Wczoraj był intensywny dzień. Najpierw kilka godzin u weta z Tami. Mimo mrozu ludzi od cholery. Obie z wetką spokojnie podeszłyśmy do badania małej i pobrania badań. Tamiśta zawsze współpracowała. Ale w tym momencie zmieniła zdanie i rozpoczął się cyrk

Mała przerodziła się w mordercę o wyjątkowych zdolnościach walecznych. Wokal też miała słuszny. Jej ryki słychać było w mroźnym powietrzu daleko...daleko...Aż zbierałyśmy szczęki ze zdziwka. Wreszcie udało się wsio dokonać i małą trafiła do transportera.
Potem była walka z fasolką gotowaną by bretońską zrobić. Zostało tyle pomrożonych końcówek mięch i kiełbach. Trza było coś z tym zrobić. Ale fasolka też nie była łatwą przeciwniczką

Po wielu godzinach gotowania jej stan był ciągle bez zmian i ... poddałam się. Dodałam co trzeba , wyłączyłam i wyszłam z kuchni.
A potem była telewizja.
....
Nie będę się odnosić do wczorajszych wydarzeń w naszym kraju. Jak jest to każdy widzi. Ja też i aż nie mogę uwierzyć, że to dzieje się w naszym kraju. Że "nasz" prezydent dokonuje takich bezeceństw. Wstyd wobec nas, obywateli. Wstyd wobec świata.

Panowie skazani za produkowanie dowodów mienią się "więźniami politycznymi". A "głowa państwa" z lubością to powtarza. Robiąc przy tym wielce mądre miny.
Mało kiedy odnoszę się na wątku do politycznych ekscesów. Ale jedno napiszę.
Spójrzcie jaka to ironia losu nastąpiła w przypadku aresztowania tych
więźniów politycznych.
Stało się to wtedy gdy prezydent udał się na spotkanie z ... liderką białoruskiej opozycji Cichanouską , która musiała uciekać z kraju by nie stracić życia. Wszystko zostało tam, a ona jest wygnańcem. Uciekła z kraju gdzie jej rodzina i bliscy trafili za przekonania do więzień, gnębieni psychicznie i fizycznie. I ten doopek jedzie na spotkanie z taka OSOBĄ zostawiając w swoich pokojach korupcyjnych towarzyszy mieniących się politycznymi poszkodowanymi.

Ona uciekła za walkę z reżimem. By ojczyzna była wolna i swobodna. Oni siedzą w ciepełku produkując dowody i szczując na ludzi.
To prawdziwie dziwne zrządzenie losu.