Jaki antybiotyk kocurek dostał przy leczeniu ucha? Nie przypadkiem jakaś postać klindamycyny? U kota, białaczkowego szczególnie, wszystkie objawy neurologiczne powinny skłaniać do natychmiastowego zrobienia profilu neurologicznego z krwi. Twój kot wątrobowo z krwi jest ok (tak naprawdę trzeba by jeszcze zbadać amoniak, ale to badanie wymaga szczególnych zasad, krew musi być zbadana niemal od razu po pobraniu), nerkowo raczej też mimo ostrej niewydolności nerek wywołanej zatrzymaniem moczu. Ale trzeba też zrobić jonogram koniecznie (niektóre koty fatalnie neurologicznie reagują nawet na nie za duże nieprawidłowości) i
przeciwciała przeciwko toksoplazmozie a następnie je mądrze, holistyczne zinterpretować, nie według legendy pod wynikiem bo nie dotyczy ona takich przypadków czego niestety wielu wetów nie bierze pod uwagę. Przy postaci neuro wystarczą trochę mocniej podwyższone IgG i nawet ujemne IgM by wdrożyć leczenie. Szczególnie gdy kot miał już objawy neurologiczne i ustąpiły po antybiotyku. Możliwe że to był pierwszy epizod toxo wyleczony przypadkiem.
Trzeba też zrobić elektroforezę białek żeby na ile się da wykluczyć fip, niestety wiele przypadków teraz zaczyna się porażeniem układu pokarmowego, czasem także pęcherza. Jeśli będzie z tym jakiś problem to choć oznaczyć stosunek albumin do globulin.
Jak wyglądają te ataki? To są drgawki czy inna postać? Ile trwają? Kot ma jakieś objawy między nimi?
Koniecznie trzeba zrobić USG, tym bardziej że to kot białaczkowy (większe ryzyko chłoniaka - zatrzymanie kału i moczu mogło wynikać z fizycznego ucisku guza a napady mogą być efektem przerzutów lub zespołu paranowotworowego), trzeba też sprawdzić mu poziom glukozy, najlepiej kilka razy glukometrem w domu.
On ma mocznik 90 (w jakich jednostkach i przy jakiej normie?) i czuć mu mocznik z pyska? To na pewno zapach mocznika? Nie było glukozy w moczu? To nie zapach acetonu? Czy znowu piszesz o BUN?
Przy tak częstych, silnych i wyczerpujących atakach trzeba rozważyć ew. wprowadzenia kota w śpiączkę farmakologiczną. Twoja wet by to potrafiła, ma warunki?
Ale najważniejsza jest diagnostyka (śpiączka farmakologiczna jej nie wyklucza, a wręcz daje czas).
anka1515 pisze:
Przy ataku musisz uważać na pyszczek , język musi być wysunięty aby się nie udusił
Kot okryty
Przepraszam że staje w opozycji do tego co piszesz, ale absolutnie podczas ataku nie wyciąga się kociego języka na zewnątrz!
Gdy kot na atak drgawkowy należy go jedynie zabezpieczyć by z niczego nie spadł i ograniczyć ryzyko urazów, jeśli bardzo tłucze głową lub ciałem o podłogę to położyć go w miarę możliwości np. na kołdrze rzuconej na podłogę lub podtrzymać samą główkę czy za skórę na karku siedząc za kotem jeśli rodzaj ataku na to pozwala. Najlepiej kota w czasie ataku drgawkowego nie dotykać poza chwila zdjęcia np. z mebla na podłogę i zabezpieczeniem bezpiecznego podłoża. Absolutnie nie manipuluje się przy języku! Ryzyko uduszenia się własnym językiem jest minimalne, za to ryzyko dotkliwych obrażeń u opiekuna i odgryzienia sobie języka przez kota ogromne!
Skąd ten pomysł?...
Gdy kot ma tak często ataki trzeba mu ograniczyć ilość bodźców, wszelkich. Zaciemnić pokój, zero telewizora i innych źródeł migającego światła, cisza w miarę możliwości lub tylko monotonna muzyka, ograniczenie zapachów (uwaga choćby na kosmetyki ludzi podchodzących do kota), jak najmniej ekscytacji, w czasie takiego pobudzenia neurologicznego wiele bodźców może wyzwalać kolejny atak. Pilnowanie by kot nie wchodził w miejsca skąd może spaść gdyby go dopadł atak.
Koty po atakach często mają napad głodu bo spada im glukoza z wysiłku, dobrze jest kotu, gdy już dojedzie do siebie na tyle by bezpiecznie jeść - zaproponować mokrą karmę - mogą być zbyt osłabione i zdezorientowane by same pójść do misek, a hipoglikemia może powodować kolejne ataki lub silne pobudzenie.
Edit: odpisywałam jadąc autobusem, teraz wprowadzam poprawki, stąd edycja i złożenie trzech postów w jeden.