Skłamałam

, ale niechcący. Otóż, Bunia rzuciła się na to suche badziewie, ale okazało się, że zjadła tylko parę chrupek. I dobrze
Byłam w lecznicy, pytałam, co z Lucy. Dajemy spokój z leczeniem tarczycy, skoro cały czas wymiotuje. Po odstawieniu leków nic takiego się nie dzieje. Będzie tylko dostawała preparaty na nerki. Co ma być, będzie. Kotka je, chodzi do kuwety, myje się, więc jakoś funkcjonuje. Upał jej bardzo dokucza, ale wetka mówiła, że tak jest przy tarczycy. Mam taki fajny wiatraczek, podłącza się go do usb, bezpieczny, bo śmigiełka są w siatce. Delikatny, włączam jej, myślę, że trochę jej wtedy lżej.
Myślałam, że dzisiaj będzie chłodniej. Nic z tego, żar się leje z nieba. Tylko dwie Kulki przyszły na posiłek, Lila i kocia mama. Sreberka nie było, ale trochę jedzenia zostawiłam w misce na wszelki wypadek.