Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 08, 2023 9:41 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

aania pisze:Cha , cha , cha... już to widzę :twisted:


Cha, cha, cha, dziś nie zobaczysz :lol:
Dałam dojść do głosu mojemu gorszemu JA, które w sobie tkliwie piastuję. Na noc cwanie przygotowałam sobie na stoliku butelkę z wodą. Budzę się, wstaję, Marlon na równe nogi skacze i biegnie do drzwi, zawiesza się i czeka. A ja spokojnie butelkę odkręcam, pociągam trzy łyki i do łóżka wracam. Mina kota - zapewne bezcenna, ale ciemno było. Trzy punkty dla mnie.
:dance: :dance2:

Myślicie, że się nie zemścił? Błąd. Było może z pół godziny przed budzikiem, jak rozegrał brawurowy mecz sam ze sobą jakimś wyjątkowo hałaśliwym przedmiotem. 8O :evil: Na wypadek, gdyby kakofonia dźwięków okazała się nie dość dotkliwa, jeszcze pohukiwał: MRRRRRuF, MRUUUUFFF.
Nawet Aramis się zdziwił. Nocne wybryki to jego zadanie.


egwusia pisze:Nadchodzi moja mama i mówi - Bo Ty musisz usiąść obok i mu paluszkiem w misce pogmerać, :D dopiero wtedy kotek je.


Tja. Typowe. Ja muszę obok Marlona siedzieć i mu kopczyk kreta z mokrego formować, bo inaczej też gardzi :?

Sigrid

 
Posty: 6608
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Pon gru 11, 2023 10:11 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Marlon jest jakiś dziwacznie pobudzony od czasu tego leczenia. Nocami biega i domaga się od Aramisa zabawy (zawsze było odwrotnie, teraz Muszkieterek nie może w spokoju spać).
Wiecznie głodny, biega za ludźmi i pogania ich do dosypywania i dokładania do miski (aczkolwiek to co w niej znajduje nie zawsze go satysfakcjonuje). No i dochodzimy do clue programu. Czyli czegoś o czym już niedawno napisałam w formie anegdoty, bo jak to było raz, było śmieszne, jak przeradza się w zwyczaj to już niekoniecznie i budzi obawę. Nie strach przed zwierzakiem, tylko obawę, z czego to się bierze, żeby było jasne. Jak dla, mnie jakiś niepożądany behawioralny wzorzec się utrwala (albo odnawia, sądząc po naszych początkach w tym domu).
A mianowicie, leci za mną do kuchni i wokalizuje. Patrzę - w miseczce niezjedzona pucha, świeża, bo przekładałam ją może z 15 minut temu. Podsypuję na kupkę, bo z rozwalonego po misce Jaśnie Pan nie je, Marlon gardzi i tak. Nie to nie, odwracam się, a ten leci za mną z wyraźnym zamiarem podszczypywanie mnie w gołe łydki :? Hamuję go gestem, zatrzymuje się na moment, ale oko demona błyska, wiecie, że miaukuny wyraz twarzy mają raczej mało co dobrotliwy ;)
Ledwo się odwracam tyłem, w podskokach biegnie. Westchnęłam sobie ciężko, zamknęłam mu drzwi przed nosem i poszłam do drugiego pokoju wdziać dżinsy, niech gruby materiał gryzie, nie mnie. Otwieram drzwi, robi się spokojniejszy, choć złym okiem dalej spoziera.
Mogą go tak leki pobudzać? Czy po prostu energii zbyt dużo na raz odzyskał? Mam wysoką tolerancję na kocie wybryki, ale zębiska w mięśniach kręcą mnie raczej średnio :? Chętnie wybiję mu takie zachowania z głowy.

Sigrid

 
Posty: 6608
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Wto gru 19, 2023 9:31 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Najpierw się uspokoił i znormalniał, a potem...
Dość specyficznego prezentu na święta zażądał :roll:
Zaczęło się o piątej rano. TŻ wstał i wymiot pościerał, ale już o szóstej przejęłam pałeczkę, eeeee... znaczy ściereczkę.
Do 9.20 zdążył jeszcze rzygnąć 4 razy. Za każdym razem wodą zabarwioną na żółto. Potem musiałam lecieć na półtorej godziny, a po powrocie zastałam jedną kałużę na podłodze i.... żółtą wodę w miseczce do picia 8O
Potem nic się nie działo, bo kiciuś chyba już nie miał czym. Leżało biedne rudziejstwo pod stołem i mówiło całym sobą: a dajcież wy mi święty spokój.
Aramis na wszelki wypadek ewakuował się do łazienki. Ja poczekałam na TŻta, wpakowaliśmy kudłaty bezwład do transportera i powędrowaliśmy do weta. Wizyta była co prawda umówiona, bo Marlon miał przyjąć Zylexis, zamiast tego przyjął dożylną kroplówkę, leki przeciwzapalne i przeciwwymiotne, dostał kolejny pakiecik badań krwi i w gratisie usg, czy czegoś się nie połknęło, czego nie trzeba (akurat po Marlonie się takich głupot nie spodziewam, to Aramisowi ciągle coś z paszczy wyciągam).
W jelitach cały czas stan zapalny, a żołądek jakiś tam. Nie zapamiętałam słowa, coś na a, atoniczny chyba. Może od wymiotów, może od tego, że zasmarkaniec ma problemy oddechowe.
Odebraliśmy kota tuż przed zamknięciem przychodni, w stanie na tyle lepszym, żeby zdołał pani doktor napyskować i łapą pokazać jej, co sądzi o kuracji. Dobrze, bo jak bo wstępnych badaniach pakowaliśmy go do transportera, to nawet nie zamierzał tam wchodzić, leżał na stole i mówił, że nie wstanie. Sądząc zresztą z odgłosów, jakie dochodziły ze "szpitalika", nie był tego dnia najgorszym pacjentem. Był jeszcze Rysio ;)
Wieczorem mamy powtórkę z weta i zobaczymy co dalej. Chwilowo forma nie najgorsza.
Ech... :roll: Jakby mało się przed świętami działo...

Sigrid

 
Posty: 6608
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Wto gru 19, 2023 10:05 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Bardzo współczuję Marlonkowi.

Biedne kocisko.


A takie wyrażanie złości - atak na łydki, to u nas Fidel praktykuje. Ja mu wtedy daję, a konkretnie rzucam przed kota jakąś zabawkę do zamordowania np fretkę z zooplusa https://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawk ... owe/610031

Ten Fidel Obrazek

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 4817
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Wto gru 19, 2023 10:19 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Zdrowia dla Marlona i spokoju dla Was!. :ok:

Wojtek

 
Posty: 27785
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Wto gru 19, 2023 13:15 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Wojtek, dzięki :)

Egwusia, mina Fidela jest za wszystkie pieniądze. Nie mogę przestać się chichrać :lol: Niezadowolenie plus ;)

Sigrid

 
Posty: 6608
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Wto gru 19, 2023 13:48 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Jakby do mnie taki Mikołaj przyszedł, to nie wiedziałabym czy wiać, czy do stópek padać z zachwytu :roll:
Dużo zdrówka Marlonowi biedactwo malutkie.

aania

 
Posty: 3245
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Wto gru 19, 2023 18:54 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

A czy Marlonkowi przypadkiem nie utknęła w brzusiu filcowa kiełbaska? Niedawno z podobnym problemem u weta wylądowała moja Carmen, seria pawi, w tym ostatnie z krwią. Też dostała kroplówkę i dwa kuje, podejrzenie było że podrażniła sobie żołądek przy intensywnym odkłakiwaniu.
Czy rekonwalescent już coś jadł? Kupka była?
Za zdrowie Marlonka :ok: :ok:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35078
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto gru 19, 2023 22:35 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Ofelia, filc w bebeszkach to był mój pierwszy trop, ale USG nie wykazało takich atrakcji. A kupa była - twarda gruda przylepiona do ogona :oops: (trochę wstyd w przychodni, zaniedbany kotełek, choć nie dam głowy, że w samochodzie tego nie zrobił)
Nie wiadomo skąd wyskoczyła mu wczoraj gorączka 40 stopni (pisałam? chyba zapomniałam). Jak zapakowałam go do samochodu, to miał usiska lodowate. Dojechaliśmy do weta, a tu zmiana: uszy płoną. Po lekach miał już 38 i dzisiaj tak samo.
Ta wątroba jest dla mnie zagadką. Przy przedostatnich ostatnich badaniach wyszło lekkie pogorszenie w stosunku do wyników przedwakacyjnych, a tydzień później kolejne. Może to reakcja na antybiotyk w tabletkach (chociaż dostał jakąś tam osłonę).
W każdym razie po dzisiejszej kroplówce wrócił Panu Kotu temperament, awanturkę zrobił na całą przychodnię, a po drodze do domu lamentował :lol:
Jutro idziemy znowu, potem przez miesiąc tabletki na wątrobę i oby minęło.

Sigrid

 
Posty: 6608
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Czw gru 21, 2023 8:58 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Tego jeszcze nie grali. Marlonetuś dostał zalecenie próby inhalacji dziecięcym nebulizatorem.
Spodziewałam się armagedonu. Ale... dał sobie na paszczę maskę nałożyć i grzecznie sól fizjologiczną wdychał. No to będzie można spróbować z jakimś lekiem wziewnym, może mu się będzie lżej oddychało.

Sigrid

 
Posty: 6608
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Czw gru 21, 2023 9:41 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Brawo Rudzielec

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 4817
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Czw gru 21, 2023 10:01 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

egwusia pisze:Brawo Rudzielec


Co prawda nie wiadomo, czy to nie z zaskoczenia zapomniał kłów w paszczy, a pazurów na łapach ;) Zatem nie chwalę tygodnia przed niedzielą.

A mówiłam Wam, że Muszkieterek jest zatwardziałym wegetarianinem i nie jada mięsa?
Otóż nie. Aramisek, jak przystało na to imię, jest zatwardziałym hipokrytą :twisted:
Zawsze się zastanawiałam, jak to jest, że Marlon zjada tyle mięsa i ciągle chudy, a Aramisek puchnie w oczach. No i wyszło szydło z worka, Pusiulek chyłkiem i po cichaczu podżera Marlonowi z miski, jak mu się wydaje, że nikt go nie widzi. Złapałam go dzisiaj in flagranti. Bezszelestnie, bez chrupania i ciamkania, metodycznie wsuwa.
Nic dziwnego, że tyłek urósł jak w najnowszym modelu Porschaka :roll:

Sigrid

 
Posty: 6608
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Czw gru 21, 2023 12:12 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Zdrowia dla Marlonka!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87881
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw gru 21, 2023 14:58 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

Sigrid pisze:
egwusia pisze:Brawo Rudzielec


Co prawda nie wiadomo, czy to nie z zaskoczenia zapomniał kłów w paszczy, a pazurów na łapach ;) Zatem nie chwalę tygodnia przed niedzielą.

A mówiłam Wam, że Muszkieterek jest zatwardziałym wegetarianinem i nie jada mięsa?
Otóż nie. Aramisek, jak przystało na to imię, jest zatwardziałym hipokrytą :twisted:
Zawsze się zastanawiałam, jak to jest, że Marlon zjada tyle mięsa i ciągle chudy, a Aramisek puchnie w oczach. No i wyszło szydło z worka, Pusiulek chyłkiem i po cichaczu podżera Marlonowi z miski, jak mu się wydaje, że nikt go nie widzi. Złapałam go dzisiaj in flagranti. Bezszelestnie, bez chrupania i ciamkania, metodycznie wsuwa.
Nic dziwnego, że tyłek urósł jak w najnowszym modelu Porschaka :roll:


Hokko też mocno nieekonomiczny.
Je za czterech, przybiera, ale bardzo skąpo.
Fakt, już wybrzydza, ale polędwiczki indycze lubi bardzo :mrgreen: .
Inhalacje znosi, bo to chodząca łagodność.
Myślę, że mu przejdzie w miarę zyskiwania pewności siebie, zdrowienia :D .
Coraz rzadziej widzę tą dołującą mnie u niego rezygnację...

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 4817
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Czw gru 21, 2023 22:28 Re: Nigdy więcej kota! A jeśli już, to na pewno nie rudy...

egwusia pisze:
Sigrid pisze:
egwusia pisze:Brawo Rudzielec


Co prawda nie wiadomo, czy to nie z zaskoczenia zapomniał kłów w paszczy, a pazurów na łapach ;) Zatem nie chwalę tygodnia przed niedzielą.

A mówiłam Wam, że Muszkieterek jest zatwardziałym wegetarianinem i nie jada mięsa?
Otóż nie. Aramisek, jak przystało na to imię, jest zatwardziałym hipokrytą :twisted:
Zawsze się zastanawiałam, jak to jest, że Marlon zjada tyle mięsa i ciągle chudy, a Aramisek puchnie w oczach. No i wyszło szydło z worka, Pusiulek chyłkiem i po cichaczu podżera Marlonowi z miski, jak mu się wydaje, że nikt go nie widzi. Złapałam go dzisiaj in flagranti. Bezszelestnie, bez chrupania i ciamkania, metodycznie wsuwa.
Nic dziwnego, że tyłek urósł jak w najnowszym modelu Porschaka :roll:


Hokko też mocno nieekonomiczny.
Je za czterech, przybiera, ale bardzo skąpo.
Fakt, już wybrzydza, ale polędwiczki indycze lubi bardzo :mrgreen: .
Inhalacje znosi, bo to chodząca łagodność.
Myślę, że mu przejdzie w miarę zyskiwania pewności siebie, zdrowienia :D .
Coraz rzadziej widzę tą dołującą mnie u niego rezygnację...


:1luvu:
A ja "oczyma duszy" widzę u Hokko przyszłą roszczeniowość, która jest najcudowniejszą nagrodą :mrgreen:
Egwusia, dawaj zdjęcia Perskiego Szacha, bo jestem spragniona :D

Sigrid

 
Posty: 6608
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: persik_ns i 30 gości