Pogoda dzisiaj w kratkę. Co chwilę pada, potem wychodzi słońce, ale tak na chwilę. Nie jest zimno, część kotów śpi na balkonie. Adaś nie, ale chyba lepiej się dzisiaj czuje, takie mam wrażenie.
U Buni byłam, wpuściłam trochę świeżego powietrza. Okno w kuchni jest cały czas uchylone, ale to za mało. Kotka jest taka kochana, grzeczna, przybiega na zawołanie, bardzo potrzebuje kontaktu z człowiekiem. Trudno o domki, a wyrzuconych kociaków całe mnóstwo, o dorosłych nawet nie wspomnę. Ktoś wczoraj wywalił czwórkę malutkich kociaków w pudełku. Umrą z głodu i wyziębienia, bo przecież pada deszcz. Prawie codziennie o czymś takim czytam. Wyrzucić i skazać na pewną śmierć jest w porządku, a wysterylizować kocicę nie, bo NATURA

Znam karmiciela, który na terenie swojego zakładu pracy podkarmia koty, ale o sterylizacji nawet nie chce słyszeć. Ale o czym ja tu piszę ? Chociaż i na forum czytałam posty, z których wynikało, że sterylka/kastracja nie wchodzi w grę. No tak, piszę to, a sama mam niewysterylizowane kotki, dwie Kulki, ale one są niełapalne

Próbowałam oswoić, ale nie ma szans.
Aha, Dorota regularnie podkarmia namolnego Walentego i Atola. Obaj koci panowie przybiegają razem. Walenty już lepiej wygląda, nie jest taki chudy.
NITKA/KARINKA, wielkie dzięki za pomoc
