czitka pisze:Nic nie podpowiem o technikach podawania kroplówek, nigdy tego sama nie robiłam, zawsze w gabinetach, ale już chyba opanowałaś dzięki cennym podpowiedziom, podziwiam i gratuluję. Przejrzałam wątek, mam nadzieję, że uda się koteczkę ustabilizować. Zaniepokoiły mnie dwie informacje, o kroplówce 500- to absolutnie kosmiczna ilość płynu, mam nadzieję, że tyle nie podajesz, nawet połowa dobowo to też za dużo...
I druga, która się tu pojawiła, dlatego właściwie piszę. Kazia wspominała o dezynfekowaniu spirytusem miejsca wkłucia. Nie wiem, może nie mam racji, Kaziu, przepraszam...nigdy bym tego nie robiła. Wszystkie moje koty dostawały kroplówki, wielokrotnie. W różnych lecznicach, zawsze przy tym byłam. Nikt nigdy, żaden wet, nie przecierał skóry kota spirytusem przed wkłuciem. Ani przed żadnym zastrzykiem. Raz tylko zrobił to mojemu kotu sąsiad, który potrafił podawać zastrzyki. Została ogromna bolesna rana, placek spalonej skóry, długo się goiła.
Tak, nie miałam wyjścia. Stres miałam okropny. I strach.
Dzisiaj muszę znowu, więc...
Nie, nie podaje takich ilości. Ostrożna jestem. Dlatego dopytuje na forum, jak jest najbezpieczniej.
Dziękuję serdecznie.