» Pon cze 03, 2024 11:57
Re: Krawateczka.15rocznica śmierci mojej najkochańszej Kotec
Już minęło 15 lat jak nie żyje Krawateczka. Bardzo smutno bez Krawateczki.
Dzisiaj umarł wróbelek , którego ratowałem. Opuszczał gniazdko pod parapetem i miał strasznego pecha bo w gniazdku pewnie były jakieś nici i do nóżki mu się przywiązał jeden koniec a drugo do parapetu i jak wystartował to nagle szarpnęło nim i zawisł na 10 cm nitce i nie mógł się uwolnić. Rodzice wróbelka podnieśli krzyk. Za pomocą kija 2 m jakoś odczepiłem go od parapetu i wciągnąłem do domu. Odczepiłem nitkę. Nóżka była wyciągnięta mocno bo się szarpał i na niej wisiał. Potem zrobiłem bardzo wielki błąd bo zamiast go wziąć do klatki i poobserwować to go wypuściłem i poleciał przez podwórko i usiadł na podwórku a tam niestety kotka wyskoczyła i go złapała. Pogoniłem na dół i jakoś go wypuściła ale to chwilę trwało i wtedy go wsadziłęm do klatki po kotkach. Był w szoku i pewnie bardzo poraniony. Było to w sobotę. Na następny dzień była poprawa i zaczął podwrfuwywać z jednego końca na drugi koniec klatki. Ćwierkał wołając rodziców , którzy byłi tuż za oknem. Nie stawał jeszcze dobrze na tej chorej łapce ale dzisiaj z rana już wykonał kilka podskoków i było coraz lepiej. Cieszyłem się bardzo.
Miałem zamiar zadzwonić do organizacji gdzie opiekują się ptakami chorymi i maja miejsce ale nie zdążyłem bo po godzinie zmieniając wodę już było gorzej bo nie uciekał na drugi koniec klatki. Ćwierknął parę razy przy mnie jakby żegnając się. Wcześniej ćwierkał jak mnie nie było w pokoju.
Poszedłem do pracy i po pół godzinie dostałem telefon , że wróbelek nie żyje.
Straszne.
Domyślam się , że obrażenia jakie doznał gdy kotka na podwórku go złapała były ogromne i pewnie to było powodem nieoczekiwanej śmierci mimo , że wyglądąło , że jest ciągła poprawa.
Bardzo żaluję , że wtedy wypuściłem po odczepieniu od nitki i ten pech z kotką. Straszny start życia i koniec. Okrutne jest życie.
Jest mi bardzo smutno.