Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 03, 2005 23:15

W czwartek 14 lipca Niki miał zdejmowane szwy. Okazało się, że w jednym miejscu jest spora martwica. Tego samego dnia przywiozłam ze schroniska Kicię z tego wątku i małego rudzielca dla sąsiadów. W piątek zaczęłam chodzić do weta z Kicią i Nikim. W poniedziałek Mikesz zaczął robić luźne kupy i stracił apetyt. Tego dnia do weta szłam 3 razy. Po drodze zapytałam sąsiada jak tam ich rude cudo i dowiedziałam się, że już nie żyje. Mikesz dostał zastrzyk na podniesienie odporności i Nifuroksazyd do podawania 2 razy dziennie. Jeszcze tego samego dnia wypytałam sąsiadów o to, co stało się z rudym kociakiem. Malec w niedzielę stracił apetyt, wymiotował śliną i rano już nie żył. We wtorek Balbina zaczęła wymiotować żółcią i dostała biegunki. W jednych wymiocinach była żywa glista. Byłam pewna, że Balbina jest tylko zarobaczona, ale wizja panleukopeni siedziała mi w głowie. Balbina dostała zastrzyk przeciwwymiotny i na robaki. Niestety tak mocno szarpała się u weta, że uszkodziła sobie prawdopodobnie ścięgno w udzie i zaczęła utykać. Mikesz bardzo szybko wyzdrowiał, Kicia nie przeżyła, Nikiemu ładnie goiła się rana po martwicy a Balbina utykała, straciła apetyt i w dalszym ciągu miała luźne kupy. W piątek 22 lipca sąsiedzi wzięli ze schroniska około 3 miesięczną, czekoladową koteczkę gdyż byliśmy pewni, że rudy kocurek zmarł w skutek zatrucia robakami. W niedzielę zauważyłam, że Buli jest osowiały i nie je. Zmierzyłam mu temperaturę i miał ponad 41 stopni. Oczywiście udaliśmy się do weta. Po dokładnych oględzinach okazało się, że to ten sam wirus, który skrócił życie Kici. Wieczorem zmierzyłam temperaturę wszystkim moim kotom. Ponad 41 stopni mieli też Filut i Smarkul. W poniedziałek udałam się z tą trójką po kolei do weta. Koty miały już nadżerki w pyskach. We wtorek wetka rozpoczęła wizyty domowe. Tego samego dnia sąsiad powiedział, że czekoladowa kotka zmarła w ten sam sposób, co rudy kocurek. To była jednak panleukopenia. Nie byłam w stanie z nerwów jeść. Strasznie schudłam a myślałam, że już nie mam z czego. W środę do grona chorych dołączył Lolek. Cztery młode i najsilniejsze z moich kotów gasły w oczach. Po tygodniu kuracja zaczęła przynosić efekty. Najbardziej wyniszczony jest Buli gdyż miał już objawy żółtaczki. Nadal nie chce jeść i karmię go na siłę. Na szczęście pije wodę. Filut też jeszcze nie je ze względu na nadżerki, które u niego były bardzo rozległe. Lolek zaczął jeść już suchą karmę. Smarkul jadł cały czas mimo mocnych nadżerek. Do dzisiaj się ślini, bo pyszczek jeszcze nie jest zagojony. Na dodatek na udzie zrobiły mu się dwa ropnie, które pękły i Smarkul ma dość spore dziury połączone przetoką. Kołnierz Nikiego wylądował na szyi Smarkula. Balbina nadal lekko utyka, ale ma apetyt i robi ładne kupki. Niki bez tylnej łapki radzi sobie już całkiem dobrze. Potrafi z podłogi wskoczyć na stół. To był dla mnie koszmar i mam nadzieję, że już się skończył. Teraz musi być tylko lepiej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to wszystko wydarzyło się z mojej winy. Mimo to nadal mam zamiar przygarniać potrzebujące koty tylko muszę dokładnie przemyśleć jak ograniczyć ryzyko z tym związane do minimum. Jestem niezmiernie wdzięczna lekarzom weterynarii z lecznicy MEDVET w Bydgoszczy a szczególnie pani Justynie, która poświęciła swój czas wolny, aby leczyć moje koty. Dziękuję też za wsparcie moralne i finansowe, którego udzieliły mi: Alterhouse, Kacha, Kota7, Olinka.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw sie 04, 2005 7:20

Oj działo się, działo. Naprawdę było momentami ciężko, tym bardziej, że Kicia umarła od tego właśnie wirusa. Ale koty Mirki są silniejsze i nie zniszczone silnym stresem, tak jak Kicia, więc musiały przeżyć.
Mirka faktycznie schudła, choć to wydawało się niemożliwe. Ale trzymała się dzielnie i opiekowałą się swoimi kotami z niezwykłym poświęceniem.
Dobrze, że to już mija, bo jeszcze trochę, a koty straciłyby opiekunkę.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Czw sie 04, 2005 7:50

Mirko, współczuję bardzo i mam nadzieję, że teraz będzie już tylko dobrze i jeszcze lepiej. :ok: :ok: :ok:

Wawe

 
Posty: 9494
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw sie 04, 2005 8:09

Oj, to miałaś dużo stresów :?
:ok: żeby już było tylko lepiej

kothka

 
Posty: 11588
Od: Wto lis 09, 2004 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 04, 2005 8:17

Odetchnij, odstresuj się i .... przybierz na wadze - dla swoich kotów. :)

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Czw sie 04, 2005 8:24

Zakocona pisze:Odetchnij, odstresuj się i .... przybierz na wadze - dla swoich kotów. :)


Właśnie to robię kombinując, komu wcisnąć na parę dni niebieskiego kocurka ze schroniska. Praktykantka nie zabrała go do domu i nie raczyła poinformować wczoraj o tym Koty7. Na śniadanie zjadłam pączka, ale niestety od słodkiego nie tyję. Lolek zaczął bawić się z Mikeszem a Buli czeka na pieszczoty i to jest największa radość.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw sie 04, 2005 10:48

Bardzo współczuję wszystkich tych strasznych przeżyć :cry:
życzę wiele dobrego i pozdrawiam!

Gudik

 
Posty: 633
Od: Wto sty 04, 2005 21:43

Post » Czw sie 04, 2005 10:55

Cieszę się że jest już dobrze. A kotuchy masz piękne, rudzielce cuuuudne.
Obrazek
Obrazek

Iburg

 
Posty: 5024
Od: Wto sty 04, 2005 21:52
Lokalizacja: Rybnik

Post » Czw sie 04, 2005 13:44

Mirka, cóż powiedzieć... musisz się trzymać, nie masz innego wyjścia, tylko bądź ostrozna.
Za zdrowie futrzastych :ok: :ok: :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw sie 18, 2005 8:27

Pisałam wcześniej, że Balbina ponad 3 tygodnie temu podczas zastrzyku szarpała się strasznie i uszkodziła sobie tylną łapkę w wyniku, czego zaczęła kuleć. Utykała cały czas, więc wczoraj udałam się do weta, aby dokładnie ją wymacał, co nie jest proste biorąc pod uwagę jej wariactwa związane z przytrzymywaniem. Wet wyczuł, że kość jest wybita. Balbinka została spremedykowana i wet próbował nastawić kość. Niestety było to niemożliwe i zadecydował o operacji. Okazało się, że Balbinka ma ułamany spory kawałek główki kości udowej. Prawdopodobnie zmiany nastąpiły już wcześniej a nieszczęsnego dnia doszło do złamania. Balbina powinna być całkowicie sprawna, co najwyżej może lekko utykać. Najważniejsze, że nie będzie już bólu. Niestety nie mogę założyć jej kołnierza gdyż wpada w furię. Nie wiem, co będzie za 3 dni, kiedy rana zacznie się goić. Na razie Balbinka nie interesuje się raną i radzi sobie całkiem dobrze.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw sie 18, 2005 8:32

:D :ok:

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 18, 2005 8:37

Bidulka :(
Kciuki za Balbinę i za resztę towarzystwa, żeby już nie wpadały na pomysły łamania sobie kości, łapania infekcji albo wpadania w depresje!
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Czw sie 18, 2005 9:01

Mirko, czy te koty po ktorych przeszla p byly szczepione?
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15739
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Czw sie 18, 2005 9:04

Tam nie było p.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Czw sie 18, 2005 9:08

Moje koty nie miały panleukopenii. To był calicivirus. Aktualne szczepienie miał tylko Jogi. Wczoraj został zaszczepiony Niuton a jutro będzie szczepiony Mikesz. Reszta zostanie zaszczepiona w najbliższych 2 miesiącach.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, puszatek i 288 gości