Dziękuję wszystkim, którzy chcą wesprzeć Mizerotka

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa
Patmol – od jakiegoś czasu myślę nad zmianą imienia, tylko jeszcze nie wpadłam na nic, co by do mnie przemówiło

Pan Panter jest wesołe, ale troszkę nie pasuje do tego drobnego i raczej delikatnego kocurka

Mizerotek wszedł mi wczoraj do domu, jak otworzyłam drzwi

Niepostrzeżenie przeszedł między nogami, tylko poczułam muśnięcie z tyłu łydki. Szedł na pewniaka, jak do siebie

Pewnie był zmarznięty i bardzo mu zależało. Zatrzymałam go dłonią, to próbował nad nią przejść. W końcu po kilku próbach złapałam go za skórę na karku, żeby przygotować na szybko transporter, zanim nakicha mi na inne koty, i wtedy zaczął mruczeć. Po chwili wyczułam na jego mostku sfilcowaną sierść, umoczoną w błocie. Zaczęłam odrywać kołtuny, odchodziły przy samej skórze. Dosłownie oskubałam mu klatkę piersiową. Mruczał cały czas. Potem prędko rozstawiłam kennel i przełożyłam kocurka z transportera. Zjadł trochę i się położył na posłaniu. Pozycja głównie chlebkowa. Patrząc na sposób, w jaki zawija ranną łapkę pod siebie, dotarło do mnie, skąd ta zdredowana sierść: sklejało ją osocze i pewnie ropa z łapy. Kocurek nie pachnie ładnie, woń skojarzyła mi się z martwicą.
Wypił całą porcję wody, a jak nalałam kolejną, ją też wypił. Pierwsze skojarzenie to chore nerki, ale przypomniałam sobie, że na dworze aż tyle nad (ogrzewaną) miską nie stał, więc może prędzej impuls wynikający ze stresu – że trzeba wypić całą wodę.
Oddał mocz na podkład, który w nocy przełożyłam do kuwety. Mądry kotek w lot pojął, o co chodzi, bo rano kolejne siku było już w żwirku a nowy podkład suchy

Niestety na tym koniec dobrych informacji zdrowotnych, bo kocurek na moje oko jest w stanie kacheksji

Jak go przenosiłam w dłoniach, to czułam same kosteczki. Gdyby nie sierść, która maskuje, wyglądałby fatalnie

Dwie fundacje zaoferowały pomoc finansową. Mają pokryć wszystkie koszty diagnostyki, leczenia i utrzymania, aż kot znajdzie dom

Bardzo im za to dziękuję

Kłopot z takim rozliczaniem jest taki, że o ile moja weterynarz zgodziła się na płatności w ratach oraz wystawianie faktur na fundacje, o tyle za badania laboratoryjne muszę mieć pieniądze ze sobą. Ona chyba rozlicza się z laboratoriami od razu za każde badanie a nie hurtowo na koniec, więc musiałaby za mnie założyć. Dlatego mam w planach założyć zbiórkę – o tym jeszcze za chwilę – na którą chętne osoby będą wpłacały, abym miała na wyłożenie na badania. A jak fundacja spłaci faktury, mogę ofiarodawcom zwrócić, jeśli będą chcieli

Co Wy na to?
Teraz muszę wybrać portal. Po przeczytaniu części regulaminów (są okrutnie długie i na jednym utknęłam w którymś z punktów) bardziej skłaniam się ku zrzutka.pl. Tylko że zrzutka wymaga wstawiania faktur czy zaleceń dla uwiarygodnienia zbiórki. Na Mizerotka nie mam na razie ani faktur, ani zaleceń, a wizyta zaplanowana na najbliższy czwartek. Może więc założę zbiórkę na szybko na jakąś z dużych faktur z tamtego roku? Na przykład na zabieg stomatologiczny któregoś z tymczasów?