Macie rację, są, ale inaczej. I Marzenia11, nie pomyślałam, magiczne myślenie...ja...ja do tyłu myślałam tylko, ale wybiórczość może nie działać...
Nie, nie zapełni się już ogród kotami, inne okoliczne ogrody muszą przejąć misję. Mój zostaje pełen wspomnień, odtwarzam sobie je w kółko każdego dnia, każdego wieczoru. Widzę je nieustannie wszystkie, biegające, chowające się, wspinające po drzewach, śpiące w trawach, widzę na tarasie, dachu komórki, na Pytonie, w Hiltonie...Widzę ślady łapek na śniegu, zabawy w liściach jesienią i widzę jak pędzą do misek, gdy pora jedzenia. Z ogonami do góry, przez cały ogród, a potem po tarasowych schodach...I nie ma ich wszędzie

.
Królową ogrodu została Nulka i wypełnia go w całości. Pięknie i godnie. Czasem ją ktoś odwiedzi, zajrzy i zniknie. Wieczorami wspominamy razem. Jej świecą piękne oczy , pewnie widzi też znacznie więcej ode mnie, czujemy jednak chyba podobnie... Dzielimy ból, ale mnożymy nadzieję. Że jeszcze będzie dobrze, już nie tak jak było, inaczej, ale też dobrze.
Wczoraj przypomniałyśmy sobie, że trzeba pamiętać o ogonku, za chwilę odpinamy już tak całkiem i oddajemy do pralni chemicznej, a tam są terminy na takie ogonki! Bo na zimę, na zimę musi być najpiękniejszy na świecie. A potem przyjdzie wiosna i zakwitnie moja czereśnia. Tak piękna jak ogonek Nulki. I zbudzą się Godoty.
Tak sobie teraz uświadomiłam, że to całe zamieszanie zwane życiem jest dziwnie proste, że wszystko dzieje się over and over again. Tak, tak, wiem, odkryłam Amerykę
Dobrej niedzieli!
