Dziś będzie coś co długo nie było.
Czyli jak Asieńka życie sobie urozmaiciła.
A więc...
Moje ciałko zrobiło się obłe i jakby lekko zwisłe. Szło lato więc trzeba było się jakoś ogarnąć. Żyletka też poszła w ruch wycinając owłosienie zbędne. Mam bardzo suchą skórę wiec sypie mi się biały pył , szczególnie z łydek. Może powinnam zbierać go jako posypkę na choinkę

Więc postanowiłam przyłożyć się w okresie letnim do regularnego wcierania balsamu tu i ówdzie. Po to by wszystko się wygładziło i zatarło odpadającą skórę. By kolumny moje zwane nogami jakoś bez spodni wyglądały. I dobrze komponowały się z kiecą. Więc wyjęłam z czeluści balsam kakaowy do ciałka , który zimą wcisłam w głąb półki. Od pewnego ranka systematycznie pecałam się nim z radością widząc jak skóra zmienia się. Niestety szybko się pudło skończyło bo tylko niewielka ilość została. Cholerka, kupić trzeba
Ale los był łaskawy bo córka przytargała jakieś tam buteleczki.

Po oczach bił napis Body coś tam, coś tam... Nie po naszemu było. Fajne takie, spore i z dozownikiem. Oświadczyła ,że to balsam do ciała i mogę sobie używać. No i używałam. Ładnie to to pachniało , dobrze się wcierało.

Po jakimś czasie jednak przyszło nie zadowolenie lekkie bo rzeczony balsam jakoś tak dziwnie mi skórę wchłaniał. Po pewnym czasie wcierek jednak postanowiłam zainwestować w nowy. Czyli kupiłam z masłem kakaowym.
Przy okazji oświadczyłam córce ,że ten jej balsam do doopy jest. I pokazałam który to. Mina dziecka wzbudziła mój niepokój. Okazało się,że i owszem to jest balsam ale do ... kąpieli

podobno dobrze się pieni choć ja tego nie zauważyłam
A przypomniałam sobie wszystko gdy cycki smarowałam sobie... kremem do włosów
Chwyciłam pudełko, które jest mega podobne do mojego kremu.