Luneczek chodzi. Bardzo czesto jeszcze wolniutko, nie jest to prawidlowy chod kota, ale chodzi. Nie skacze. Wybiera miejsca na meblach na ktore latwo mozna po prostu wejsc, czasem zdaza mu sie jednak chociaz troche z tylnych lapek wybijac. Podnosi sie bez wiekszych trudnosci.
Boli na pewno mniej czyli Tolfedyna jednak jakos dziala.
To sa dobre wiadomosci, ciesze sie bardzo ze sie jednak poprawilo, mialam tym razem potezne watpliwosci co dalej i co powinnam zrobic.
Nie jest jednak najlepiej. W nocy nie bardzo chce spac ze mna, w zasadzie spi po calych dniach w jednym miejscu (fotel), czasami na dywanie. Wstaje na moment, zjada cos i wraca spac z powrotem. Nie bawi sie, nie miauka, jest osowialy i spiacy.
To niedobrze. Tyle ze jest upal wiec jak zwykle...po prostu nie wiadomo. Dajemy dalej leki i czekamy, badania kontrolne za 3 tygodnie.
Po Eltroxinie na razie ok, jutro podniesiemy wiec dawke. Miejmy nadzieje ze bez sensacji, bo dopiero to polowa dawki zamierzonej bedzie.
Dzisiaj odwiedzila nas Chochliczek

z jedzonkiem dla Czarnego Sloneczka, ktore okazalo sie znowu nieuprzejme i zle wychowane
Udawalo toto ze spi i patrzylo wyjatkowo czujnie i niechetnie.
Dalo sie troszki poglaskac acz nie za bardzo, w koncu jednak probe drapniecia podjelo

ku mojemu skrepowaniu
Ochrzaniony zostal przeze mnie troszki to teraz go przepraszac musze, siedzi i warczy na mnie, jak za bardzo podchodze to wali lapa.
Wkurzony jest. Moje Aspoleczne Mruczace Cudenko
