Trzustka w parze z watroba i cala reszta.

No to jestem po rozmowie z pania wet.
Sugeruje klinike i hospitalizacje na wprowadzenie sondy i w ten sposob dokarmianie.
Kroplowek, antybiotykow nie przewiduje w triaditis, bo temat rozwiazuje sie opioidem, nawet jesli takie (antybiotyki, plyny) beda zalecenia gastroenterologa.
Jesli kroplowka, to tylko w klinice, w warunkach pelnej hospitalizacji minimum 24h.
Mozemy na specjalne zamowienie dostac mirataz w kremie, bo standardem jest tabletka i p/bolowe.
Jak koniecznie chcemy, mozemy sobie zamowic spersonalizowana opieke do kota, 3 osoby po 8h/doba - 2 tys. funtow.
No i co mam powiedziec...

Na razie dwa tygodnie zjazdu po narkozie, czego sie obawialismy. Ciezko, bo nalozyl sie na dopiero wyprowadzane zalamanie.
Jak wczoraj byl kryzys, tak dzis ostrozny optymizm, bo futer wyszedl z pokoju, wybieral sie do ogrodu i zaczal jesc w bardziej zauwazalnych ilosciach.

Nie wyobrażam sobie, jak można leczyć koty w takich warunkach.
Co to za wet, który nie umie zrobić kroplówki?
Kiedy pracowałam w szpitalu, to kroplówkę naszemu szpitalnemu Grubciowi zakładała w laboratoryjnej "zmywalni" pielęgniarka, zatrudniona też w lecznicy weterynaryjnej. A ja potem siedziałam z Grubciem na kolanach, aż kroplówka "zeszła".
Poza tym u nas, jeśli jest jakiś durny, nieżyciowy przepis, to weci i pacjenci starają się go obejść.

Przede wszystkim nie wierzę, że normalny wet nie potrafi zrobić czegoś tak prostego jak kroplówka. Skoro nie potrafi to bruk szlifować a nie zwierzęta leczyć. Przecież to jakiś kosmos :roll:

I czytam to wszystko co piszesz o zasadach w UK jak powieść sf.
Zawsze słyszałam, że przy triaditis podaje się antybiotyki, płyny i całą baterię innych leków. Opioid działa na ból, nie leczy.
Mam tylko nadzieję, że zdążysz z ornipuralem, z normalną konsultacją u normalnego weta.
Nieustające kciuki za Futerka!

Wyspiarze, a może szerzej mentalni protestanci mają pragmatyczne podejście do zwierząt. Po co wydawać kupę kasy na chorego, jeśli można go wymienić na zdrowy model? Fanaberie są dla milionerów. Widocznie społeczeństwo też ma taką mentalność. Koleżanka ogrodniczka produkująca kwiaty doniczkowe opowiadała, że np. Holendrzy wywalają bez skrupułów rośliny, które im się znudzą, wymieniają na inne, natomiast Polacy przywiązują się do swoich i trzymają, póki nie uschnie.

Coś w tym jest. Chociaż zawsze mi się wydawało, że opieka nad zwierzetami jest tam lepsza. Kiedyś slyszalam taki żart: jak w Anglii najbezpieczniej przejść na drugą stronę ulicy? Wziąć na smycz pieska.

Ale to, co opisuje Futer to jakiś koszmar.

Fakt faktem iloosc zwierzakow idacych pod igle jest ogromna, a przyczyny czasem zupelnie prozaiczne, zupelnie nie zwiazane z stanem zdrowia.
Jednak w tym przypadku mam wrazenie, ze chodzi o cos zupelnie innego. O pewne 'czarowanie' wiedzy medycznej, weterynaryjnej, kreowanie sie na profesjonalistow z monopolem na wiedze.
Do tego pojscie w kosmiczne, koszmarnie drogie rozwiazania, za cene unikania prostych, skutecznych, zbyt tanich, o diagnostyce i profilaktyce nie wspominajac. W niezrozumialy dla mnie sposob radosnie doprowadzic do stanu ciezkiego i zastosowac 'armaty', mowiac, iz zrobilo sie tyle dobra dla pacjenta. A nie zawsze pacjent to wytrzyma, no coz.
Jest tzw. milosc do zwierzatek, ale ogranicza sie do waskiego kregu 'wlasnych'.

Cos jest na rzeczy, ze wywolalam szok, podajac procedure, przy ktorej trzustkowiec mial sanacje paszczy bez skutkow zaostrzenia ( narkoza wziewna, kroplowka), a tutejsi weci - ze tak sie nie da, to nie sa standardy godne UK.
Naciski, iz wiele procedur wymaga z marszu pelnej sedacji, kreowanie pacjentow i zyskow.

PS.Przejrzalam pare googlowych opinii o jednym z topowych szpitali dla zwierzat RVC, jedna mowi o mozliwosci trafienia na wysokiej klasy super specow lub na totalnie niedouczonych lekarzy - studentow, kwestia farta.

Jakby cos sie w kocie odblokowalo, a moze dokarmianie, pilnowanie 24h daje efekty?
Od wczoraj wiecej sie rusza, zaczal sie odzywac, wlacznie z poganianiem o jedzenie, niewiele je, ale wiecej i samodzielnie w porownaniu do poprzednich dni.
Szkielet straszny, na pewno nie przybierze na wadze przy obecnych ilosciach, ale chociaz maloporcjowo, czesto ma cos w zoladku, cos z wlasnego wyboru. Indyka piers nie, ale udo juz tak, wolowina siekana moze byc, gourmet stal sie niejadalny.

Oby było tylko lepiej :ok:

Do przodu, kocie, ani kroku wstecz :ok:

Dzieki, nadal bardzo potrzebne.

Podczytujemy, martwimy się, ale równolegle nieustające kciuki trzymamy za poprawę samopoczucia :ok:

.

Przygarniam chetnie, potrzebne.
Siedze i pilnuje, uglaskuje, uprzejmie donosze miski, jest, jak jest.

A Futerek nadal "odblokowany"?
Ogromne kciuki za Was trzymam :ok:

Też trzymam! :ok:

**Adopcje: 12 >>**

Sorrek przy triadis miał wdrożone 2 antybiotyki, opiat, Ornipural, cerenia i kroplówki co dzień z duphalytem . Plus dokarmianie. On chciał żyć i walczył. Tylko ciałko go zdradziło. Nie dało rady.
Trzymam kciuki mocne :ok:

Przydadza sie bardzo.
Objechanych xx kolejnych lecznic, dzis w jednej padla opcja kroplowek ambulatoryjnie, bez hospitalizacji.
Wstepnie umowieni jestesmy na poniedzialek rano, wet ma zadecydowac, czy na pewno potrzebna i byc moze podac, na razie rozmowa byla tylko z rejestracja.
Szkoda mi ciagnac futro, ale bez tego sie nie obedzie, a moze dostaniemy wsparcie, by doczekac?
No i dopiero w rozmowie z wetem wyjdzie, czy bedzie sklonny wspolpracowac pod tok leczenia zlecony przez specjaliste.
Chyba sobie powiesze w sypialni mape wetow i bedziemy sukcesywnie robic notki :roll:

Male ilosci polplynne, kuweta ok, na chwile futer zszedl, obejrzec czy da sie wyjsc do ogrodu, slaby strasznie.

Trzustka w parze z watroba i cala reszta.

Kto przegląda forum