Taki długi post napisałam wcześniej i go wcięlo, nie wysłał się chyba

Na ten moment absolutnie nie sądzę by stan Sówki uzasadniał eutanazję. Dopiero co mieliśmy kilka miesięcy bez żadnych ataków, leki działały super. Coś spowodowało ostre zapalenie trzustki, coś spowodowało też nasilenie objawów neurologicznych. Ale ataki silniejsze, przykre, zdarzają się prawie wyłącznie rano, przy nas, od razu je przerywamy a wlewka zwykle działa w kilka sekund. Sówka zaraz potem leci do kuchni jeść.
Ataki w pozostałym czasie są częste ale polegają na drganiu np. uszu, łapy, dziwnej minie - nie sądzę by były dla Sówki przykre. Często nie mam pewności czy to atak czy nie. Bo np. chodzi i w euforycznym nastroju o wszystko się ociera. Albo nagle wstaje i szybkim krokiem idzie do kuchni, wraca i znowu się kładzie. Główne dolegliwości były spowodowane ostrym zapaleniem trzustki. Tu wychodzimy na prostą a Sówka jest na opioidach.
Ta obecna sytuacja to duży stres dla nas, owszem, ale to jakoś ogarniamy.
Do badania płynu Sówka zaśnie i się obudzi po, jeśli dostanie narkozę taką jak do rezonansu to pobudka będzie związana z doskonałym nastrojem, była wtedy na radosnym haju.
Jest pewna szansa że badanie płynu wyjaśni przyczynę objawów neuro i tego dlaczego teraz objawy się tak nasiliły. Może to jednak jakiś patogen?
I może to on także spowodował zapalenie trzustki?
Bez zbadania płynu nie jesteśmy w stanie tego wyjaśnić.
Niestety, do badania musimy odstawić sterydy, to jest najgorszy element tej sytuacji, bo sterydy dały nam kilka miesięcy praktycznie bez ataków.
Zobaczymy co się będzie działo, jeśli będzie źle to wtedy będziemy myśleli. A może źle nie będzie?
Z obawy przed tym że będzie nie mogę odebrać kotce uwielbiajacej podróże

szansy na poprawę stanu i życia.
Mamy sporo do wygrania, wiele nie ryzykujemy.
Obecny stan nie odbiera komfortu życia na tyle by podjąć już teraz decyzję o eutanazji.
Musicie mi uwierzyć
Jednak jest na tyle obciążający że musimy wykonać to badanie choć przygotowanie do niego jest ryzykowne i nieco zielenieję z obaw.
Nie męczymy Sówki zabiegami i badaniami, robimy tylko to co konieczne. Odpuszczamy np. póki co USG. Zastrzyki i kroplówki robię w domu, Sówka nie ma czucia na grzbiecie więc nawet nie zauważa zastrzyków które robię gdy je

Ma na szczęście apetyt na tyle by się tym nie martwić i nie trzeba jej karmić na siłę.
Sytuacja jest potencjalnie groźna bo jeśli okaże się że trzustkę niszczą leki przeciwpadaczkowe to sytuacja jest bardzo zła...
To mnie bardzo martwi.
Podobnie jak ewentualny brak dobrych wieści po badaniu płynu, brak jakiegoś sensownego, dającego możliwość ukierunkowanego leczenia wyniku.
Wtedy bardzo realne jest że ta historia skończy się źle
I tym się bardzo martwimy.
Ale choć Sówka obecnie jest chora, czuje się dużo gorzej niż półtora tygodnia temu, to jednocześnie trzustkowo czuje się o wiele lepiej.
A jeśli stan neuro się nie poprawi to bez badania płynu nie możemy powiedzieć że zrobiliśmy wszystkie niezbędne badania by kotce pomoc. Nie zrobiliśmy badania podstawowego.
I jeśli się pogorszy i nie będziemy w stanie nic na to poradzić, na pewno nie pozwolę kotce cierpieć.