CAT CLUB WROCŁAW - news :)

Forum Felis Polonia

Moderator: DoBo

Post » Pon sie 01, 2005 23:48

TŻ Oberhexe pisze:
kwak pisze:Ale odnoszę wrażenie, że wielu z nas tak myśli tylko głośno o tym nie mówi, gdyż nie pasuje to wyidealizowanego obrazu hodowcy, który ma gdzieś własny interes.


Ach te populistyczne nuty... „wielu z nas”
Nie czarujmy się – motywacja finansowa nie jest cudownym remedium, które załatwi wszystkie problemy. A mnie osobiście jest lekko nie po drodze z organizacją, która będzie koty traktowała jako „kolejny biznes”.


Pełna zgoda, nie załatwi wszystkich problemów, ale przynajmniej brak będzie obłudy, wszystko bedzie jasne i klarowne.

kwak

 
Posty: 61
Od: Śro lip 27, 2005 15:18
Lokalizacja: Świat

Post » Pon sie 01, 2005 23:56

TŻ Oberhexe pisze:
kwak pisze:Ale odnoszę wrażenie, że wielu z nas tak myśli tylko głośno o tym nie mówi, gdyż nie pasuje to wyidealizowanego obrazu hodowcy, który ma gdzieś własny interes.


Ach te populistyczne nuty... „wielu z nas”
Nie czarujmy się – motywacja finansowa nie jest cudownym remedium, które załatwi wszystkie problemy. A mnie osobiście jest lekko nie po drodze z organizacją, która będzie koty traktowała jako „kolejny biznes”.


Kupując swojego piierwszego kota, obdzwoniłem wielu hodowców. Każdy proponował jjakąś cenę. Za mniej nie chciał sprzedać. Czy to nie jest merkantylne podejście do hodowli kotów? Oczwiście, ze jest. Z drugiej strony, nie można hodowac kotów bez miłości do nich. To jest podstawa, ale nie czarujmy się, każdy hodowca nie ma zamiaru dokładac do "interesu". Pozdrawiam i dobranoc. :D

kwak

 
Posty: 61
Od: Śro lip 27, 2005 15:18
Lokalizacja: Świat

Post » Wto sie 02, 2005 0:30

Ogólnie rzecz biorąc zgadzam się z przedmówcami - Kwakiem, Aldakerem i Balticiem.
Sytuacja przy wyborach (jakichkolwiek) nigdy nie jest tak prosta jak by się zdawało. Na ogół brakuje ludzi do władz (czytaj: do pracy a co ważniejsze - do odpowiedzialności) a więc trzeba wybierać spośród "starych" działaczy, bo "nowych" nie ma jak szybko zweryfikować. A jeszcze przydałoby się, żeby znali się na swojej "działce" działalności- o co też nie jest łatwo.
W tym kontekście dość humorystycznie wyglądają niektórzy nowi członkowie Zarządu na stronie shkrp.net.
Ogólna zasada w przypadku członków SHKRP ( w wyborach do władz nowych klubow) powinna być taka, że ludzie skompromitowani, fałszywi, działający na szkode Stowarzyszenia, a tym bardziej występujący przeciw, ludzie o zapędach dyktatorskich, nie uznający innych racji i racji innych, zbytnio dbający o swoją własną kieszeń a mniej o wspólnie wypracowane dobro - nie mogą być dopuszczeni do "władzy".
Tylko, że łatwiej to napisać niż wprowadzić w życie, gdy obowiązuje wolność zrzeszania się, demokracja, ustawa o stowarzyszeniach itp itd.

marian50

 
Posty: 59
Od: Nie lip 17, 2005 22:30
Lokalizacja: z Malagi

Post » Wto sie 02, 2005 8:51

kwak pisze:Kupując swojego piierwszego kota, obdzwoniłem wielu hodowców. Każdy proponował jjakąś cenę. Za mniej nie chciał sprzedać. Czy to nie jest merkantylne podejście do hodowli kotów? Oczwiście, ze jest. Z drugiej strony, nie można hodowac kotów bez miłości do nich. To jest podstawa, ale nie czarujmy się, każdy hodowca nie ma zamiaru dokładac do "interesu". Pozdrawiam i dobranoc. :D

Pozwolę sie nie zgodzić.
My nie liczymy pieniędzy, włożonych w koty - inaczej nie jeździlibyśmy na wystawy z kastratami. Zaczynamy hodowlę z nastawieniem, że to kosztowne hobby, do którego będziemy dokładać. I nie sądzę, byśmy byli w takim nastawieniu osamotnieni, więc używanie słowa "każdy" może być zwodnicze.

Mi również jest nie po drodze z ogranizacją, która deklarowałaby nastawienie na zysk z kotów.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 02, 2005 8:59

Musze tu jeszcze uzupełnić moją wypowiedź, ze bynajmniej nie uważam, że organizacja non-profit nie jest narażona na wynaturzenia opisane przez kwaka, bo jej sprawne funckjonowanie, bez "kolesiostwa", zależy praktycznie wyłącznie od wewnętrznej uczciwości jej członków. A z tym to różnie bywa (to opinia ogólna, nie piję tu do nikogo z FPL, żeby nie było :) ).

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 02, 2005 14:21

kwak pisze:... trzeba w jak największym stopniu odchodzić od społecznictwa na rzecz normalnej merkantylnej działalności. Co w tym złego, że organizatorzy wystawy wypłacą sobie pensje? Moim zdaniem nic. Bodziec finansowy jest najbardziej mobilizującym bodźcem, sprawia, że chce się pracować. ... Porzućmy wypracowane przez lata schematy działania – one się nie sprawdziły!


Coś takiego mam właśnie na myśli.
Pensja nie musi być stała, raczej powinna być zależna np. procentowo od wyników. Wystawa nie przyniosła zysków to nie ma co dzielić. Oczywiście że wystawy w swoim założeniu nie służa generowaniu zysków ale poruszają pewien mechanizm niezbędny w działalności felinologicznej. Wracają do pieniędzy, bodziec finansowy dla organizatorów nie musi być wielki... chociażby taki aby stać było na jak to Baltic ujął:" Teraz opijamy wystawę estońskim likierem, litewskim brandy, niemieckim sznapsem, duńską gorzałką i ukraińską wódką, ...." Swoją drogą gdzie Ty to wszystko mieścisz :)
Zreszta nie chodzi w tej chwili o szczegóły.
Jestem za tym aby przynajmniej spróbować stworzyć mechanizmy umożliwiające takie działania, jeżeli się nie sprawdzą można je zmienić. Poza tym nie każdy musi z nich korzystać. Są oddziały w których zwraca się zarządowi za rozmowy telefoniczne a są i takie gdzie pokrywa się to z prywatnych kieszeni. Które z rozwiązań jest lepsze?
Każde jest dobre pod warunkiem że dobrze się z tym czujemy. Zaraz wyjaśnie o co mi chodzi.

Nieporozumienia i trudności organizacyjne powstają ponieważ każdy ma inne pojęcie pracy społecznej. Nie wiem czy się zgodzicie ale według mnie praca społeczna jest wtedy gdy jesteśmy w stanie oddać maksymalnie tyle własnej energii by mieć z tego jeszcze zadowolenie. W większości wypadków człowiek zadowolony nie kradnie. Teraz mamy różne kombinacje "społecznika".
1. Oddajemy więcej energii niż jesteśmy w stanie dać.
Mamy tu przypadek społecznika sfrustrowanego, ponieważ powoli zatraca siebie. Czyli następną wystawe niech Baltic zorganizuje całkiem sam, zmniejszymy koszty, klub więcej zarobi a Balticowi w nagrodę damy mu pucharek z napisem SUPERspołecznik :)) Wszystko fajnie tylko nie wiem czy on to przeżyje. To nie jest praca społeczna to jest samozagłada i nie zdziwił bym się gdy Baltic odmówił tego "przywileju" ;)
2. Oddajemy własną energię ale robimy to z zamiarem jej odebrania w przyszłości. To już nie jest praca społeczna, to czysty biznes.
3. Mamy chęć coś dać ale ale w ramach rozdziału prac otrzymaliśmy taką, której nie lubimy robić. Możemy to oczywiście robić tylko jest to praca niezdrowa - to jest samobiczowanie dla dobra ogółu.
4. Oddajemy tyle ile możemy oddać dla dobrego samopoczucia a za resztę pracy wystawiamy "rachunek". To też jest praca społeczna, pod warunkiem oczywiście że reszta grupy się na to godzi.

Oczywiście nie ma ideałów więc tzw. zdrowych-szczęśliwych społeczników jest mało, każdy w mniejszym lub większym stopniu choruje na jakąś w/w przypadłość.
Do czego zmierzam? Do określenia jak powinna wyglądać praca społeczna.
1. Każdy niech sam określi ile jest w stanie oddać by mieć z tego frajdę i nie żądać nic w zamian.
2. Nie powinno się oceniać się nawzajem, każdy daje tyle ile może, nie wolno nam krytykować i różnicować ile kto dał. Jedni są bardziej zasobni w czas, pieniądze, możliwości fizyczne a inni mniej.
3. Jeżeli do wykonania jakiegoś zadania (np. zorganizowania wystawy) zabraknie nam społecznej energii uruchamiamy mechanizm motywacji finansowej. Tu prawdopodobnie dość szybko dosięgnie nas ludzka słabość-przywara , mianowicie zawiść, np. "bo dlaczego kowalski coś dostał a ja nie, w końcu mniej robił niż ja".

Nie jest dobrze gdy Komisja Rewizyjna ocenia pracę społeczną Zarządu, ponieważ w założeniu, pracy społecznej nie powinno się krytykować, bo dość szybko ludzie stracą zapał i zadowolenie. Dużo zdrowszą sytuacją jest gdy Zarząd jest opłacany, w tym momencie krytyka ze strony KR nie przynosi takich szkód, od pracownika można wymagać, od społecznika nie.

Aldaker

 
Posty: 733
Od: Śro sty 12, 2005 20:45

Post » Wto sie 02, 2005 14:53

Powiem krótko: nie chciałabym należeć do kociego związku, otwarcie deklarującego nastawienie na zyski. Mierzi mnie to.
Za swoją pracę nie chcę pieniędzy ani nie oczekuję głaskania po główce. Jesli ktoś oczekuje - to jets to jego problem.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 02, 2005 15:06

Aldaker pisze:Pensja nie musi być stała, raczej powinna być zależna np. procentowo od wyników. Wystawa nie przyniosła zysków to nie ma co dzielić.

A czy to aby nie stanowi pięknego pola do popełniania nadużyć i kreatywnej księgowości, aby wykazać większe zyski? Bo nie wierzę, że tam, gdzie byłaby wizja gratyfikacji, nie byłoby szwindli.
od pracownika można wymagać, od społecznika nie.

8O
To znaczy co?
Przyjmujemy, że praca społeczna jest z zasady olewana i robiona byle jak? 8O

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 02, 2005 16:01

marian50 pisze: Na ogół brakuje ludzi do władz (czytaj: do pracy a co ważniejsze - do odpowiedzialności) a więc trzeba wybierać spośród "starych" działaczy, bo "nowych" nie ma jak szybko zweryfikować.


Skąd ja to znam. Na Walne przychodzi 30% stanu osobowego. "Nowych" nie zweryfikujesz, zawsze jest ryzyko. Zresztą ludzie często się bardzo zmieniają gdy dostaną "kawałek władzy", to też jest nie do przewidzenia. TAkich rzeczy się nie uniknie. Dlatego wazne aby Zarząd KR czy WZC miało podstawy prawne do szybkiej reakcji i zastąpienia osoby która nie daje rady.

Aldaker

 
Posty: 733
Od: Śro sty 12, 2005 20:45

Post » Wto sie 02, 2005 16:41

Oberhexe pisze:Powiem krótko: nie chciałabym należeć do kociego związku, otwarcie deklarującego nastawienie na zyski. Mierzi mnie to.


Czy ja gdzieś wspomniałem o związku deklarujacym zyski? Jeżeli już jesteśmy przy tym temacie, to chyba się zgodzisz, że zysk jest konieczny aby zwiazek mógł normalnie prowadzić statutowa działalność: pokazy, wystawy, opłaty za lokal itp. Pieniądze są potrzebne i dlatego o nich rozmawiamy poniewaz pomagają nam lepiej zorganizować nasza działalność.
Ja przynajmniej poprzednich wypowiedzi nie zrozumiałem tak: "działalność dla zysku", ani tez nie "zysk dla samego zysku" bo też by mnie to mierziło. Zrozumiałem to raczej odwrotnie "zysk dla lepszej działalności".

Oberhexe pisze:Za swoją pracę nie chcę pieniędzy ani nie oczekuję głaskania po główce. Jesli ktoś oczekuje - to jets to jego problem.


Powiedziałbym raczej tak: "jeśli ktoś oczekuje" - to jest to jego wybór i nic innym do tego. A jeżeli kogoś to drażni to jest to raczej jego problem.
Sędziowie wywodzą sie z hodowców, też kochają koty i jakoś nikomu to nie przeszkadza, że dostają zapłatę za swoją pracę, a przeciez mogli by dobrowolnie zrezygnować z wynagrodzenia i robić to bardziej społecznie.
Uprzedzając pytania nie mam nic do sedziów ani do tego procederu, ale jeżeli akceptujemy taki stan rzeczy to dlaczego nie posunąć się o krok dalej.

Aldaker

 
Posty: 733
Od: Śro sty 12, 2005 20:45

Post » Wto sie 02, 2005 16:50

Chociażby dlatego, że w sytuacji, gdy brakuje pieniędzy na oprogramowanie, które pozwoliłoby ukrócić co ciekawsze poczynania niektórych (zgłaszanie kotów w nieodpowiednych klasach wiekowych np.), wydaje mi się, że nie ma co mówić o pensjach dla zarządu. Nie mówiąc juz o tym, że stanowiłoby to rewelacyjne potwierdzenie zarzutów spółki Szymański & Co ad szukanie sposobów, jakby się tu dorwać do kasy kosztem hodowców.

A co do uznania - społecznie to znaczy społecznie - dobrowolnie, bez oglądania się na wynagrodzenie - w jakiejkolwiek postaci.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 02, 2005 17:17

Nie dobrze mi się robi jak słyszę społeczna praca, społecznik, bo to mi przypomina czasy zamierzchłej komuny, gdzie najpierw nas zmuszano do społecznej pracy w szkole, nagradzając lepszą oceną ze sprawowania. I tak jestem wyzyskiwany przez tą gorszą połowę. A jeśli coś robię za darmo to moja decyzja, może też forma złośliwości w stosunku do tych "namacalnie materialnych", w ten sposób ich olewam, stać mnie na to. Nagrodą jest mnóstwo nowych doświadczeń i poznanie nowych, tych interesujących ludzi. Dzięki wyjazdom na wystawy odnowiłem zapomnianą znajomość niemieckiego i rosyjskiego. Moja ciekawość zagranicznych trunków również została zaspokojona, no nie do końca jeszcze. Sam zbieram juz buteleczki śliwowicy góralskiej i innych małmazji przed wyjazdem do Niemiec i na Litwę. Do przyjaciół z pustymi rękoma? To byłoby nie tak. Żałuję że nie mogłem spędzić wieczoru w hotelu w którym mieszkali Łotysze, Litwini i Estończycy. Gdybym tam pojechał to nie byłoby takiego który by mnie obudził wcześniej niż za dobę. Wystarczy mi jeden SMS i załatwią mi hotel, podobnie jak ja robiłem. Tubylcom po prostu wygodniej.

baltic

 
Posty: 171
Od: Czw maja 19, 2005 6:00

Post » Wto sie 02, 2005 17:20

Aldaker pisze:Jeżeli już jesteśmy przy tym temacie, to chyba się zgodzisz, że zysk jest konieczny aby zwiazek mógł normalnie prowadzić statutowa działalność: pokazy, wystawy, opłaty za lokal itp.


Zysk wcale nie jest konieczny. Wystarczą przychody zbliżone do kosztów prowadzenia działalności.
Our survey of households in seven U. S. regions demonstrated that few citizens have bothered to equip themselves with fireproof suits and extinguishers to deal with volcanic upheaval, solar flares, or the Lord's purifying flame.

TŻ Oberhexe

 
Posty: 4107
Od: Nie kwi 13, 2003 0:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 02, 2005 17:30

TŻ Oberhexe pisze:
Aldaker pisze:Jeżeli już jesteśmy przy tym temacie, to chyba się zgodzisz, że zysk jest konieczny aby zwiazek mógł normalnie prowadzić statutowa działalność: pokazy, wystawy, opłaty za lokal itp.


Zysk wcale nie jest konieczny. Wystarczą przychody zbliżone do kosztów prowadzenia działalności.

Dokładnie.
A non-profit nie oznacza bez przychodów, tylko bez zysku. To zasadnicza różnica.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 02, 2005 17:49

Oberhexe pisze:A czy to aby nie stanowi pięknego pola do popełniania nadużyć i kreatywnej księgowości, aby wykazać większe zyski? Bo nie wierzę, że tam, gdzie byłaby wizja gratyfikacji, nie byłoby szwindli.


Raczej trudno wykazać duży zysk teoretyczny bez pokrycia gotówkowego w kasie. Ekspertem robienia przekrętów nie jestem więc w tym zakresie moja wyobraźnia jest raczej ograniczona
:lol:

Oberhexe pisze:
Przyjmujemy, że praca społeczna jest z zasady olewana i robiona byle jak?

Tego nie powiedziałem. To co zacytowałeś trzeba czytać tylko w całym kontekście tego co napisałem bo inaczej straci sens. Pracując społecznie możesz to robić całym swoim sercem, najlepiej jak potrafisz ale to jeszcze nie oznacza, że zrobisz to dobrze. Na przykład możesz nie mieć odpowiednich kwalifikacji, albo zdolności, albo wystarczająco czasu itp.

Czy w Komisjach Rewizyjnych zasiadają osoby znające się na księgowości? Raczej nie, mimo to starają się kontrolować finanse. NIe podważam tutaj ich starań, ale jakie mają szanse zrobić to dobrze? W takiej sytuacji pewnie lepiej będzie zapłacić i wynająć biegłą księgową.
To tylko przykład, ale można to odnieść do wielu innych sytuacji.

Aldaker

 
Posty: 733
Od: Śro sty 12, 2005 20:45

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron