Chyba moja niechęć wynika z tego, że jak soda nabierze wilgoci, to się zamienia w pastę

W środę byłam w Warszawie załatwić kilka spraw (między innymi skierowanie od internisty). Odbierałam też torbę listonoszkę ze Śmieciarkowej grupy i pan zapytał, czy nie chcę może dodatkowo innej, większej na kółkach. Pomyślałam, że świetnie się składa, bo po drodze widziałam opartą o ścianę altanki śmietnikowej płaską umywalkę w dobrym stanie

Wprawdzie nie jest tak piękna, jak nieodżałowana kamienna, o której pisałam, ale może to i lepiej, bo mi nie będzie szkoda, jeżeli zmarnieje całkowicie zignorowana przez pierzastych

Uradowana pospieszyłam na miejsce i zapakowałam umywalkę do torby. A dokładniej rzecz ujmując wsadziłam jakieś 3/5 umywalki, bo tyle się zmieściło. Reszta wdzięcznie wystawała.
Zaczęłam ciągnąć torbę za sobą. Okazało się to nie lada wyzwaniem, bo kółka w niej malutkie, dużo mniejsze od najmniejszych walizkowych, lecz tak samo obracające się w każdą stronę. Najdrobniejszy wybój na drodze natychmiast psuł moje ustawienie, więc torba a to odjeżdżała na bok, tak że bałam się, że kogoś podetnie albo obije jakiś samochód na parkingu, a to skrobała mi marchewki, próbując z kolei mnie wywalić, albo wreszcie obalała się na bok, tak że słyszałam szuranie materiału. Przydała się i cieszę się, że akurat wtedy ją dostałam, nie powiem, ale naprawdę dobrze ze mną współpracowała tylko przez krótki odcinek

Dobrze, że miałam niedaleko do metra linii M2, tam przesiadka w metro M1, a po wyjściu mogłam wcisnąć umywalkę do innych gratów na przechowanie komuś z "krewnych i znajomych królika", aż znajdę sposobność na zawiezienie jej do siebie, bo mimo wszystko się namordowałam. I jak to zwykle u mnie, zakwasy zaczęłam czuć dopiero następnego dnia. Nawet nie wiedziałam, że mięśnie wokół lewego biodra tak intensywnie pracowały

Najwięcej biceps prawej ręki, to jasne.
A że niedawno zmieniła mi się termoregulacja (efekt uboczny) i jeszcze nie wiem dobrze, jak moje ciało zachowa się w jakich temperaturach, to oblałam się potem obficie jak z wiadra. Poza sezonem letnim na koszuli chyba nie miałam jeszcze tak mokrych pleców. Bluzka i bielizna całkiem przemoczone i niestety spodnie na tyłku też mokre, więc chociaż udało mi się część rzeczy przebrać, to te nieszczęsne spodnie przypominały mi zimnym dotykiem o sobie. Brrrr!
Po powrocie do domu padłam.
Ale umywalka zdobyta!
