Minęły 3 miesiące od kiedy Bunia mieszka z nami. Niestety rezydentki w dalszym ciągu jej nie akceptują. Myślałam, że coś się zmieni po sterylce - jednak nic z tego, a właściwie nie - Franka wścieka się teraz bardziej niż Miłka, a przedtem było odwrotnie Głaszczę, tłumaczę, przemawiam do kociego rozsądku - nic, jak grochem o ścianę... Ktoś ma jakieś pomysły? na razie myślę jeszcze o Feliwayu, ale czy to pomoże? Bo koszty są duże :]
To było dawno... Teraz jest u nas inaczej... bardzo inaczej...
Ostatnio edytowano Sob lut 16, 2013 20:29 przez vivien, łącznie edytowano 7 razy
Ja bym spróbowała oddać komuś na dwa tygodnie obie rezydentki a potem przyjąć je z powrotem ale najpierw jedną a po tygodniu następnym drugą. Nigdy czegoś takiego nie trenowałam odpukać ale wydaje mi się, że taka zmiana może być rozwiązaniem, bo rezydentki będą wtedy startować z nieco innego statusu. To tylko pomysł. Może jakis praktyk się na ten temat wypowie?
Pewnie Wy byście sobie nie wybaczyli Jestem pewna, że dziewczyny dałyby sobie radę. Ale oczywiście nie namawiam. Sami soebie musicie jakoś z tym wszystkim poradzić. Czasem koty dogadują sie i po pół roku dopiero.
Horror story - u mnie dogadaly sie po roku. Nawet teraz gonia sie, sycza itp. Ale juz wiedza, ze mieszkaja razem, a ja pomalutku wprowadzam techniki modyfikacji zachowan...
Nooo... moje rezydentki też nie przepadają za sobą, od 6 lat trwa chwiejna równowaga , a teraz Bunia wprowadziła jeszcze zamieszanie. Dobra - poczekamy. A jak będę miała trochę kasy to zaryzykuję Feliway.
gdy ja inicjowałam przyjazne zachowanie przy nowym kocie, głaskalam je na przemian, aby wymieszać im zapachy - chodzi mi o to , że staralam się przenieść zapach jednej koci na futerko drugiej...
Oh, Sanno a słyszałaś kiedyś jak wyje wściekły kot? Tak wyje Franeczka jak ją głaszczę, a przedtem głaskałam Bunię.
W ogóle jest cudownie np. Bunia podchodzi do Franki, ta jej spuszcza lanie, Buńka odskakuje i wpada na Miłkę, która syczy i też spuszcza lanie, kiedy Franka widzi, że Miłka pierze wścieka się i spuszcza lanie Miłce. A potem wszystkie rozchodzą się do swoich zajęć...