Kotka z Rakiem

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Nie sty 14, 2024 13:41 Kotka z Rakiem

Wraz z nowym rokiem, nowe problemy ...

Rozłożyła mi się 9,5r kotka, zrobiła się spokojna, osowiała i wymiotowała.

Wizyta u weta i diagnoza nowotwór wielonarządowy na jelicie i węzłach chłonnych, nie operacyjne kot się męczy i zalecana eutanazja :strach: :placz:

Poszedłem do drugiego weta potwierdził to co powiedział wcześniejszy, że na 80% tego się nie wytnie ale to nie tak, że trzeba kota już usypiać zaproponował opiekę paliatywną steryd, p bólowe itd... ogólnie kotka wydobrzała trochę je to co najbardziej lubiła ...

No dobra ale stwierdziłem, że jeszcze spróbuje gdzie indziej w innym mieście w większej przychodni
Zrobili USG, wet potwierdził wcześniejsze diagnozy 2 guzy(podejrzenie chłoniaka), czyli przerzut jeden ok 4,5x5cm. Stwierdził, że guz z jelita można by wyciąć ale tego z węzłow chłonnych już nie i skoro kot je i się załatwia to nie ma sensu go kroić bo nie usuwa to problemu a jednak ingerencja, rekonwalescencja itd...

Zrobiono również biopsję do badań histpat
Więc albo opieka paliatywna albo chemia...
Podczas chemii oczywiście sterydu i p bólowe.
Wet twierdzi, że jeśli kot dobrze zareaguje na chemię i guzy się zmniejszą bardzo lub znikną to można zyskać ok 1 rok może do 2 lat.
Wstępnie się zdecydowałem, chemia ma być w aptece na jutro. Zdaje się Leukeran 1tab 2mg co 48h

Ale... No właśnie zastanawiam się nad sensownością tego przedsięwziecia czy to nie jest tak, że ja za bardzo chcę utrzymać tego kota dla siebie a on może wolałby sobie nieświadomie usnąć nieprzechodząc tego wszystkiego? Ludzie mamy inną świadomość nie chcemy odchodzić żegnać się z bliskimi, kot o tym nie myśli czuje, że go boli, że się źle czuje, wizyty u weta itp

Więc jak to jest według was bo większość pewnie miała takie rozmyślenia mając kota onkologicznego.
Nie bez znaczenia jest dla mnie to, że fizyczne wizyty u weta w innym miesicie są dla mnie b męczące i problematyczne bo jestem osobą w pewnym sensie niepełnosprawną i jest to dla mnie spore obciążenie również w samopoczuciu na dłuższy czas i to mnie najbardziej w tym wszystkim boli.

Goldberg

 
Posty: 121
Od: Sob cze 29, 2019 21:18

Post » Nie sty 14, 2024 20:58 Re: Kotka z Rakiem

Podziele sie historia znajomych, gdzie u psa poszly guzy nowotworowe. Weci zaproponowali chemie, ladnie podana, w tabletkach, guzy szybko sie cofnely. Ugrali prawie rok dobrego zycia razem. Owszem, ograniczenia, dobra dieta, spokoj, unikanie stresow czy nadmiernych wysilkow, ale zwierzak zyl niemal pelnia zycia.
Drugi rzut poszedl, niestety, szybko.
Jak bedzie w Waszym przypadku, nie wie nikt...
Trudne wybory, Ty widzisz zwierzaka, jego stan, podejmujesz decyzje.

FuterNiemyty

 
Posty: 4992
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Pon sty 15, 2024 14:07 Re: Kotka z Rakiem

POnad 3 miesiące temu uśpiłam właśnie kotkę z nowotworem. Rozwijał się w jamie ustnej, nie mogła jeść. do żadnej operacji się nie kwalifikowała, bo miała 15 lat i miała chore serce. I może żyłaby miesiąc dwa dłużej gdybym jezdziła z nią codziennie na kroplówki. Ale wiedziałam, jak ona znosi strasznie wizyty u weterynarza i wiedziałam, że z tego i tak nie wyjdzie. Chciałam żeby zmarła w spokoju.
Niestety, ale takie przedłużanie na siłę, tylko sprawia więcej bólu i właścicielowi i kotu.
[*] Mela - czarna kotka, żyła lat 15. Lubiła gadać po kociemu, sznurki i tulenie. Była uczuciową dzikuską.
Frania - ruda kotka, kocha swój drapak i ma ADHD

Hanik

Avatar użytkownika
 
Posty: 35
Od: Sob lip 23, 2022 18:55
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 15, 2024 14:50 Re: Kotka z Rakiem

Dotychczas mam w tyle głowy, że niepotrzebnie przedłużałam cierpienie mojego ukochanego kota :( I nie potrafię sobie z tym poradzić. Pewnie gdybym nie walczyła, miałabym odwrotne wątpliwości. Tych niestety nigdy sie nie uniknie, bez względu na podjętą decyzję, tak to już jest.
Skoro kilku lekarzy, niezależnie wyraziło prawie identyczne opinie, powinieneś rozważyć najtrudniejszą z decyzji :(
Mój mądry wet mówi, że jest sens walczyć gdy w ogóle istnieje szansa na wyleczenie, nie na przedłużenie życia w bólu.
Trzymaj się
PODFORUM MEDIÓW PRAWICOWYCH, ZAPYTAJ POPRZEZ PW

Katarzynka01

 
Posty: 9511
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Pon sty 15, 2024 17:26 Re: Kotka z Rakiem

Katarzynka - mądry wet. Niestety ja trafiłam na takiego który gdy widział , że jest beznadziejnie ale naciągał mnie, wymyślał badania i rzeczy które nic nie dawały, a nie przejmował się podstawą, że nie je...Gdybym u niego została, pewnie dalej by mi kasa leciała, a kot by był na kroplówkach w męce kilka, -naście tygodni. Na szczęście w porę się ockęłam, poszłam do mądrego weta, który od razu powiedział, że przedłużanie jest bez sensu. Widziałam,jak Mela już i cierpi i zaniosłam własnie dlatego, że ją kochałam.
Goldberg - to jest cholernie trudne, ale chyba nie chcesz patrzeć jak przyjaciel cierpi.
[*] Mela - czarna kotka, żyła lat 15. Lubiła gadać po kociemu, sznurki i tulenie. Była uczuciową dzikuską.
Frania - ruda kotka, kocha swój drapak i ma ADHD

Hanik

Avatar użytkownika
 
Posty: 35
Od: Sob lip 23, 2022 18:55
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 16, 2024 9:51 Re: Kotka z Rakiem

Mam 17-letnią kotkę z nowotworem (nos, nad okiem).
To mój piąty kot w ostatnich 6 latach z nowotworem głowy.
Każdy był inny, każdy inaczej znosił leczenie, każdy inaczej reagował na leczenie.
Moja obecna chora dostaje chemię (paliatywnie) od 6 miesiecy.
Guz rośnie i dla mojej lekarki wet (tej ogólnej) leczenie nie ma sensu. Kotka jest jednak pod opieką onkologa, która uważa, że stan jest stabilny. Kotka je i normalnie funkcjonuje. Przytyła przez 6 miesięcy ponad 300g - jest drobinką, miała poniżej 3kg jak zaczynałam diagnostykę.

Dopóki będzie jadła i będę widziała, że życie nie jest dla niej męką, będzie leczona. Wiem, ze kryzys moze przyjść z dnia na dzień.
Poprzednie koty (wszystkie) przeżyły ok. 6 miesięcy od diagnozy, ostatnie dwa tygodnie choroby były u nich szybkim zjazdem stanu więc wiedziałam, ze to ten moment na pożegnanie.
Zwykle trzeba podjąc decyzję - nie umierają od raka, tylko cierpią, trzeba wtedy pomóc odejść ...
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27193
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Wto sty 16, 2024 11:24 Re: Kotka z Rakiem

Ona na sterydzie i przeciwbólowych funkcjonuje właściwie normalnie, ja z kotem spędziłem ponad 9lat, 24h więc widzę różnicę choć jakbym wyjechał i nie wiedział o całej sytuacji to nie tak prędko się kapnąć, że coś jej jest. Wczoraj dostała pierwszą tabletkę chemi i zobaczymy jak będzie ją znosić i jaki będzie efekt po 2 tyg, bo jeśli chemia ma pomóc to będzie widoczny efekt , będą też wyniki badań które wskażą jednoznacznie co to jest i jakie rokowanie. Jeśli będę widział, że kot jest słaby, nie chce jeść i ogólnie cierpi to zrobię co trzeba.
Najgorsze jest taka niewiedza niepewność, że nie wiemy czy cierpi czy to już ten czas itd, bo jak wiem, że to tak wygląda to łatwiej podjąć decyzję.

Goldberg

 
Posty: 121
Od: Sob cze 29, 2019 21:18

Post » Wto sty 16, 2024 11:28 Re: Kotka z Rakiem

Dopóki kotka, jak sam piszesz, funkcjonuje normalnie, to w ogóle nie ma dyskusji.
Ja mam tylko wątpliwość co do podawania chemii, najczęściej bowiem "lepsze" jest wrogiem "dobrego", a po chemii jej samopoczucie może się pogorszyć.
Ale zgadzam się, że dopóki kotka nieźle funkcjonuje, nie czas na decyzje ostateczne.
Mam nadzieję, że się Wam uda jeszcze pobyć razem w komforcie :ok:
PODFORUM MEDIÓW PRAWICOWYCH, ZAPYTAJ POPRZEZ PW

Katarzynka01

 
Posty: 9511
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Wto sty 16, 2024 11:31 Re: Kotka z Rakiem

Hanik pisze:Katarzynka - mądry wet. Niestety ja trafiłam na takiego który gdy widział , że jest beznadziejnie ale naciągał mnie, wymyślał badania i rzeczy które nic nie dawały, a nie przejmował się podstawą, że nie je...Gdybym u niego została, pewnie dalej by mi kasa leciała, a kot by był na kroplówkach w męce kilka, -naście tygodni. Na szczęście w porę się ockęłam, poszłam do mądrego weta, który od razu powiedział, że przedłużanie jest bez sensu. Widziałam,jak Mela już i cierpi i zaniosłam własnie dlatego, że ją kochałam.
Goldberg - to jest cholernie trudne, ale chyba nie chcesz patrzeć jak przyjaciel cierpi.

Tak, okropnie jest usłyszeć coś takiego, ale lepiej tak, niż dawanie złudnych nadziei. Chociaż sama usiłowałam wyłudzić opinię, że jest szansa. Powiedział na to - no dobrze, promil.
I niestety nie mylił się, nie zalecił chemii, przeciwnie.
PODFORUM MEDIÓW PRAWICOWYCH, ZAPYTAJ POPRZEZ PW

Katarzynka01

 
Posty: 9511
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Wto sty 16, 2024 12:07 Re: Kotka z Rakiem

Sama przeszłam chemię i pamiętam jak sie czułam, wiec bałam się jak to będzie w przypadku kota.
Onkolog uspokoiła mnie, że koty znoszą całkiem dobrze, nawet lepiej od psów.
Moja po pierwszych 2-3 tabletkach parę razy rzygnęła, nauczyłam sie wtedy, żeby podawać tabletkę między posiłkami. Po kilku tygodniach udało się dopasować dawkę (minimalnie mniejszą) i teraz już w ogóle nie widać żadnych efektów typu gorsze samopoczucie czy wymioty.
Chemia ma powstrzymać rozrost guza, mojej seniorki nie wyleczy, wiec to odroczenie nieuniknionego ... Ale ona ma ponad 17 lat, więc może sobie dożyć w spokoju swoich dni.
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27193
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości