Blue pisze:No dobrze, żeby zakończyć - mam nadzieję - mój udział w tej konkretnej dyskusji napiszę jeszcze tylko jedno.
Pomijając wszystko inne - ten makaron z dodatkami nie ma w sobie praktycznie wcale tauryny. Jeśli koty bardzo go lubią (co nie świadczy o tym że im służy), dostają pierwszy i nim zaspakajają pierwszy głód jedząc szybko - na pokarm już z tauryną zostaje o wiele mniej miejsca. Koty makaron trawią długo i z dużą trudnością, nie są do tego przystosowane, zapycha im układ pokarmowy - więc i daje im on poczucie sytości długo, tym bardziej że są karmione dwa razy dziennie w ten sposób. Najprawdopodobniej więc - nawet jeśli polują - to nie zjadają zdobyczy bo są objedzone.
Dlatego uważam że jest ryzyko że mają niedobory tauryny.
I to nie jest coś co w widać od razu czy daje powikłania w kilka dni. Te powikłania rozwijają się miesiącami, bywa że latami (w zależności od wieku w jakim kot zaczyna cierpieć na niedobory, od tego jak są one silne etc) - główne to uszkodzenie mięśnia sercowego i pewne specyficzne uszkodzenia wzroku. Są to rzeczy których można nawet nie zauważyć u kotów wolnożyjących - pewnego dnia kot się np. po prostu nie pojawi bo niedowidzący wpakował się w kłopoty albo serce zawiodło.
Więc skoro chcesz karmić tak jak karmisz bo uważasz że robisz to już 20 lat i jest super - przecież nic z tym nie zrobię. To co pisałam - było po prostu do wzięcia pod rozwagę.
Ale taka moja osobista prośba i absolutnie nie oczekuję odpowiedzi od Ciebie, zrób z nią co zechcesz - przemyśl sobie sprawę suplementacji choćby tauryny w diecie tych kotów (nie można jej poddawać obróbce cieplnej, trzeba rozpuścić w wodzie i dodać do karmy gdy ta nie jest gorąca, nie ma też ryzyka że ją przedawkujesz przy rozsądnym podawaniu).
Podawałam już taurynę-kociakom.Z tego co wiem zarówno biotyna- jak i tauryna -jest w puszkach.Podobnie tauryna jest w suchej karmie-Catelux-którą koty dostają.
Można zapytać jakąkolwiek Osobę na tym wątku-że kiedy pyta co kupić-zawsze wybieram mniej ale coś lepszego.Często nawet traktowano to jako moja fanaberie.
Koty kaszy nie tolerują-a w tej chwili żeby wykarmić wszystkie-i uzyskać dziennie 20 litrów gotowanej karmy-nie mam wyboru.Wcale nie napisałam nigdzie-że to jest super.Nawet wczoraj napisałam do Myszorek na tym wątku -że chciałabym kotom podawać same ugotowane-udka i skrzydełka-bo dodatkowe targanie i kupowanie makaronu-wcale fajne nie jest,Ale w obecnej sytuacji-jest to-niemożliwe.
Koty nie dostają makaronu -jako pierwszy.Koty dostają od razu-wszystko.Tylko odbywa się to w takiej kolejności-przynajmniej u mnie-bo nie wiem jak u Damiana-że nakładam mięso z makaronem-potem puszkę czy saszetkę i na końcu dosypuje do miski suchą karmę.Kot od początku-może wybrać -co chce danego dnia najpierw zjeść.A od ciepłego makaronu-zwykle zaczynają w porach jesienno-zimowych.Latem kupujemy nawet paczkę makaronu mniej-bo nie ma potrzeby produkowania -takiej ilości jedzenia.
To co piszesz o kocich chorobach-związanych nietrawieniem makaronu-trochę nie bardzo mi pasuje do rzeczywistości.No bo owszem-zdarzały mi się koty z białaczką.Fipem jak i inne choroby wirusowe- czy jak teraz Panleukopenia-które spowodowały-chorowanie, zgon.Ale raczej- nie były to nagłe zniknięcia-których nie wyjaśniłam -do końca.Kiedy zdrowy kot wpadnie pod samochód -to też nie można powiedzieć-że wpadł dlatego- że był ślepy- bo mu makaron zaszkodził.Ale co najważniejsze- to dziwi mnie fakt-że na tym makaronie-niektóre koty wolnożyjące-trwały przy nas w dobrym zdrowiu nawet i 18 lat.
Cóż mam nadzieję ze kiedyś skurczy mi się tak stado-że makaron będzie całkiem zbędny.Byłam juz tego bliska-bo ograniczyłam pierwotne stado do 35 kotów.Ale niestety-nie mogłam spać spokojnie-wiedząć -że dwa kilometry dalej ode mnie koty umieraja z głodu a maluszki konają w cierpieniach.Nie mogłam też spać spokojnie -kiedy się dowiedziałam-o kotach z drugiego przygarniętego stada.Ze wchodzą zimą ludziom-do karmników na ptaki i wyjadają -suchy chleb.
Ja po prostu bardzo długo miałam dużo kotów-i kiedy po latach moje stado tak się zmniejszyło i moje koty mi zaczęły wybrzydzać-często wracałam- ze sporą porcją jedzenia do domu-uznałam że dość tych fanaberii.Bo tutaj 2 km dalej są koty-które by marzyły o takim jedzeniu-chociaż raz -dwa razy w tygodniu.Tak to się zaczęło -że znowu powiększyłam stado.Czy tego żałuję-czasami-kiedy padam na pysk.Ale kiedy Damian mi pokazuje zdjecia tych kotów-bo to On je karmi-kiedy oglądam filmiki-bo jeżdże z nim -sporadycznie-to cieszę się że te koty mogą w końcu normalniej żyć.I że żyjąc- w tak trudnych warunkach-mogą tak naprawdę codziennie na kogoś liczyć.A tą radość po nich-widać.
Czy moje pierwotne stado na tym cierpi-na pewno nie.Cierpią na tym nasze finanse,nasze kregosłupy i brak czasu na cokolwiek.Na koniec dodam-bo to już chyba wszystko-choć ok-mogę zapytać Wetkę o ta taurynę czy wogóle jest taka potrzeba-Tylko koty-które karmie ja-czyli 25 kotów z pierwotnego stada-jest karmione-dwa razy dziennie.Ponieważ są bliżej-ponieważ większosć z nich to koty wiekowe-ponieważ chce mieć na nie oko.
Reszta czyli 10 kotów z pierwotnego stada - oraz dwa przygarnięte stada-karmi Damian.Raz dziennie-to odległe dalekie - trasy.