Asiu
współczuję ostrogi. Nie mam tej przypadłości, mam za to innego "gryzia, co mnie mole"

. Kiedy byłam podfruwajką i nosiłam drewniaki, takie zabudowane saboty, na wierzchu stopy, na podbiciu, wyrosło mi twarde coś, potocznie określane jako "martwa kostka"/ Tyle, że ono martwe nie było i nie jest, przy dotykaniu boli

. Buty noszę albo wycięte, albo sznurowane, wtedy nic nie uciska, a jak mi ktoś w tłoku nadepnie...gwiazdy przed oczami i słabo mi. Owszem, jako wierząca lekarzom nastolatka, byłam u chirurga, takiego przedpotopowego i zalecił mi to wgniatać, pobijać drewnianym, owiniętym czymś miękkim, tłuczkiem, żeby się wchłonęło

, a każde dotknięcie to był ból! Dałam spokój, pewnie to można wyciąć a jak odrośnie?
Pozdrawiam
