aga66 pisze:Asiu, kopytka ze względu na czasochłonność przygotowania są "niezwykłe" właśnie! Myślę, że wetka docenia twój gest.
Doceni. A nawet jak nie smakuje to się nie przyzna

bo jej zupy nie przyniosę. Zadeklarowana wielbicielka "mojej kuchni".
Czy u Was też ptaki już śpiewają? Zauważyłam któregoś dnia (ciemnica jeszcze była i zimno), że jakiś samobój pięknie śpiewał. Pojedynczy trel niósł się po okolicy wzbudzając mój podziw. Dziś wyszłam pół godziny później. Jakoś nie mogłam pozbierać się.To okolica już cała trelowała w tonach wszelakich. Drobnica jak najlepszy śpiewak popisy robiła. Dużym nie zależało i dzioby darły po swojemu. Jakby tarły patykiem o blachę falistą.
Moje opóźnienie spowodowało ,że wiewiórki już karmnik zaliczały i tylko ogony widziałam znikające gdzieś w górze. Niestety był pusty bom się nie wyrobiła z orzechami.
Kajtek kotłowniany już na murku czekał. Raczył był zejść i przyjść pod auto stojące obok mnie. Głośno wylał swoje żale, że czeka, że głodny, żem wredna... Nie dałam mu tam nic. On strachliwy jest i byle co go płoszy. Nie dojadł by. Poza tym już sroki były i zaraz by go odpędziły. Jednak przybiegł w ruiny przede mną. Tylko mi jego biały śliniak mignął. Był takim okrutnym dzikiem a zmienił się bardzo.
Wiem ,że śledzą mnie oczy tych "wstydliwych co to ich przypadkiem zauważam. Całe żarcie znika. Chrupki także.
Mimo wszystko to strasznie smutne, że tyle biedaków dulczy pod chmurką.