Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']Kocio [']

Czekamy na pana doktora.

Mama obudziła się z mokrą kołdrą. Kocio był uprzejmy zwomitować :roll:

Może po tym poście za bardzo się najadł? W każdym razie po nerwowym sprzataniu Kocio, jak nowy, stał przy miseczce i domagał się śniadanka. Nosek suchy (bez gila w sensie), furkotanie ustało.
Oby szło ku lepszemu.
:ok:

Mamy zapalenie zatok.
Antybiotyk, dzisiaj dodupnie, od jutra dopyszcznie.
Inhalacje dwa razy dziennie. Ale nie olejkiem pichtowym, a CBD do inhalacji.
Za 8 dni kontrola bo nie wiadomo czy nie będzie konieczne przedłużenie podawania antybiotyku. Kuracja, jak powiedział nasz ukochany wet, będzie dość długa.

Dzwonił do mnie pan doktor - Kocio jest tak potwornym strachulcem, stresulcem, że trudno do niego dotrzeć. Ale w domu i tak zareagował o niebo lepiej niż w lecznicy. Ostatnio w lecznicy to był czysty horror :strach:

Dobrze, że jest diagnoza, wiadomo jak leczyć. I Mama pewnie spokojniejsza. :ok:

I mama spokojniejsza, i ja. Bo nie dość, że bardzo się martwiłam o Kocia, to też i o mamę.
Mam nadzieję, że ta diagnoza jest trafiona, taka jednak "na oko". No ale skoro doświadczony wet odstąpił od pomysłu wykonania rtg mówiąc, że obawia się o życie Kocia, to daje wyobrażenie o tym jak bardzo był zestresowany w gabinecie :roll:

Może to zakłaczenie tylko? Drops, jak już urodził kłakową kiełbaskę to apetyt wracał i Drops wracał jak nowo narodzony

Tak, wet rozsądnie zdecydował. Primum non nocere.

ewkkrem pisze:Może to zakłaczenie tylko? Drops, jak już urodził kłakową kiełbaskę to apetyt wracał i Drops wracał jak nowo narodzony

Rzyg dokładnie obejrzany

Kiełbaski nie stwierdzono, no ale różnie być może.
Może też być tak, że coś mu tam spływało do żołądka z tych zatok/gardła i dlatego zwrócił?
Ale fakt faktem, że mama podawała mu od kilku dni regularnie bezopet, więc może faktycznie dodatkowo się zakłaczył?

jolabuk5 pisze:Tak, wet rozsądnie zdecydował. Primum non nocere.

Też tak myślę

Kciuki

Nie dziękuję

Inhalacja... to nie są proste sprawy. Kocio w transporterku tak sie tłukł i pokrzykiwał, że dzisiejsza próba trwała może ze 3 minuty.
Podejrzewamy, że włożenie do kontenerka mógł sobie skojarzyć z jazdą do weta. Jutro próba nr 2, na dzisiaj już spokój

Katarzynka01 pisze:Nie dziękuję
Inhalacja... to nie są proste sprawy. Kocio w transporterku tak sie tłukł i pokrzykiwał, że dzisiejsza próba trwała może ze 3 minuty.
Podejrzewamy, że włożenie do kontenerka mógł sobie skojarzyć z jazdą do weta. Jutro próba nr 2, na dzisiaj już spokój

dlatego ja nie zamykam kotow tylko w większym pojemniku - najczęsciej garnek - wkrapiam większą ilość kropli i się inhalujemy wszyscy.

Gosiagosia pisze:

Ładnie, ale zimno, brrr

Tkim jestem kłębkiem nerwów od kilku dni, że aż boję się dzwonić do mamy.
Już mam chyba paranoję :roll:

A Kocio stanowczo lepiej. Ani kichnięcia, ani chrapnięcia, mam nadzieję, że kuracja działa :ok:

Działa na pewno! :ok:

Właśnie dzwonił pan doktor z pytaniem o pacjenta :1luvu:

Będziemy próbować innego sposobu inhalacji, trzymając maseczkę przed pyszczkiem, bez zamykania w kontenerku. Kciuki mile widziane

Ważne w kwestii olejku pichtowego! Bardzo trzeba z nim uważać bo w niektórych przypadkach może szkodzić i niechcący zaostrzać stan chorobowy. Dla Kocia się nie nadaje.

O, to kciuki za nową formę inhalacji! :ok:

Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']Kocio [']

Kto przegląda forum