Dziś mijaja 4 miesiące od dnia gdy przyjechały do mnie Boni, Gosposia i Pusia
Pusia jest na razie "nieadopcyjna" bo była i jest dzika ale jakby coraz mniej
siedzi teraz w otwartej klatce ale ciekawie wychodzi na coraz dłuższe spacery
dotknąć jej mogę tylko co najwyżej końcówkę nosa ale i tak ryzykuje podrapanie
patrzy na mnie tylko swoimi pieknymi zielonymi oczami
poza tym jest zdrowa i niekłopotliwa
Gosposia z przytulastej kici wchodzącej mi pod nogi zrobiła sie ostrożna w kontakcie ze mna, pewnie pamięta to noszenie do weta, zastrzyki i czyszczenie uszu
natomias bardzo ciekawie zmienił sie jej stosunek do Pusi
gdy Pusia siedziała zamknięta w klatce to w czasie sprzątania Gosposia wchodziła tam, siadała obo swojej przyjaciółki ze współczującym wyrazem twarzy - jakby chciała powiedzieć no cóż koleżanko, taki los
gdy Pusia została wypuszczona - Gosposia urządza na nia polowania , na szczęście niegroźne i zagania ją z powrotem do klatki
BONI ma ciągle przewlekłe zapalenie zatok , więc się smarcze
trochę mniej po kuracji Inmodulenem ale jeszcze ciągle kicha
apetyt ma dobry, o biegunkach zapomnielismy juz dawno
niedługo powinniśmy pojechać na szczepienie
Boni ma zatkany kanalik łzowy w jednym oku a do przetkania niezbedna jest wizyta u dra Garncarza , ale ja na razie nie mam kiedy z nim jechać
gdyby ktoś na taką wizytę się wybierał samochodem i mógł zabrać też Boniego to proszę dać znać
Kotki są więc niekłopotliwe ale tęsknią do kontaktu z człowiekiem.
I ciągle czekaja na ten upragniony, docelowy dom.