Moja kotka (lat 12) drugi raz przechodzi zapalenie ucha wewnętrznego.
Poprzednie zapalenie wystąpiło 5-6 lat temu. Podobnie jak poprzednio brak objawów aż do momentu pojawienia się zespołu przedsionkowego. Jeśli dobrze rozumiem, zazwyczaj zapalenie ucha wewnętrznego rozwija się z zapalenia zewnętrznego spowodowanego zwykle pasożytami. W jej przypadku nie było nadmiernego drapania, potrząsania głową czy wydzieliny z ucha. Ot, pewnego dnia pojawił się brak równowagi, niezborność.
Poprzednie zapalenie weterynarka zdiagnozowała na podstawie symptomów i prześwietlenia RTG, leczenie bardzo szybko dało świetne efekty. Po kilku dniach kotka była "w normie", antybiotyk dostawała kilka tygodni.
Podobna sytuacja tym razem, jedyne co zaobserwowaliśmy w poprzedzających tygodniach to losowe miauczenie (zwykle pod drzwiami, domagając się spacerów) i pobudzenie - szukała zaczepki u innych kotów. Aż do wystąpienia ataku, nie zabraliśmy jej do weta, bo jest bardzo nieobsługiwalną kotką i głupie pobranie krwi wymaga usypiania...
U weta wykonano:
- ogólne oględziny, badania krwi (wszystko w normie),
- endoskopowe badanie ucha (ucho czyste, głęboko lekko zaczerwienione, ale na tyle subtelnie, że weterynarz nie zdecydował się wystawienie diagnozy na tej podstawie),
- tomografia -> widoczny płyn w uchu środkowym.
Dostaliśmy antybiotyk i lek przeciwzapalny, płyn został pobrany do badania i podczas pobierania płynu przebito - tutaj mogę się mylić w nazewnictwie (nie jesteśmy w PL) - błonę bębenkową, co ponoć jest standardem w takim przypadku i dobrze się goi. Wyniki laboratoryjne, które dostaliśmy kilka dni później, potwierdziły, że dobrany antybiotyk powinien poradzić sobie z bakterią.
Pierwszy dzień po badaniu, symptomy zespołu przedsionkowego były mocno nasilone. Wcześniej wystąpiły jeden raz, "atak" trwał kilka minut. Po badaniu objawy zespołu przedsionkowego były obecne przez większość pierwszego dnia, kilka razy w ciągu kolejnego dnia na kilka minut. Niby też jest to normalne, ucho bardziej podrażnione, etc.
O ile niezborność, brak równowagi nie występuje, kocica jest nieswoja. Dużo śpi, mało się bawi, i często kicha. Apetyt jest ok, wciąż domaga się spacerów (wychodzimy z kotami codziennie na pół godziny na smyczy). Widzę wyraźną różnicę między normalnym zachowaniem, a teraźniejszym. Poprzednie leczenie znacznie szybciej dało efekty i w ogóle nie występowało kichanie. Zastanawiam się czy czegoś nie przeoczyliśmy... czy ucho wewnętrzne jest w jakiś sposób połączone z nosem/zatokami? To kichanie wygląda jakby co jakiś czas w nosie następowała blokada; kichanie nie powoduje wyrzutu żadnej wydzieliny z nosa, ale zawsze po kichaniu jest przełykanie/oblizywanie się, więc podejrzewam, że cokolwiek to jest, spływa do gardła.
Czy to jest standard w zapaleniu ucha?
Dziś jesteśmy 12 dzień na antybiotyku, zmniejszona dawka leku przeciwzapalnego i te dawki zostają aż do wizyty kontrolnej za ~3 tygodnie.
Nie wiem, czy istotne, na tomografie wyszła też powiększona tarczyca. Na pewno zrobimy T4, ale nie widzę ani szalonego apetytu, ani chudnięcia, pobudzenie było, ale możliwe, że związane z zapaleniem ucha...
Jeśli macie jakieś rady, sugestie, podobne doświadczenia, będę super wdzięczna za podzielenie się.