraz liczy na to, że zabiegi sterylizacyjne zrobimy od A do Z my, bo on nie wie jak wyłapać koty. Nie każdy się nadaje do opeiki nad kotami wolno żyjącymi i tam, gdzi Ktoś sobie nie radzi wpadamy pomóc, jeśli tylko wiemy, ze damy sobie radę.
Jeśli gdzieś są wolno żyjące (a już na pewno bez kontroli urodzeń) to już tak jest, ze jak zaczniesz karmić to przyjdą i inne z okolicy. Zaniedbanie ludzi i brak odpowiedzialności oraz brak wiedzy, a nie urzędu. Obwiniaj ludzi, bo skądś się te koty tam wzięły, a nie urząd.


Doris2 pisze:A o swoim zdrowiu piszę w celach informacyjnych, ponieważ każdy pisze rady wedle własnego osądu. Jak ktoś nie wie że dana osoba nie da rady zrobić pewnych rzeczy z powodu stanu zdrowia to ma nie pisać o tym, tylko milczeć i udawać że może wykonać rzeczy jakie mu się proponuje na Forum?


Przecież Ty za każdym razem jak dostajesz rady to stosujesz zdrowie jak jokera. Jak ja napisałem, że w przypadku pp u nas przebierałem się i odkażałem, to napisałaś, że zdrowie Ci na to nie pozwala. Dla Ciebie pisanie o Swoim zdrowiu to nie tylko cel informacyjny, to wymówka na wszystko. Przykro mi, ale tak jest. Sama znasz swoje ograniczenia najlepiej, wiec skoro wiesz jakie one są to po co pytasz ludzi o rady?
Zarzucasz mi manipulację? Czym jest ten wpis? To pytanie retoryczne.

Doris2 pisze:Widzę że na wiosnę po prostu będę musiała zrezygnować z dokarmiania z uwagi na to że mam problem nawet z przebieraniem się z powodu choroby.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1768
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Pon lis 04, 2024 15:47 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Doris2 - niestety wygląda to tak jakbyś się znudziła pomaganiem kotom i szukała wymówki dla której by to porzucić. Jeśli tak bardzo boisz się o zdrowie swoje, swojego kota i pandemię w okolicy- to faktycznie, nie wychodź z domu, nie zauważaj że dla kotów ważniejsze jest szukanie karmy od uważania na wirusy, że osłaniając siebie i swojego kota przed patogeniami (a raczej próbując osłaniać, bo to nie realne- zapewne wiesz, że wiele przenosi się z powietrzem) skażesz inne na cierpienie - jeśli je porzucisz.
Przemyśl, co jest gorsze, patrzenie na cierpienie tu i teraz czy oganianie się od czegoś co światu towarzyszy i zawsze będzie- niebezpieczeństwa. Zamknij się w szklanej bańce i ... zastanów czy to Ci da lepsze lub dłuższe życie, bo nie sądzę, już pomijając fakt, że żyjąc tylko dla siebie nie ma się z tego żadnej przyjemności.

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 904
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Pon lis 04, 2024 15:55 Re: Żywe wirusy w szczepionkach.

Damian, no właśnie. Osoba opisała Ci swój stan zdrowia i BYĆ MOŻE jest gorszy od mojego, ale tego nie wiesz. Ja nie opisałam historii swojego leczenia i jakie i kiedy choroby przebyłam. Wspomniałam tylko o tych które stanowią przeszkodę do realizacji pomysłów jakie mi proponowano.

Gaslighting to nie ze mną. Nie wmówisz mi tych rzeczy które piszesz pod moim adresem. Nie znasz mojego rodzica, ale wiesz że on jest OK. Bardzo wielu rzeczy nie wiesz a piszesz że wiesz.

Manipulacja nie musi oznaczać osobistych korzyści i nie stosuj na mnie narcystycznej projekcji, oskarżając mnie o rzeczy które sam robisz. Nie stosuj też triangulacji i innych technik.Nie życzę sobie tego.

Piszesz do mnie że mówiłeś o przebieraniu się przy podejrzeniu panleukopenii. Napisałeś w rzeczywistości

cyt " A jeśli mam wątpliwości, bo widzę, ze któryś z kotów zachowuje się inaczej niż zwykle to przebieram się na korytarzu i odkażam wszystkie ubrania i siebie zanim wejdę do domu. Prewencja przy opiece nad dużą ilością kotów jest po prostu niezbędna, bo wielu rzeczy nie da się uniknąć."

Ja napisałam że one co chwila przychodzą na coś chore. Czyli u mnie musiałabym co chwila się przebierać 5 razy dziennie.

Proszę do mnie nie pisać o zmęczeniu zajmowaniem się kotami, tylko piszcie o rozwiązaniach jak zapobiec takiej sytuacji jaka miała miejsce, a której chcę uniknąć. To są zwykłe techniki manipulacyjne oskarżanie kogoś o różne rzeczy, o wymówki itp.

Jednocześnie nikt nie chce napisać jak rozwiązać problem w taki sposób który jest realny do wykonania w takim przypadku jak opisuję.

Myślę że wielu z was nie wie co to jest przewlekła niewydolność oddechowa, nie macie o tym zielonego pojęcia jak się funkcjonuje w stanie wiecznego duszenia się, a krytykujecie że taki stan to wymówka.

Proponuję zatem doświadczenie. Załóżcie sobie Państwo sztywny gorset i mocno ściśnijcie w okół klatki i zawiążcie w takim stanie lub zapnijcie na rzepy. Klatka piersiowa ma się niemal nie ruszać i macie mieć co chwila zadyszki. Proszę teraz spróbować funkcjonować tak tj. robić te wszystkie rzeczy które uważacie że nie są przeszkodą w takim stanie.Jak wam się ściemni nagle przed oczami to powinien ktoś wam udzielić pomocy tj. wezwać pogotowie ponieważ jesteście nieprzytomni i macie jakiś uraz od upadku. Możecie też w wyniku tego zdarzenia mieć założoną dożywotnią tracheostomię i konieczność życia w zakładzie opiekuńczo leczniczym lub zostaniecie umieszczeni w ziemi.

Jeśli chodzi o chorobę jaką mam to ten człowiek jest przykładem osób które mają w tym zakresie jeszcze gorzej niż ja. Ty tak masz Damian? Zamieniłbyś się?

https://viva.pl/ludzie/niezwykle-histor ... 140683-r1/

A jak zdarzyłoby się że pogorszyłoby mi się do takiego stanu, to też pewnie byłaby to wymówka do dokarmiania kotów?

Odnośnie chorób które rzekomo można przynieść bo patogeny są wszędzie, to jakoś przez całe życie były w domu u mnie psy, i nigdy nie zdarzyło się żebym coś na nich przywlekła ja czy ktokolwiek inny. Umierały z innych powodów jak np. cukrzyca.

Nie wierzę zatem że poziom ryzyka przeniesienia choroby w wyniku braku bliskiego kontaktu z kotami wolno żyjącymi jest taki sam jak w przypadku osób które mają taki kontakt.

Ja biorę przy ocenie sytuacji różne rzeczy, nie tylko same pozytywy. Jak mi się coś stanie to koty nie będą już tu dokarmiane, i zrobi się dla nich problem.

Tu są przykłady triangulacji. Nie, nie piszę że to Ty jesteś osobą toksyczną, ale tu jest dobrze opisane co to jest:

https://www.youtube.com/watch?v=Tql2hqgu2yI

Gaslighting:

https://www.youtube.com/watch?v=1u6qWQTkekU

Doris2

 
Posty: 773
Od: Pon lut 05, 2024 13:43

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 188 gości