
Ja muszę kotu wystarczyć.
U nas biegną dni jeden za drugim, bardzo ciemne dni.
Kicia tęskni za balkonem, za słońcem, ja jej tłumaczę, że musi poczekać na wiosnę.
Więc kicia czeka... i czeka... podsypiając.
Ale kiedy nie podsypia (co się czasem zdarza) to...

Drzewko szczęścia (kwitnące) nagle gubi kolejne liście i gałązki.
Czajnik elektryczny (pusty, działkowy, zimujący w mieszkaniu) nagle spada na podłogę i łamie sobie rączkę.
Magnes (porcelanowy) nagle spada z lodówki i rozbija się o podłogę.
Obraz nagle zaczyna się bujać szur-szur po ścianie (na szczęście nie spada).
Zegar w kuchni nagle pokazuje inną godzinę, bo kicia nim też pobujała.
Ale to są drobiazgi, po prostu urozmaicenie ciemnych grudniowych dni.
Bo generalnie, to ja mam bardzo kochanego kota.
