Dyżur piątek z pomocą Gosi, Anety i Tomka
Duże zamieszanie. Ola wyadoptowała Akacje, Aga najpierw zabrała na krew Boksyta, a potem do domu Sówka, była Julia z fantami plus pierdyliard ludzi z fantami i po fanty
Szpital - w kuwetach klatkowych u Soli i Frodo kupy miękkie, Ola dała glinkę (chyba). Reszta ok.
W pokojach kuwety ok, na ogólnym jedna miękka kupa.
Kota na dyżurze była na ogólnym, wyrzuciłam też Fusie, ale była tak przerażona, że szybko wróciła do szpitala. Soli otworzyłam klatkę, pozwiedzała, po czym wróciła do klatki i tam siedziała. Ponieważ Kota najpierw syczała, a potem warczała na wszystkich na ogólnym Sole zamknęłam a Kota wróciła do szpitala. Jutro prośba o wypuszczenie jej znów, może się powoli przyzwyczai i zostanie... gorzej z Fusią.
Suzi wydłubana z kryjówek na czyszczenie uszu. Moim zdaniem uszy ok, ale czyściłam jej wata, a nie patyczkiem.
Ptys zjadł tabsy w parówkach z łososia. Apetyt miał taki, że ło matko, najpierw zjadł całą filetowke, a potem czyścił miski które nie zostały opróżnione wcześniej
Luba w niezłym nastroju. I z całkiem niezłym apetytem. Jadła Animonde, z dokladką.
Marcelina apetyt super. Wymiziana przez Gosię.
Koty dziś w ogóle wymiziane, wybawione i wytulone, przez moją uczennice Monię i jej mame
Dwa prania zrobione i wywieszone, to pranie które było w pralce - tam się coś rozpadło, z kołnierza pralkowego wydlubywalam jakieś białe coś, wydlubalam większość.
Podłogi zamiecione i umyte wszędzie.